Jeden z izraelskich dziennikarzy pomeczową konferencję prasową rozpoczął mocno, przypomniał porażkę Izraela 2:7 sprzed wielu lat. I zapytał jak to możliwe, że znowu reprezentacja zagrała tak źle. Andreas Herzog do przeszłości już się nie cofał.
- Jeśli mogę coś od siebie powiedzieć, to tak: jesteśmy w szatni wszyscy rozczarowani. Nie da się zaprzeczyć, powinno być inaczej. Odmawiam przyjęcia stwierdzeń, że to początek końca eliminacji, że się skończyliśmy. Nie obchodzi mnie, co zdarzyło się 5 czy 10 lat temu. Narobiliśmy głupich błędów, ale musimy je poprawić - mówił austriacki selekcjoner Izraela.
- Wiedzieliśmy, że będzie trudno. I pierwsza połowa była dobra, mieliśmy swoje szanse. Jednak w drugiej połowie już straciliśmy koncepcję, nie trzymaliśmy się planu. Spodziewaliśmy się, że będziemy musieli mocno się pilnować - kontynuował.
ZOBACZ WIDEO El. Euro 2020. Świetna wiosna Michała Pazdana. Wrócił do formy i czeka na mecze reprezentacji
- Do pewnego momentu trzymaliśmy się mocno. A potem było już widać moment załamania. Graliśmy jak dotąd z najlepszą drużyną w grupie. Polska już się w zasadzie zakwalifikowała.
To pierwsza porażka Izraela w eliminacjach. Do Polski nasz rywal przyleciał po remisie i dwóch wygranych.