Eliminacje Euro 2020: Polska - Izrael. Najważniejsze zwycięstwo, ale kibic dalej czuje się oszukiwany

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / Rafal Rusek / PressFocus  / Na zdjęciu: reprezentacja Polski
Newspix / Rafal Rusek / PressFocus / Na zdjęciu: reprezentacja Polski
zdjęcie autora artykułu

Trzy mecze w eliminacjach i trzy zwycięstwa już nie wystarczają kibicom. Ci chcą efektownej gry reprezentacji, co jest w pełni uzasadnione. To, co pokazują na boisku Polacy, tylko irytuje fanów. Zła informacja: lepiej na razie nie będzie.

Wyjazdowy mecz z Austrią miał być w teorii najtrudniejszym w tych eliminacjach. Jakość gry była wówczas sprawą drugorzędną, liczyło się tylko zwycięstwo, które ustawiało nam eliminacje. Ale dwa kolejne spotkania reprezentacji pokazały, że kultury gry nie mamy żadnej, przy stole mlaszczemy, mówimy nieśmieszne żarty i głośno się nam odbija jedzeniem.

- Z Łotwą myśleliśmy, że wygrana przyjdzie z łatwością. Pierwsza połowa tamtego meczu - do poprawy, wymiany, zapomnienia - opowiadał Piotr Zieliński. Po spotkaniu z Macedonią można powiedzieć to samo z małą poprawką: nie pierwsze 45 minut, a całe spotkanie do wyrzucenia na śmietnik. Jeden celny strzał oddali nasi zawodnicy w Skopje, którego nawet nie można nim nazwać, bo Krzysztofowi Piątkowi nie wyszło uderzenie przewrotką. Później szereg błędów, nieporozumień, dwaj nasi zawodnicy nie trafili w piłkę, a ta wturlała się do bramki. Nie wierzyli w to nawet reprezentanci, śmiejąc się po tej akcji. Dla polskiego kibica to śmiech przez łzy.

ZOBACZ WIDEO El. Euro 2020. Piątek sugeruje Brzęczkowi zmianę ustawienia. "Mam nadzieję, że w końcu zagramy na dwóch napastników"

Jest od kogo wymagać 

To, że jest źle, widzą także piłkarze. - Męczymy się sami ze sobą - ocenia Robert Lewandowski. - To był chyba nasz najgorszy mecz w tych eliminacjach - komentuje Grzegorz Krychowiak. - Ten styl nie podoba się też nam, zawodnikom - twierdzi Maciej Rybus.

Najgorsze jednak, że niewiele wskazuje, żeby w najbliższym czasie jakość gry drużyny miała się poprawić. Jerzy Brzęczek przed meczem z Izraelem mówi otwarcie, że najważniejszy jest dla niego wynik.

- Wiem, że reprezentacja nie prezentuje jeszcze odpowiedniego poziomu, ale to się zmieni. Na razie liczy się dla mnie skuteczność. Jestem spokojny o to, że z czasem i gra reprezentacji będzie efektowna - powiedział.

Słabej gry naszej drużyny nie da się jednak usprawiedliwić. Czego możemy spodziewać się po zespole Brzęczka w starciach z najlepszymi, jeżeli kadra z trudem radzi sobie z absolutnymi przeciętniakami. Nie można ciągle tłumaczyć się tym, że "rywal postawił trudne warunki", że "teren był gorący" albo w "dzisiejszym futbolu nie ma słabych drużyn".

Piłkarze, którzy w Skopje zagrali od początku meczu, są kluczowymi postaciami w klubach: Lewandowski ma już siedem tytułów mistrza Niemiec i cztery korony króla strzelców Bundesligi, Zieliński to jeden z najwięcej grających graczy SSC Napoli, Klich rozegrał sezon życia w Leeds United i tak dalej i tak dalej.

Zaraz minie rok, odkąd Brzęczek zastąpił Adama Nawałkę na stanowisku selekcjonera, to już piąte zgrupowanie nowego trenera, a obecne jest przecież najdłuższe - trwa aż dwanaście dni. Mimo to nadal brak zgrania i pomysłu na spożytkowanie najlepszych zawodników. Gramy na wynik, jak robi się to podczas dużego turnieju z najlepszymi. A Łotwa zajmuje 130 któreś miejsce w rankingu FIFA, natomiast Macedonia jest o ponad czterdzieści miejsc za naszymi plecami. Skoro "rankingi nie grają", to może czas, żeby zaczęły.

