Daniel Hoyo-Kowalski, który dopiero 12 lipca skończy 16 lat, to objawienie fazy finałowej Lotto Ekstraklasy. Wychowanek Białej Gwiazdy skorzystał na pladze kontuzji, która dotknęła Wisłę w kwietniu. Maciej Stolarczyk postawił na niego w meczu 32. kolejki z Zagłębiem Sosnowiec (1:2), w którym nie mógł skorzystać z Vullneta Bashy, Łukasza Burligi, Lukasa Klemenza, Macieja Sadloka , Vukana Savicevicia i Marcina Wasilewskiego.
Urodzony w Barcelonie nastolatek został tym samym najmłodszym piłkarzem w historii Wisły. Debiutując w pierwszym zespole Białej Gwiazdy, miał tylko 15 lat i 287 dni - pobił rekord, który w 1987 roku ustanowił Marcin Jałocha (16 lat i 11 dni). Więcej o tym TUTAJ.
Hoyo-Kowalski nie okazał się jednak tylko ciekawostką. Trener Stolarczyk skorzystał z jego usług w trzech kolejnych meczach, a młody stoper gra nad wyraz dojrzale jak na swój wiek. W piątkowym spotkaniu z Koroną Kielce (1:0) mógł już wystąpić Wasilewski, ale opiekun Wisły znów postawił na 15-latka, który stworzył duet stoperów z Lukasem Klemenzem.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Finał Pucharu Polski rozczarował. "Mecz nie był fenomenalny, a otoczka pozostawia dużo do życzenia"
- W wieku piętnastu lat nie można grać tak dobrze w ekstraklasie! - mówi o młodszym koledze Klemenz. Sam był utalentowanym juniorem, reprezentantem Polski, a teraz nie może się nachwalić Hoyo-Kowalskiego: - Ma chłodną głowę i nie odbija mu "sodówka". Słucha starszych kolegów - Marcina Wasilewskiego czy Maćka Sadloka. Cały czas idzie do przodu i widać, że w przyszłości będzie to klasowy zawodnik.
Lotto Ekstraklasa -> Gino Lettieri: Ten rzut karny to nieporozumienie
Sam Klemenz też zbiera ostatnio mnóstwo pochwał. W meczach z Górnikiem Zabrze (2:1) i Koroną był najlepszym piłkarzem na boisku. Gdy w styczniu trafił do Wisły z Jagiellonii Białystok, nikt nie spodziewał się, że może grać tak dobrze. 23-latek nie ukrywa, że jego dobra dyspozycja to efekt pracy z trenerem Stolarczykiem.
- Pomaga mi to, że trener Stolarczyk ze mną rozmawia. Gdy popełnię błąd, rozmawiamy o tym i stara się mi wszystko wytłumaczyć. Po drugie, zacząłem grać i cieszę się, że mimo powrotu niektórych zawodników trener dalej stawia na tych, którzy go nie zawiedli. W Jagiellonii tak nie było. Zdarzało się, że zagrałem dobry mecz, wygraliśmy, a w kolejnym siadałem na ławce. Dzięki minutom łapię pewność siebie - tłumaczy.