Przez dwa sezony z rzędu 35. kolejka Lotto Ekstraklasy wyglądała tak samo. Hit w Białymstoku, mecz Jagiellonia - Legia. Przed pierwszym gwizdkiem sędziego kibice zacierający ręce na wielkie widowisko, a po, jedno wielkie rozczarowanie. Nudne spotkania bez bramek i praktycznie żadnych sytuacji, brzydkie faule i mnóstwo niepotrzebnych prowokacji oraz pyskówek.
Zarówno w maju 2017 roku, jak i dwanaście miesięcy później obie drużyny rywalizowały o mistrzostwo Polski. Na nieco lepszej pozycji był zespół ze stolicy, więc przyjeżdżał na Podlasie z nastawieniem, by przede wszystkim gola nie stracić. Z kolei Jaga bała się odważnie zaatakować, nie zaprzepaścić szansy na późniejsze dogonienie przeciwnika. W efekcie mecze wyglądały tak, jak partia szachów.
Tym razem sytuacja jest kompletnie inna. Legia na pewno nie będzie stawiać zasieków pod własną bramką, ponieważ potrzebuje 3 punktów, aby nie stracić okazji na obronę tytuł. - Wystawimy ludzi, którzy podołają ważności tego meczu pod każdym kątem, nie tylko mentalnym - zapowiada trener Aleksandar Vuković.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Legia Warszawa walczy o mistrzostwo Polski. "Jesteśmy w szalenie trudnej sytuacji"
Serb nie będzie mógł skorzystać z kontuzjowanego Andre Martinsa. Do zdrowia wrócił natomiast Luis Rocha.
Jagiellonia tym razem jest poza grą o mistrzostwo, ale ma coś do udowodnienia sobie i chce odzyskać szacunek kibiców. Ponadto wciąż walczy o możliwość gry w eliminacjach Ligi Europy. - Zwycięstwo nad Legią utrzymuje nas w walce o czwarte miejsce - podkreśla Ireneusz Mamrot.
48-latek będzie musiał sobie poradzić bez zawieszonego za żółte kartki Jesusa Imaza. Oprócz niego na pewno nie zagrają też kontuzjowani od dłuższego czasu Mile Savković i Stefan Scepović, a występ kilku innych piłkarzy stoi pod znakiem zapytania.
Przypomnijmy, że spotkanie 36. kolejki Lotto Ekstraklasy pomiędzy Jagiellonią Białystok i Legią Warszawa odbędzie się w środę, 15 maja o godz. 20:30.