Kamil Biecke zaginął w Anglii. Śledczy podejrzewają, że były bramkarz Arki Gdynia mógł zostać zabity

Newspix /  MARIUSZ KRACZANIEC / AGENCJA PRZEGLAD SPORTOWY / Na zdjęciu: Kamil Biecke w barwach Arki Gdynia (rok 2007)
Newspix / MARIUSZ KRACZANIEC / AGENCJA PRZEGLAD SPORTOWY / Na zdjęciu: Kamil Biecke w barwach Arki Gdynia (rok 2007)

Policja od grudnia ubiegłego roku poszukuje Kamila Biecke. Na razie nie natrafiono na żaden trop. Śledczy biorą pod uwagę, że 34-latek może już nie żyć.

8 grudnia 2018 roku o godzinie 1:30 w nocy w Luton ostatni raz widziano Kamila Biecke. Od tamtej pory ślad po nim zaginął. Zmartwiona żona zgłosiła zaginięcie 14 grudnia. Wtedy sprawą zajęła się policja, ale na razie nie widać efektów. Polak nie dał żadnego znaku życia.

Policja z Luton najpierw odtworzyła jego ostatnie działania przed zaginięciem. Brano pod uwagę, że były bramkarz po prostu uciekł. Żadne poszlaki jednak tego nie potwierdzają. Dlatego brany jest pod uwagę najczarniejszy scenariusz.

- Przesłuchaliśmy wiele osób, prześledziliśmy jego kontakty telefoniczne i aktywność bankową. Nic jednak nie wskazuje na to, że gdzieś uciekł. Od chwili zaginięcia w ogóle nie kontaktował się z rodziną i przyjaciółmi z Polski oraz Wielkiej Brytanii. Z tego powodu bierzemy pod uwagę hipotezę, że Kamil został zabity - komentuje śledczy Mike Branston.

Biecke po przeprowadzce do Anglii wpadł w problemy. Portal lutontoday.co.uk informuje, że był uzależniony od hazardu. Często odwiedzał kasyna w Luton i okolicach. W tym celu nawet podróżował do Szkocji. To może mieć związek z zaginięciem.

- Mieszkając w Luton, wpadł w zły styl życia. Obawiamy się, że z tego powodu mógł mieć kłopoty. Być może chciał z tym skończyć, co mogło doprowadzić do brutalnego zakończenia. Nalegamy, aby każdy, kto ma jakiekolwiek informacje na temat Kamila, zgłosił się do nas i pomógł w jego odnalezieniu - dodaje Branston.

34-letni bramkarz ma na koncie jeden mecz w Ekstraklasie w barwach Arki Gdynia. Grał także m.in. w Orkanie Rumia i Bałtyku Gdynia. W tym ostatnim klubie kończył przygodę z piłką w 2013, a później wyjechał do Anglii.

Komentarze (3)
Andrzej Retych
14.06.2019
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
"Zmartwiona żona." Tak, panie autorze pseudziennikarzu Robercie Czykielu. Po kilku dniach od zaginięcia męża żona na pewno była "zmartwiona". Mniej więcej tak jak wtedy, kiedy odkryła, że zapas Czytaj całość
avatar
janusz1954
14.06.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
i grał w Anglii ..... w ruletkę i pokera! szkoda że nikt wcześniej mu nie pomógł!