Leroy Sane. Leń ze świetną lewą nogą - to może być następca Arjena Robbena w Bayernie Monachium

Getty Images / Dean Mouhtaropoulos/Bongarts/ / Na zdjęciu: Leroy Sane
Getty Images / Dean Mouhtaropoulos/Bongarts/ / Na zdjęciu: Leroy Sane

- Czuł, że będzie wielkim piłkarzem bez ciężkiej pracy - opowiadał Roberto Di Matteo o Leroy'u Sane. Reprezentant Niemiec był kiedyś porównywany do Arjena Robbena, a teraz może zostać jego następcą w Bayernie Monachium.

70 milionów funtów na stole i chęć samego piłkarza do przenosin. Wiele wskazuje na to, że Leroy Sane trafi tego lata do Bayernu Monachium. - To super piłkarz o wielkich umiejętnościach i dużym potencjale. Może podnieść jakość zespołu - mówił niedawno Robert Lewandowski.

Jeśli dojdzie do tego transferu to 23-latek będzie najwyższym zakupem w historii 29-krotnego mistrza Niemiec.

Produkt fabryki talentów 

Souleyman Sane był piłkarzem m.in. SC Freiburg, 1. FC Nuernberg czy Tirolu Innsbruck. W trakcie kariery przez kilka lat grał w reprezentacji Senegalu, zostawał najlepszym strzelcem 2. Bundesligi oraz ligi austriackiej. Później mówiono, że to po nim Leroy odziedziczył talent, chociaż częściej nazywano go "Robbenem z Wattenscheid". - W wieku kilku lat miał już świetnie ułożoną lewą nogę - wspominał Oliver Ruhnert, jego trener w juniorach Schalke 04.

Do Gelsenkirchen Sane trafił już w 2005 roku i został jednym z "produktów" tamtejszej "fabryki talentów" jak Manuel Neuer czy Mesut Oezil. W pierwszym zespole zadebiutował w kwietniu 2014 roku, pierwszą bramkę zdobył w grudniu, a jeszcze przed dziewiętnastymi urodzinami stał się graczem podstawowej jedenastki. - Zawsze miał ogromny talent, ale niestety czasami był zbyt mocno przekonany o swojej wielkości. Jakby czuł, że będzie wielkim piłkarzem bez ciężkiej pracy - opowiadał później Roberto Di Matteo, który jako pierwszy na niego zdecydowanie postawił.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Sukcesy Roberta Lewandowskiego przechodzą bez echa. Czas na nowe wyzwania?

Właśnie charakter bywał największym problemem utalentowanego chłopaka. Potrafił być leniwy, a nawet posprzeczać się z trenerem. Czasami ponosiła go zbytnia fantazja. Mimo to szybko osiągnął status jednej z gwiazd Bundesligi, niespodziewanie pojechał na Euro 2016 i przyciągnął zainteresowanie największych klubów świata.

Trudny angielski start

Jeśli Manchester City zagnie na kogoś parol, to nie ma rady. Latem 2016 roku rekordowe 37 milionów funtów przekonało Schalke 04 do sprzedaży swojej gwiazdy. Młody skrzydłowy chciał tam odejść, mimo oferty m.in. Bayernu. Zadecydowała o tym możliwość współpracy z Pepem Guardiolą. - Dzięki niemu wszedłem na wyższy poziom - przyzna później.

Początki były jednak trudne. Niemiec zaczął przygodę z Anglią od urazu uda, nie przepracował odpowiednio przygotowań do sezonu i musiał gonić resztę drużyny. Po raz pierwszy zagrał dopiero we wrześniu, a w kolejnych tygodniach występował w kratkę. Pewny plac wywalczył sobie na starcie 2017 roku i od wtedy wzmacniał swoją pozycję w zespole.

Pominięty

Sane był jednym z motorów napędowych The Citizens w drodze po mistrzostwo Anglii w sezonie 2017/18. 10 goli i 15 asyst rozbudziło nadzieje niemieckich kibiców przed mundialem, ale tę zgasił Joachim Loew. Selekcjoner bał się, że zawodnik może popsuć atmosferę i zamiast niego powołał Juliana Brandta z Bayeru Leverkusen.

To był szok. Decyzję krytykowali nawet Anglicy rzadko zajmujący się innymi reprezentacjami niż swoja, a z ulic w szybkim tempie ściągano banery z wizerunkiem gracza, które reklamowały rosyjski mundial. Z kolei po odpadnięciu w fazie grupowej u naszych zachodnich sąsiadów wybuchła prawdziwa burza, a fani z Manchesteru zalali internet radosnymi komentarzami.

Loew nie miał wyjścia i już we wrześniu przywrócił piłkarza do kadry, a wkrótce uczynił go nawet jednym z liderów podstawowej jedenastki. Wygląda na to, że sytuacja podziała na niego motywująco, bo od tamtej pory strzelił 3 gole.

Równie wysoką formę Sane prezentował też w klubie, gdzie zdobył 16 bramek i sięgnął po kolejny tytuł w Premier League. Problem w tym, że nie zawsze miał pewne miejsce w pierwszym składzie, przez co poważnie zaczął rozważać powrót do kraju. I właśnie na tym chce skorzystać Bayern.

Źródło artykułu: