W rundzie finałowej podopieczni Piotra Stokowca zebrali dotąd zaledwie cztery punkty (jedno zwycięstwo, jeden remis i cztery porażki), a środowa przegrana w Poznaniu z Lechem (1:2) sprawiła, że nie mają już nawet matematycznych szans na tytuł.
- Mogliśmy być mistrzem, to było realne, dlatego boli nas ostatni wynik. Jeśli jednak spojrzymy na obecny sezon całościowo, to mamy trofeum. Nie musimy się niczego wstydzić, bo pokazaliśmy się z dobrej strony. Uważam, że nie powinno się nas oceniać tylko w oparciu o końcówkę rozgrywek. Liczy się cały rok - powiedział Lukas Haraslin.
->Rozstania w Lechu Poznań. Kibice pożegnali tylko Jasmina Buricia
Po rundzie zasadniczej ekipa Piotra Stokowca była jednak na szczycie tabeli i w tym kontekście utrata szans na tytuł jeszcze przed ostatnią kolejką może być odbierana jako rozczarowanie. - Zgadza się, ale taka jest właśnie piłka. Były momenty, w których mieliśmy dużą przewagę w tabeli, lecz w ostatniej części rozgrywek zabrakło tak dobrej gry jak wcześniej. Chcąc walczyć o mistrza, nie wolno tracić punktów - dodał Słowak.
ZOBACZ WIDEO Co się dzieje z Krzysztofem Piątkiem? "Pięć meczów bez gola może przydarzyć się każdemu"
Niewykluczone, że decydujący dla losów drużyny z Trójmiasta był domowy mecz z Legią Warszawa, w którym prowadziła 1:0, a ostatecznie przegrała 1:3. Takie wpadki u siebie były dla niej rzadkością. - Nie powinno się to zdarzać zwłaszcza na swoim stadionie, ale nie chciałbym mówić tylko o niedosycie. Każdy z nas dał z siebie maksa i gdy podsumujemy to wszystko 20 maja, chyba nikt z zawodników nie będzie miał poczucia, że zrobił za mało. Wywalczyliśmy Puchar Polski, a tego trofeum nikt nam nie odbierze - zakończył Haraslin.
W niedzielę lechiści podejmą Jagiellonię Białystok (godz. 18.00), ale wynik tej potyczki nie poprawi ich miejsca w tabeli. Wszystko wskazuje na to, że zakończą rozgrywki na najniższym stopniu podium.
->Piast Gliwice i Legia Warszawa w grze o tytuł. Aktualnego mistrza uratuje tylko jeden scenariusz