Bilans spotkań reprezentacji młodzieżowych Niemców i Rumunów wygląda katastrofalnie dla tych drugich. Potrafili przegrywać z naszymi zachodnimi sąsiadami 1:5, 0:8. Od poprzedniego takiego pojedynku minęło blisko pół dekady, więc kadry obu drużyn zmieniły się prawie w stu procentach. Uskrzydleni swoimi ostatnimi wynikami podopieczni Mirela Radoia zamierzali zawiesić Niemcom poprzeczkę zdecydowanie wyżej niż ich poprzednicy. Zadanie wykonali. Wspierani w Bolonii przez tysiące kibiców z Rumunii formalni goście także w pierwszej połowie półfinału zagrali porywająco, ale swojego prześladowcy i tak ostatecznie nie pokonali.
Rumunia prowadziła po 45 minutach 2:1, choć w 21. minucie straciła gola po uderzeniu z dystansu Nadiema Amiriego. Nie trzeba było długo czekać na ich odpowiedź, a trafienie Amiriego nie rozbiło, a rozdrażniło rewelację turnieju.
Czytaj także: Koszmar Włochów. Zdecydował mecz z Polską
Najważniejszym piłkarzem tej części meczu był George Puscas. Znany z włoskich boisk napastnik popisał się dubletem i odwrócił wynik 0:1 na 2:1. W 27. minucie wykorzystał rzut karny, a w 44. minucie główkował do sieci po wrzutce Andreia Ivana z lewego skrzydła. Rumunia zeszła do szatni z korzystnym wynikiem i była to nagroda za rozsądną, ambitną i po prostu przyjemną dla oka grę. Puscas to jedyny Rumun, który pamiętał z boiska porażkę 0:8 z Niemcami z 2014 roku i miał okazję do słodkiej zemsty. Z czterema golami na koncie jest wiceliderem rankingu strzelców mistrzostw Europy U-21.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 114. Trudne początki Jerzego Kukuczki. "Koledzy mówili, że nic z niego nie będzie"
Wydawało się, że w palącym słońcu nikt nie będzie ryzykować, frontalnie atakować. W spotkaniu przerywanym przez sędziego co kwadrans w celu uzupełnienia płynów było teoretycznie trudno o złapanie rytmu, ale mieli z tym problem tylko Niemcy. Rumunii nie dali się początkowo zdominować, a kiedy przystąpili do ofensywy, wypracowali sobie 60 procent posiadania piłki i prowadzili we wszystkich statystykach strzałowych. Drużyna Stefana Kuntza obudziła się dopiero po powrocie z szatni.
Niemcy nie złożyli broni. Jako obrońca trofeum nie wypadało tego zrobić. W 51. minucie Luca Waldschmidt strzelił na 2:2 z rzutu karnego po bezmyślnym faulu Ianisa Hagiego na Mahmoudzie Dahoudzie. Lider klasyfikacji strzelców turnieju trafił do bramki po raz szósty na włoskich boiskach. Odpowiedział Puscasowi, obudził ducha w niemieckim obozie.
Wynik 2:2 utrzymał się do 90. minuty. Niemcy mieli inicjatywę i to oni nie pozwolili sędziemu na zarządzenie dogrywki. Decydujące gole padły po kolejnych nierozsądnych faulach Rumunów. Najpierw Waldschmidt strzelił na 3:2 po podaniu z rzutu wolnego Nadiema Amiriego, a w doliczonym czasie sam Amiri huknął ze stałego fragmentu na 4:2. Dużo nerwów i energii kosztował obrońców trofeum ten awans, mimo to postawili na swoim. Pierwsza połowa im nie wyszła, ale po przerwie opanowali sytuację. Wszystkie potrzebne do sukcesu gole strzelili dzięki stałym fragmentom.
Czytaj także: Krystian Bielik doceniony przez ekspertów
Finał turnieju 30 czerwca o godzinie 20.45 w Udine.
Niemcy - Rumunia 4:2 (1:2)
1:0 - Nadiem Amiri 21'
1:1 - George Puscas (k.) 26'
1:2 - George Puscas 44'
2:2 - Luca Waldschmidt (k.) 51'
3:2 - Luca Waldschmidt 90'
4:2 - Nadiem Amiri 90'
Składy:
Niemcy: Alexander Nuebel - Lukas Klostermann, Jonathan Tah, Timo Baumgartl, Maximilian Mittelstaedt - Maximilian Eggestein (88' Arne Maier) - Florian Neuhaus (79' Lukas Nmecha), Mahmoud Dahoud (90' Robin Koch), Levin Oztunali - Luca Waldschmidt, Nadiem Amiri.
Rumunia: Ionut Radu - Cristian Manea, Ionut Nedelcearu, Alexandru Pascanu, Florin-Bogdan Stefan - Tudor Baluta, Alexandru Cicaldau (69' Andrei Ciobanu) - Dennis Man, Ianis Hagi, Andrei Ivan (55' Florinel Coman) - George Puscas (87' Adrian Petre).
Żółte kartki: Baumgartl, Tah (Niemcy) oraz Ivan, Hagi, Pascanu, Radu, Baluta (Rumunia).
Czerwona kartka: Alexandru Pascanu (Rumunia) /90' - za faul/
Sędzia: Orel Grinfeld (Izrael).