Lotto Ekstraklasa: Żarko Udovicić tłumaczy świetne wyniki testów. "Miałem trenerów ze starej serbskiej szkoły"

Newspix / Michał Nowak / Na zdjęciu: Żarko Udovicić
Newspix / Michał Nowak / Na zdjęciu: Żarko Udovicić

Żarko Udovicić to niezwykle barwna postać. Piłkarz został mocno pochwalony przez Piotra Stokowca za jego wyniki kondycyjne i przyznał, że już w Serbii jego koledzy przy nim wymiotowali. Po latach gry w Zagłębiu, będzie budował swoją pozycję w Lechii.

Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Za panem pierwsze treningi i testy w Lechii Gdańsk. Czy czuje się pan tu już jak w domu?

Żarko Udovicić, piłkarz Lechii Gdańsk: Większość zawodników Lechii znałem już z boiska. Dodatkowo w gdańskim klubie jest wielu piłkarzy z Bałkanów, więc łatwo mi jest na początku. Treningi jak zawsze w okresie przygotowawczym są ciężkie, za nami pozytywny sparing, podczas którego staraliśmy się wykonywać to, co robimy na treningach - dużo utrzymywać się przy piłce i wiele dośrodkowywać. Będzie coraz lepiej.

Pan w ustawieniu z dwoma napastnikami gra na dwóch pozycjach naraz - na boku obrony i pomocy.

Każdy piłkarz lubi jak ma dużo piłki przy sobie, ale takie po prostu mieliśmy założenie, że lewy pomocnik schodzi do środka i ja mam dużo placu do gry. Nie udało się do tego jednak dołożyć asysty.

Gra na dwóch pozycjach naraz nie jest tutaj zaskoczeniem. Piotr Stokowiec zdradził, że podczas testów sprawnościowych zamykał pan każdą skalę. Jak można takie coś wypracować?

To zarówno genetyka, jak i wytrenowanie. Tutaj nigdy nie narzekałem, nie mam problemów z wagą i tym podobnymi rzeczami. Dużo jednak na to pracowałem. W Serbii miałem kilku trenerów starej szkoły. Wówczas nie było GPS-ów, tylko wszyscy biegali razem niezależnie od możliwości. Jak ja biegałem do końca z kolegą, to ten - muszę to powiedzieć - wymiotował. Stara szkoła trenerska w Serbii na tym polegała i teraz stąd te wyniki na testach.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Od 0:4, do 5:4. To nie mecz, to wariactwo!

Mario Maloca wolał życie w Polsce niż w Niemczech. Zobacz więcej!

Czy oznacza to, że pana koledzy z Lechii powinni się bać wspólnych treningów?

Spokojnie, tutaj wszystko jest tak, jak powinno. Są GPS-y, każdy biega tak jakie są możliwości.

Po transferach gdańskiego klubu widać, że cała lewa strona może być mocną stroną Lechii Gdańsk. Dołączył pan w końcu do Lukasa Haraslina i Filipa Mladenovicia, reprezentantów swoich krajów. Będzie miejsce dla każdego?

Zobaczymy jak to będzie wyglądało. Ja zawsze jestem nastrojony optymistycznie. To dobrzy zawodnicy, mamy mocną drużynę, ale trzeba to pokazać na boisku i przesuwać na mecz to, co robimy na treningach.

A z rodakiem Filipem Mladenoviciem znajdziecie wspólny język?

Oczywiście, ja i Filip znamy się ze sobą od dziesięciu lat.

Do Lechii przyszedł pan po sezonie, w którym został pan wraz z Zagłębiem Sosnowiec mocno obity w Lotto Ekstraklasie. Czy nie ma obaw, że ten przykry sezon będzie widoczny na boisku w nowych rozgrywkach?

Niestety spadliśmy z Lotto Ekstraklasy, o czym zadecydowało dużo detali. Najważniejszym z nich była bardzo słaba gra w obronie. Nie możemy się utrzymać w lidze, jak drużyna traci 80 bramek. Było bardzo dużo dobrych meczów w ofensywie i wiem, że miałem dobre statystyki. W Lechii jest lepsza drużyna, więc czemu nie miałyby być one lepsze?

Żarko Udovicić niemal zamknął skalę. Zobacz więcej!

Mówi się, że w słabszym zespole łatwiej jest o dobre liczby indywidualnie, bo nie ma komu strzelać i asystować.

Ja twierdzę inaczej, ale okaże się jak wszystko wyjdzie. W ostatnim sezonie dobrze czułem się na pomocy, gdzie miałem dobre statystyki. Zobaczymy co zadecyduje trener i gdzie będę grał, od czego też mogą zależeć liczby. Ja się staram robić co mogę. Jest wiele meczów i wszyscy dostaniemy szansę.

Grał pan przez cztery sezony w Zagłębiu Sosnowiec i zdążył pan poznać realia I ligi i Lotto Ekstraklasy w tym klubie. Czym się różni Zagłębie i Lechia?

Na pewno Lechia lepiej wygląda organizacyjnie. Od razu jak przyjechałem do Gdańska, czułem pozytywną atmosferę, co bierze się od wyników, które Lechia miała w ubiegłym sezonie. Tutaj różnica w szatni jest ogromna, ja przyszedłem od zespołu, który spadł z ligi.

I dzięki temu zagra pan w eliminacjach do europejskich pucharów. Czy przychodząc do polskiej I ligi spodziewał się pan, że to w końcu nastąpi?

Jasne, czemu nie, tylko trochę mi się zepsuły te plany. Chciałem zagrać w I lidze pół roku albo rok, z takim przyjechałem nastawieniem. To się trochę przeciągnęło i zagrałem dużo meczów w I lidze. Lepiej późno niż wcale.

Czy gdyby pan wiedział, że tak długo potrwa droga do Lotto Ekstraklasy przyjechałby pan w ogóle do Polski?

Tak, bo nie chciałem już grać w Serbii. Nie grałem przez ostatnie pół roku w swoim kraju po tym jak kibic przystawił mi pistolet do głowy po niewykorzystanym rzucie karnym o czym już wcześniej dużo mówiłem i chciałem wyjechać do Polski. Ciężko było mi znaleźć klub poza Serbią i menedżerowie byli w kontakcie z Polakami. Miałem ofertę Zagłębia Sosnowiec na podpisanie kontraktu i Cracovii na testy. Nie chciałem ryzykować, bo to był już 19 sierpnia i podpisałem kontrakt w Zagłębiu. Chciałem szybko przejść do Lotto Ekstraklasy, jednak nie udało się to od razu jak sobie zaplanowałem. Byłem jednak w jedenastce ligi.

Może pan akurat nie jest tego przykładem, jednak śledząc transfery z Bałkanów widać, że wy jesteście dużo mocniej wyceniani od Polaków i przechodzicie za dużo większe pieniądze. Z czego to wynika?

My mamy dużo talentów i wszyscy chcą uciekać, bo nie mamy jak Polacy infrastruktury oraz tak dobrych stadionów. Medialnie Lotto Ekstraklasa jest na takim poziomie, że u nas to będzie może za 20 lat. Wszyscy uciekają i przechodzą za ogromne pieniądze. Ja się zawsze dziwię jak Polacy podkreślają, że taki Szymański odszedł za 5 milionów. U nas tacy piłkarze jak Aleksa Terzić przechodzą za 10 milionów wzwyż.

Komentarze (0)