Bramkarz Rafał Gikiewicz jest bardzo pewnym punktem 1.FC Union Berlin, który jest trzeci w tabeli, więc na tę chwilę jest pewny udziału w play-offach o awans do Bundesligi, ale do miejsca gwarantującego awans bezpośredni traci tylko jeden punkt. Do zakończenia rozgrywek pozostały dwie kolejki.
- Optymistycznym celem klubu przed sezonem było trzecie miejsce. Wszystko, co powyżej, jest już ekstra bonusem. Drugie miejsce jest realne, ale przede wszystkim musimy w niedzielę wygrać z Magdeburgiem - to jest klucz do tego, żeby fajnie finiszować w ostatniej kolejce w Bochum - mówi Gikiewicz w rozmowie dla serwisu TVP Sport.
Zobacz także: Lotto Ekstraklasa. Legia Warszawa. Aleksandar Vuković będzie miał nowego asystenta
Gikiewicz w tym sezonie już trzynastokrotnie zachowywał czyste konto. To nowy rekord w jego karierze. Warto odnotować, że Union Berlin stracił najmniej bramek (31) ze wszystkich drużyn grających na zapleczu Bundesligi.
ZOBACZ WIDEO Serie A: Milan wygrywa, ale Krzysztof Piątek nie strzela [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
- Wcześniej mówiłem, że celem jest dwanaście czystych kont, ale podniosłem sobie poprzeczkę do piętnastu. Teraz udało mi się go najpierw wyrównać, a w meczu z Hamburgiem pobić. Chciałbym dobić do tej "piętnastki". Mam w domu na lodówce powieszoną kartkę z celami na pierwszą połowę roku. 15 czystych kont to jedno z nich, więc nie jestem jeszcze zadowolony - podkreśla.
Bramkarz jednocześnie rozwiał plotki na temat ewentualnego transferu do Lecha Poznań. - Nie ma w tym żadnej prawdy. Zadzwoniłem do Lecha, bo chciałem dostać bilety na mecz z Legią, wpadłem na Adama Nawałkę na wakacjach - i chyba wystarczyło, żeby zrodzić plotki. Przede wszystkim, myślę, że Lecha nie byłoby na mnie stać. Realia transferowe są zupełnie inne. Nie uważam też, żeby powrót do Ekstraklasy był dla mnie dobrym rozwiązaniem - komentuje Gikiewicz.
Zobacz także: Frank Leboeuf atakuje Luisa Suareza. "To oszust i zły przykład dla młodzieży"