Przed meczem 36. kolejki Lotto Ekstraklasy Wisła Płock zajmowała piętnaste miejsce. Nadzieję na utrzymanie płocczanie mogli przedłużyć jedynie wygrywając w Zabrzu z miejscowym Górnikiem. Zadanie nie było łatwe, ale Wisła sprostała mu (zwycięstwo 1:0). Przed ostatnią kolejką ma trzy punkty przewagi nad Miedzią Legnica. Utrzymanie da remis w starciu ze zdegradowanym już Zagłębiem Sosnowiec.
W drodze do Zabrza trener Leszek Ojrzyński zabrał swoich zawodników na Jasną Górę. - Opatrzność też była z nami. Niektórzy prosili o szczęście i ono było przy nas. Na razie jest za nami połowa drogi - powiedział szkoleniowiec płockiego zespołu. Jego drużynę dwukrotnie przed stratą gola uratowały słupki.
Zobacz także: Lotto Ekstraklasa. Miedź - Śląsk. Urwali się ze stryczka. Wrocławianie uratowali ligowy byt
- Emocji było bardzo dużo. Gratulacje dla drużyny za heroiczną walkę. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była bardzo dobra. Były momenty, gdzie mogliśmy jeszcze lepiej zagrać. Bramka na początku meczu okazała się decydująca, bo dała nam trzy punkty. W sobotę musimy zagrać jak najlepiej i skutecznie, by liga została w Płocku. Łatwo nie będzie, bo Zagłębie będzie chciało nam wyszarpać punkty i z honorem pożegnać się z ligą - dodał Ojrzyński.
W gorszych humorach byli zabrzanie. Górnik ma już pewne utrzymanie w Lotto Ekstraklasie, ale w ostatnim meczu sezonu na swoim stadionie chciał odnieść zwycięstwo. - To, czego nam wszystkim brakuje i to nie tylko w tej rundzie, ale i całym sezonie, to są zwycięstwa na własnym stadionie. Chcieliśmy wygrać i podziękować kibicom za cały sezon - ocenił Marcin Brosz.
Zobacz także: Lotto Ekstraklasa: wymiana ciosów w Sosnowcu. Korona pokonała Zagłębie
ZOBACZ WIDEO Czy Waldemar Fornalik to najlepszy trener w Polsce? "Nigdy nie przestał być najlepszym"