Czy jest pan zadowolony z wyników działań, jakie zostały poczynione podczas okienka transferowego?
- Jestem, choć nie udało nam się zrobić wszystkiego, co planowaliśmy. Jednak od początku zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że nasz plan maksimum będzie bardzo trudny do realizacji. Nie oznacza to, że nie chcieliśmy i nie podejmowaliśmy takich prób, aby plan ten ziścił się. Wykonalibyśmy go, gdyby udało nam się sprowadzić do Krakowa również Jacka Krzynówka i Łukasza Gargułę - wtedy mógłbym powiedzieć, że jestem w pełni zadowolony. Jednym z powodów tego, że nie jestem, jest także to, że nie udało nam się zatrzymać w klubie Kamila Kosowskiego. Pogodziliśmy się jednak z tą stratą i uważam nawet, że udało nam się ją uzupełnić. To że nie ma już go z nami nie powinno bardzo wpływać na jakość gry.
Uważa pan zatem, że Wojciech Łobodziński w pełni wypełni lukę, jaka pozostała po Kamilu Kosowskim?
- Powiem więcej: uważam, że Łobodziński jest wyraźnym wzmocnieniem naszej drużyny. Niezależnie od tego, czy Kosowski zostałby z nami i tak chcieliśmy przeprowadzić transfer Wojtka. Jest on młodszym od Kamila piłkarzem, który jest obecnie na fali wznoszącej. Dowodem jest to, że gra regularnie w reprezentacji i jak się okazuje, strzela w niej także gole. Jego problem polega na tym, że nie mógł się normalnie przygotować do sezonu. W styczniu był jeszcze zawodnikiem Zagłębia, potem pojechał na zgrupowanie kadry, później był dopiero transferowany do Wisły. To wszystko spowodowało, że przez ostatnie dwa miesiące nie przepracował w rezultacie ani jednego mikrocyklu tygodniowego, a pracowało z nim w sumie aż trzech trenerów. Widać, że potrzebny jest czas, aby Łobodziński mógł grać na pełnych obrotach przez 90 minut. Jestem jednak spokojny i przekonany o jego potencjale i dużych umiejętnościach.
A co myśli pan o dyspozycji dwóch innych graczy, którzy zasilili Wisłę? Radosławie Matusiaku i Juniorze Diazie.
- Sprawa Radka wygląda podobnie do tej Łobodzińskiego. Co prawda prowadził on systematyczne treningi, jednak nieregularnie, lub prawie w ogóle, nie grał. Co zresztą po nim widać. Jest to jednak zawodnik, który potrafi grać w piłkę i jeśli tylko będą omijały go kontuzje, to powinno być dobrze.
Co do Diaza: jest on dla polskiej piłki w jakimś stopniu egzotyką. Co prawda ma troszkę dalej do pierwszego składu niż Piotrek Brożek, lecz jest zawodnikiem perspektywicznym. Czym nas ujął? Jest odważny i przede wszystkim dobrze wyszkolony technicznie. Jest dość dobrze zbudowany, a do tego potrafi włączać się w akcje ofensywne. Myślę, że potrzebuje swego rodzaju szlifu taktycznego, który przystosuje go do sposobu gry, jaki preferuje Wisła. Oczywiście zdawaliśmy sobie sprawę z tego, decydując się na ten transfer.
Trener Skorża będzie miał teraz dość napięty terminarz i czy myśli pan, że zdąży stworzyć zgrany zespół, który powalczy nie tylko o mistrzostwo, ale także o Ligę Mistrzów? Tym bardziej, że oczekiwania kibiców są bardzo duże.
- Rozgraniczmy to, zajmijmy się najpierw mistrzostwem. A jeśli o nie chodzi: komfort trenera polega na tym, że zatrzymaliśmy w klubie, poza Kamilem Kosowskim, wszystkich zawodników, których widzieliśmy w naszym składzie. To prawda jednak, że nie było zbyt dużo czasu, aby zbudować zgraną drużynę. Tym, czego boję się najbardziej, są kontuzje. Jeśli one nie będą nas prześladować, trener żadnego innego kłopotu mieć nie będzie i już niedługo będziemy mogli pochwalić się dużo lepszą grą. Mamy przecież silną i wyrównaną kadrę.