El. ME 2020. Polska - Izrael. Jerzy Brzęczek: Na razie liczy się skuteczność Dwóch w ataku

Dlatego liczymy na to, że tym razem wariant z dwójką napastników przyniesie efekty. Duet Lewandowski-Piątek nie zachwycił dotąd w meczach z Portugalią (2:3) w Lidze Narodów i Łotwą w eliminacjach (2:0), ale skoro zawodnik Milanu strzela gole w kadrze częściej od Lewandowskiego, to tych świetnych napastników trzeba jakoś pogodzić. Zwłaszcza że obaj piłkarze chcą takiego wariantu, o czym mówili po meczu z Macedonią Północną.

Więcej ludzi z przodu się przyda tym bardziej, skoro gracze Izraela przyjechali do Polski po punkty. Drużyna trenera Andreasa Herzoga za cel postawiła sobie awans na najbliższy turniej. Izrael po raz ostatni zakwalifikował się na dużą imprezę w 1970 roku na mistrzostwa świata w Meksyku. Na Euro ta kadra jeszcze nigdy nie występowała.

- Wiemy, że Polacy nie grają ostatnio atrakcyjnie, ale mają komplet zwycięstw, dlatego do Warszawy przyjechaliśmy po minimum jeden punkt, tego będę wymagał od swoich piłkarzy. W innym przypadku trudno nam będzie awansować - mówi Herzog.

Wizyta w getcie

Nas rywale są rozpędzeni. Mają siedem punktów, są na drugim miejscu w grupie, a furorę robi Eran Zahawi, 31-letni napastnik chińskiego Guangzhou, który wcześniej odbił się od poważnej piłki we Włoszech, w Palermo. W obecnych kwalifikacjach zdobywał bramki w każdym z trzech meczów: po trzy z Łotwą i Austrią. Strzelił w sumie siedem goli z ośmiu, jakie ma na koncie cała drużyna.

Rekompensuje kadrze stratę Munasa Dabbura, który nie zagra z Polską z powodu własnego ślubu. Selekcjoner Izraela był początkowo mocno zaskoczony tą wiadomością. - Masz pewien pomysł na dwa spotkania, a tu nagle twój piłkarz mówi ci, że ma inne plany. Uważam, że powinien wziąć pod uwagę czerwcowe spotkania reprezentacji, ale wiem, jak ważny to moment w życiu każdego człowieka, dlatego życzę mu jak najlepiej - skomentował.

Piłkarze reprezentacji Izraela przed meczem z Polską odwiedzili warszawskie getto. - To był najbardziej wzruszający moment naszego zgrupowania. Wizyta w getcie wywołała w nas wielkie emocje, znamy historię, ona jeszcze bardziej motywuje nas do gry i walki - dodał pomocnik Bibras Natcho.

Zadra dalej jest

Polscy kibice dalej mają w sercu zadrę po rozczarowującym mundialu w Rosji. Nie da się jej wymazać pojedynczym bukietem róż, to proces długotrwały, a przyspieszyć go można jedynie wyraźnymi próbami zmian na lepsze. A na razie w poprawę tej relacji inwestują kibice, płacąc za bilety niewspółmierne pieniądze do jakości. Dlatego dalej mogą się czuć oszukiwani.

Początek meczu Polska - Izrael o godzinie 20.45. Przewidywany skład:

Fabiański - Bereszyński, Glik, Bednarek, Rybus - Grosicki, Krychowiak, Klich, Zieliński - Piątek, Lewandowski.

El ME 2020. Polska - Izrael. Gramy przy otwartym dachu, ale co z murawą?

Źródło artykułu:
Czy oczekujesz od piłkarzy reprezentacji Polski poprawy stylu gry?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (13)
karolinka54
10.06.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
do boju polacy!  
avatar
Mossad
10.06.2019
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Boniek z Nawałka zmarnowal najlepsze pokolenie pilkarzy od lat. Teraz ten sam czlowiek z jakims Brzeczkiem zabijaja to co jeszcze zostalo. Dlaczego Polscy kibice sa tak traktowani? Dzis jedynie Czytaj całość
avatar
Karol79
10.06.2019
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Brzeczek to nawet nie jest trener średniej klasy Europejskiej, więc o czym My tu mówimy. Gadanie że liczą się punkty, tak... Ale punkty a nie styl z mocnym przeciwnikiem, a nie Z Macedonia, Czytaj całość
avatar
Wiktorek
10.06.2019
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Od początku nie wierzyłem w możliwości Brzęczka. Boniek (podobnie jak w swoim czasie Tajner angażując Kruczka) chcąc zaoszczędzić pieniądze zatrudnił trenera o poziomie powiatowym - myśląc, że Czytaj całość
marcinowiec
10.06.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Brzęczek powinien podać się do dymisji jeśli znów wygramy w słabym stylu. Parę meczy zostanie jeszcze jesienią. Pod nowym doświadczonym trenerem cel będzie jeden - dobry występ na Euro2020, n Czytaj całość