- Nie chciałem go skrzywdzić. Zależało mi tylko, aby wszyscy byli skupieni na naszym celu. Trener i zespół musieli wtedy wiedzieć, że jeszcze nic nie wygraliśmy - powiedział prezes Bayern Monachium, cytowany w niemieckim dzienniku "Die Welt".
Tym samym Karl-Heinz Rummenigge dał do zrozumienia, że gdyby pod koniec sezonu publicznie wsparł Niko Kovaca i powiedział, że Chorwat zostanie w Bayernie, to taka deklaracja mogłaby wprowadzić rozprężenie w zespole.
Czytaj także: legenda niemieckiej piłki krytykuje Bayern. Chodzi o traktowanie Niko Kovaca
Tymczasem w klubie z Monachium była potrzebna maksymalna mobilizacja do końca sezonu, żeby skończył się podwójną koroną. Do ostatniej kolejki Bundesligi Bayern musiał walczyć z Borussią Dortmund o obronę mistrzostwa Niemiec, a później zagrał jeszcze w finale Pucharu Niemiec.
ZOBACZ WIDEO Lewandowski bohaterem Bayernu w finale Pucharu Niemiec. "To prawdziwa maszyna, zwierzę"
Ostatecznie Bawarczycy wygrali mistrzostwo kraju, z przewagą 2 punktów nad Borussią. Z kolei w finale Pucharu Niemiec pokonali RB Lipsk 3:0 (dwa gole Roberta Lewandowskiego) i po roku przerwy znów mogli świętować podwójną koronę.
Po tych sukcesach Rummenigge w końcu potwierdził, że kontrakt z Kovacem nie zostanie zerwany (obowiązuje do 30 czerwca 2021 roku) i Chorwat nadal będzie trenował Bayern. Prezes podtrzymał swoje zdanie także w wywiadzie dla "Die Welt". - Nie znam klubu na świecie, który zwolniłby swojego trenera po dublecie - podkreślił 63-letni działacz.
Czytaj także: Robert Lewandowski zabrał głos ws Kovaca i transferu Sane