Najczęściej powtarzanym słowem przed meczem było "przełamanie". Łotwa czeka na zwycięstwo od 12 spotkań, a Słowenia wygrała w Rydze po dziewięciu niepowodzeniach z rzędu. Na swoje przełamanie czekała od 2 czerwca. Najpierw ponosiła porażki, następnie seryjnie remisowała, ale pokonać jakiegokolwiek przeciwnika nie potrafiła przez ponad rok. Aż do poniedziałku, kiedy to bezlitośnie potraktowała ekipę z nadbałtyckiego kraju.
Łotwa zmieniła ustawienie po porażce 0:3 z Izraelem. Na ostrożniejsze, z pięcioma obrońcami, co jak się później okazało, ani trochę nie pomogło. Selekcjoner gospodarzy Slavisa Stojanovic uznał, że do zatrzymania rodaków potrzebuje zwiększonych sił w defensywie. Klocki rozsypały się jednak Łotyszom już w 16. minucie, kiedy to Vitalijs Jagodinskis musiał wejść za kontuzjowanego stopera i imiennika Vitalijsa Maksimenkę. Nową twarzą w drugiej linii był Vladimirs Kamess znany z gry w polskich klubach.
Także Matjaz Kek sięgnął po zawodnika z przeszłością w Lotto Ekstraklasie. Miejsce w środku pola zajął Denis Popović. Ponadto nowym piłkarzem w ataku był Robert Berić i właśnie ten gracz asystował przy pierwszym golu w 24. minucie.
ZOBACZ WIDEO: Polacy na K2 uratowali życie Bułgarowi. Marcin Kaczkan: To był cały dzień walki
Po podaniu Bericia do odsłoniętej bramki Łotyszy uderzył na 1:0 Domen Crnigoj i rozpętał lawinę. Słowenia potrzebowała tylko pięciu minut na strzelenie trzech goli i rozstrzygnięcie meczu. Crnigoj skompletował dublet strzałem z woleja, a uderzenie na 3:0 oddał z rzutu karnego Josip Ilicić. W 29. minucie było pozamiatane, a z zagubionych Łotyszy nie było czego zbierać.
Czytaj także: Wygrana Chorwatów. Nerwowa końcówka w Osijeku
W 44. minucie Josip Ilicić strzelił gola na 4:0. Pokonał Pavelsa Steinborsa płaskim uderzeniem z kilkunastu metrów. Ilicić był w tym meczu centralną postacią, co nie mogło dziwić. Mający za sobą świetny sezon w Atalancie pomocnik starał się ciągnąć do przodu reprezentację od początku eliminacji. Dotychczas z marnym skutkiem, ale akurat w Rydze wszystko toczyło się po myśli kompana z klubu Arkadiusza Recy.
W 47. minucie Miha Zajc wepchnął piłkę z bliska do sieci na 5:0 po podaniu szalejącego na prawym skrzydle Petara Stojanovicia. Obrońca zaliczył drugą asystę. W tym momencie gościom skończyły się chęci do policzkowania bezbronnego przeciwnika. Wynik i tak był efektowny.
Kolejnym przeciwnikiem Słowenii będzie Polska. Do meczu nad Adriatykiem dojdzie we wrześniu. Gospodarze zagrają bez pauzującego z powodu żółtych kartek Bojana Jokicia. Łotwa zagra na wyjeździe z Austrią i coraz trudniej uwierzyć, że cokolwiek ugra w tych eliminacjach. Czerwcowy dwumecz zakończyła bez gola, bez punktu z bagażem ośmiu bramek.
Łotwa - Słowenia 0:5 (0:4)
0:1 - Domen Crnigoj 24'
0:2 - Domen Crnigoj 26'
0:3 - Josip Ilicić (k.) 29'
0:4 - Josip Ilicić 44'
0:5 - Miha Zajc 47'
Składy:
Łotwa: Pavels Steinbors - Aleksandrs Solovjovs, Kaspars Dubra, Vitalijs Maksimenko (16' Vitalijs Jagodinskis), Marcis Oss, Roberts Savalnieks - Vladimirs Kamess, Kristers Tobers (69' Ritvars Rugins), Olegs Laizans - Deniss Rakels (78' Daniels Ontuzans), Vladislavs Gutkovskis
Słowenia: Jan Oblak - Petar Stojanović, Aljaz Struna, Miha Mevlja, Bojan Jokić - Miha Zajc (64' Jaka Bijol), Denis Popović (77' Luka Zahović), Jasmin Kurtić - Domen Crnigoj (83' Zan Majer), Robert Berić, Josip Ilicić
Żółte kartki: Tobert, Kamess (Łotwa) oraz Jokić (Słowenia)
Sędzia: Kevin Clancy (Szkocja)