Którzy spośród młodych, dobijających się do kadry pierwszego zespołu piłkarzy mają największe szanse, aby już wkrótce na stałe zajmować w niej miejsce?
- Wierzymy w Grzesia Kmiecika, jednak myślę, że najbliżej do pierwszego składu mają obecnie Tomas Jirsak oraz Dudu. Bardzo duży postęp zrobił również Ilie Cabanu, który jest obecnie naszym trzecim bramkarzem.
Jak pan wspomniał, Wisła będzie próbowała sprowadzić pod Wawel Krzynówka oraz Gargułę. A czy są jeszcze jakiś inne plany transferowe?
- Mamy przygotowaną ośmioosobową listę transferową. Skorzystamy z niej, jeśli nie uda nam się pozyskać dwóch wspomnianych zawodników.
Na jakich pozycjach grają piłkarze znajdujący się na liście? Jakich graczy potrzebuje obecnie Wisła?
- Na liście nie ma tylko bramkarza.
Co z Jeanem Paulistą? To już pewne, że odejdzie z Wisły?
- Dla mnie sprawa jest otwarta. Chcielibyśmy, aby zawodnik nadal grał dla Wisły, dlatego zaproponowaliśmy mu o 100 proc. lepszy kontrakt niż ma obecnie ? jeśli komuś składa się taką propozycję, oznacza to, że docenia się jego grę. Problem polega na tym, że jego oczekiwania są na poziomie 600 proc. w stosunku do tego, co zarabiał wcześniej. Takiego kontraktu nie możemy mu zapewnić i liczymy się z tym, że Paulista po sezonie opuści nasz klub. Jeśli będzie chciał podpisać umowę na takich warunkach, jakie mu zaproponowaliśmy - nie będzie żadnego problemu.
Niektórzy zawodnicy od jakiegoś czasu zanoszą się z chęcią odejścia z Wisły (jak chociażby Marcin Baszczyński). Co będziecie robić, aby zatrzymać takich piłkarzy?
- Będziemy się martwić tym, kiedy faktycznie przed takim problemem staniemy. Co do Marcina: od żadnego klubu nie otrzymaliśmy żadnej oferty kupna zawodnika, lecz oczywiście liczymy się z tym, że może się tak stać. Jeśli zawodnik będzie chciał odejść, nie pozostanie nam nic innego, jak znaleźć kogoś na jego miejsce. Pamiętamy jednak, że Marcin jest bardzo ważnym ogniwem naszego zespołu, o czym świadczy choćby fakt, że był jedynym zawodnikiem, który w poprzedniej rundzie zagrał w pełnym wymiarze czasowym wszystkie spotkania. Mamy nadzieje, że jeszcze długo będzie reprezentował nasz klub.
Na koniec: jakie cele stawia przed sobą Wisła?
- Przede wszystkim chcemy odzyskać mistrzostwo Polski - to nasz główny cel. Celem pobocznym jest zdobycie Pucharu Polski. Bardzo daleko zaszliśmy już w tych rozgrywkach i grzechem byłoby nie spróbować powalczyć o to trofeum. Co potem? Zastanowimy się po sezonie. Jeśli zdobędziemy mistrzostwo i będzie czekała nas walka o awans do Ligi Mistrzów, postaramy się odpowiednio wzmocnić zespół. Naszym marzeniem jest, aby dostać się do tych elitarnych rozgrywek. Póki co nie możemy zakładać, że jest to cel, który musimy koniecznie osiągnąć. Chcemy awansować, marzymy o tym, ale nie jesteśmy na tyle silną drużyną, aby obiecywać, że uda nam się to zrobić.