Do zdarzenia doszło w meczu 10. ligi niemieckiej pomiędzy VfL Kemminghausen III i Brambauer II. Po czerwonej kartce dla zawodnika gości nagle 20-30 przyjezdnych kiboli wbiegło na murawę i rozpoczęła się regularna bójka. Wziął w niej udział również przebywający na meczu w roli widza Kevin Grosskreutz, który o całym zdarzeniu opowiedział na łamach Bilda.
- Bili nawet ojców, którzy trzymali dzieci w ramionach. 10 ludzi spontanicznie zaczęło mnie oklepywać. Czułem się po tym naprawdę źle - wyjawił mistrz świata z 2014 roku, który juniorską karierę rozpoczynał właśnie w klubie VfL Kemminghausen. Jednocześnie Grosskreutz przyznał, że nie złożył zawiadomienia na policji.
Zgodnie z relacją 30-latka, chciał on zatrzymać kiboli, którzy nie reagowali na jego słowa.
Bójka z udziałem Kevina Grosskreutza:
Na temat incydentu 30-latek napisał również na swoim profilu na Instagramie. "Nie ważne, gdzie (na ulicy czy tak jak teraz na boisku) zawsze będę starał się rozwiązać problemy, a gdy atakowani są ojcowie z dziećmi i kobiety, wtedy muszę to zrobić. To tylko tchórze, silni w grupie. Nie mogę po prostu odwracać wzroku. Nie jestem taki" - pisał po całym zdarzeniu.
Czytaj też: Groziła mu amputacja nogi. Wielki powrót Dario Scuderiego
To nie pierwsza awantura z udziałem 6-krotnego reprezentanta Niemiec. Na początku 2017 r. piłkarz wyleciał z VfB Stuttgart po tym jak wdał się w bójkę w dzielnicy "czerwonych latarni" i wylądował w szpitalu (więcej o tym zdarzeniu TUTAJ). Od tego czasu grał w Darmstadt, a ostatni sezon spędził w III-ligowym KFC Uerdingen.
Przy okazji, na Instagramie Grosskreutz pochwalił się, że na środę zaplanowane są narodziny jego syna.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Liverpool dokonał niemożliwego w Lidze Mistrzów. "To była lekcja nawet dla najwierniejszych kibiców"