6,5 roku trwała polska przygoda Kaspera Hamalainena. Fin spędził trzy lata w Lechu Poznań, a przez ostatnie 3,5 grał w barwach Legii Warszawa. We wtorek pojawiła się oficjalna informacja klubu z Łazienkowskiej, że piłkarz opuszcza Warszawę (czytaj WIĘCEJ).
- Przychodząc tutaj, do Polski, nie miałem pojęcia jak wygląda polska liga, czym to się je. Ale o to mi właśnie chodziło. Chciałem poznać coś zupełnie nowego, pod wieloma względami. I na pewno to wszystko przerosło moje oczekiwania - mówi na łamach "Super Expressu".
Fin osiągnął w naszym kraju wiele sukcesów. - Cztery mistrzostwa Polski z rzędu, gra w Lidze Mistrzów. Przed przyjazdem tutaj nie mogłem się spodziewać, że uda się aż tyle. Dlatego z tego punktu widzenia jestem zadowolony - ocenia.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Czy Legia powinna rozstawać się z Michałem Kucharczykiem? "Ma elkę w sercu"
Legia podjęła decyzję ws. Cafu. Czytaj więcej--->>>
Na pytanie, u którego z trenerów było w szatni najgoręcej, wymienia Besnika Hasiego i Ricardo Sa Pinto.
- Sa Pinto miał dwie twarze. Poza piłką super. Spokojny, chętny do pomocy. Natomiast na boisku... No cóż, lubił bardzo dyscyplinę. Czasem miało to dobre strony, ale czasem brakowało mu wyczucia, mógł w pewnych sytuacjach odpuścić, lepiej zrozumieć piłkarzy. Ale ja nie będę na niego narzekał. Miał swoje słabe i mocne strony. Tyle - przekonuje.
- Którego gola wspominam najlepiej w barwach Legii? Nie ma wątpliwości z którego najbardziej będę pamiętany. Zwycięska bramka dla Legii w końcówce meczu w Poznaniu.
32-latek opuszcza Polskę, jednak nie zamierza jeszcze wracać do swojego kraju.
- Na powrót do ligi fińskiej jest dla mnie za wcześnie. Uważam, że 2-3 lata mogę jeszcze pograć na dobrym poziomie, natomiast nie wykluczam gry w Finlandii już tak na koniec kariery - zakończył.