[b]
Jacek Stańczyk z Baku, gdzie w środę odbędzie się finał Ligi Europy[/b]
To była mina przeciwczołgowa. Wojskowym UAZ-em w wiosce Aranżamin podróżowało pięć osób, kierowca najechał na pocisk. W aucie był Allahverdi Bagirov, były piłkarz, potem trener drużyny Karabach Agdam, a teraz dowódca terytorialnego oddziału obrony. - Gdy usłyszeliśmy o jego śmierci, nie mogliśmy przestać płakać - mówił potem były piłkarz Karabachu Elszad Khudadatow. - Podczas jednego z meczów, gdy czciliśmy jego śmierć minutą ciszy, w stadion uderzył pocisk. Żaden z piłkarzy nawet się nie poruszył - opowiadał.
Miasto duchów
Agdam, miasto na terytorium Górskiego Karabachu, opanowane jest przez duchy. Tak się właśnie mówi: miasto duchów opuszczone przez ludzi i życie. Straszą w nim ruiny tętniących kiedyś życiem budynków, zardzewiałe znaki drogowe. I wszech obecna pustka. Piłkarska drużyna Karabachu od lat gra na wygnaniu w stolicy Azerbejdżanu - Baku. Przez ostatnie dwa lata jej piłkarzem był polski obrońca Jakub Rzeźniczak.
Karabach Agdam. Z miasta duchów, którego nie ma - CZYTAJ TUTAJ
Agdam kiedyś żył, mieszkało w nim 40 tysięcy ludzi, ale potem przyszła wojna i czas się zatrzymał. Na terenie Górskiego Karabachu (region dwa razy mniejszy od województwa opolskiego) przez lata żyli ze sobą chrześcijańscy Ormianie i islamscy Azerowie. Na początku lat 20. minionego wieku ZSRR włączył Górski Karabach do Azerbejdżanu, choć Ormianie stanowili trzy czwarte populacji. Gdy ZSRR upadał, większość zdecydowała, że nie będzie już żyć pod rządami mniejszości.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Lokalizacja finału Ligi Europy jest mocno kontrowersyjna. "To przykład prania wizerunku przez sport"
Ormianie zaatakowali, walki trwały 6 lat, zginęło prawie 70 tysięcy ludzi, 12 maja 1994 roku wrogowie zawiesili broń. Wygrali Ormianie, utworzyli oddzielne, poddane sobie państwo Górski Karabach (nieuznawane przez społeczność międzynarodową), choć formalnie znajdujące się na terytorium Azerbejdżanu. Oba państwa do dziś nie utrzymują stosunków dyplomatycznych.
Allahverdi Bagirov urodził się w Agdamie, tu dorastał. Trenował piłkę nożną i siatkówkę, interesował się lekką atletyką. Pasja do futbolu jednak u niego wygrała, piłką zajął się na poważniej, zaczął trenować w miejscowym Karabachu. Nie ma wielu informacji na temat jego kariery, gdy już z nią skończył, został trenerem. Prowadził swój klub - Karabach.
- Był trenerem wymagającym bardzo dużej dyscypliny - opowiada nam Fuad Alakbarow, dziennikarz i polityczny komentator z Azerbejdżanu. Były piłkarz Karabachu Musfig Husejnow wspominał: - Był moim pierwszym trenerem. Nauczył nas, jak być dobrym i szczerym. Był przykładem dla wielu zawodników.
Gdy w jego domu wybuchła wojna, postanowił go bronić. Rzucił piłkę, chwycił za karabin.
Masakra
Bagirov uformował własne oddziały obrony. Jego odpowiednikiem po ormiańskiej stronie był Witalij Balasanjan. Znali się dobrze przed wojną, życie zmusiło ich do tego, by byli wrogami. Po latach Ormianin opowiadał: - To był dobry człowiek. Razem rozwiązaliśmy setki problemów. Gdy nasi byli ranni na ich terytorium, dzwoniłem do Allahverdiego, a on mi ich odsyłał. Czasem nawet nie zawracaliśmy tym głowy przełożonym. Po co mi były ciała azerskich żołnierzy albo ich ranni? Wiedziałem, że druga strona postąpi tak samo.
Henrich Mchitarjan - piłkarz na czarnej liście Azerbejdżanu - CZYTAJ
Byli kolegami, ale krew się lała. W nocy z 25 na 26 lutego 1992, w strategicznym bo zaopatrzonym w lotnisko mieście Chodżały, Ormianie wsparci pułkiem rosyjskiego wojska zaatakowali ludność azerską, gdy ta opuszczała miasto.
Ogień wroga dopadł Azerów na rogatkach miasta, zginęło 613 cywili, w tym 83 dzieci. Ponad 1200 osób Ormianie wzięli do niewoli. Elman Mammadov, polityk z Azerbejdżanu, stracił w masakrze trzydziestu członków rodziny. Opowiadał: - Zakładników przetrzymywano w więzieniach, w piwnicach w strasznych warunkach. Wielu z nich wyszło z niewoli z poważnymi chorobami.
Azerowie też mieli jeńców, po masakrze w Chodżały doszło do ich wymiany dzięki Allahverdiemu Bagirovowi. Fuad Alakbarov mówi o azerskim widzeniu sytuacji: - Mówił po ormiańsku, dlatego był zaangażowany w wymianę jeńców. Był bardzo szanowany. Ormianie nie chcieli oddać jeńców, chcieli ich pozabijać. Pytali go: po co ci azerscy jeńcy, oddaj nam naszych, damy ci pieniądze.
Reporter wojenny Emin Eminbyeli relacjonował: - Niesamowite sceny rozegrały się podczas tej wymiany. Bagirov przyznał przed kamerą, że jeden z ormiańskich jeńców był jego kolegą z drużyny przez wiele lat. Gdy doszło do wymiany, ten Ormianin powiedział Allahverdiemu, że już nigdy nie chce być jego przeciwnikiem.
Dany przez Boga
Bagirov, po masakrze w Chodżały, według azerskich opowieści, uratował 1003 jeńców i uchodźców. Legenda tamtych wydarzeń żywa jest do dziś.
Jego kolega i jednocześnie wróg Balasanjan przedstawiał swój punkt widzenia: - Tak, otworzyliśmy ogień w Chodżały, ale musieliśmy uciszyć pistolety Azerów. Po to, by chronić naszych ludzi. Ale też uratowaliśmy ich ludzi, przekazałem 1250 Azerów. Zaopatrzyliśmy ich w jedzenie, wodę, ubrania. Czy to jest ludobójstwo? My tylko musieliśmy uciszyć tę broń, która zabijała naszych ludzi.
Bagirov został rozerwany przez minę 12 czerwca 1992 roku, miał 46 lat. Pośmiertnie otrzymał tytuł Narodowego Bohatera Azerbejdżanu i kilka innych odznaczeń. Na jego cześć powstały wiersze i filmy fabularne. Miał być pochowany w Baku, ostatecznie spoczął w rodzinnym Agdamie.
Gdy niewymieniony w opowieściach z nazwiska ormiański dowódca (można przypuszczać, że to Balanjsan) dowiedział się o śmierci Bagirova, chwycił za słuchawkę i zadzwonił do azerskiego dowództwa. Wypalił: Jak mogliście go nie uratować?!
Imię Allahverdi oznacza "Dany przez Boga".