Liga Europy: Europa FC - Legia. Olmo: Marzymy o czymś więcej

Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Olmo Gonzalez Casado
Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Olmo Gonzalez Casado

- Lubimy utrzymywać się przy piłce i grać wieloma podaniami - mówi WP SportoweFakty Olmo przed meczem College Europa z Legią Warszawa w I rundzie el. LE - Połowa naszych zawodników łączy grę z pracą, a pozostali są skupieni tylko na futbolu - dodaje.

Kuba Cimoszko, dziennikarz WP SportoweFakty: Czy miał pan okazję grać kiedyś przeciwko polskiej drużynie?

Olmo Gonzalez Casado, obrońca College Europa: Prawdopodobnie nie. W moim poprzednim klubie w Hiszpanii graliśmy wiele meczów z zagranicznymi drużynami, które miały przerwę w swoich ligach i przyjeżdżały na przygotowania, ale nie przypominam sobie, bym miał przyjemność zmierzyć się z jakąkolwiek polską drużyną. Będzie to więc pierwszy raz, a mecz przeciwko Legii w Warszawie będzie pierwszym pobytem w waszym kraju.

Zdążył pan już dowiedzieć się czegoś o najbliższym rywalu?

Oczywiście. Wiem, że Legia Warszawa jest bardzo ważnym klubem w Polsce, zdobyła wiele krajowych tytułów. Znam ją zresztą z jej poprzednich występów w europejskich pucharach. Pamiętam, że 3 lata temu mierzyła się z Realem Madryt w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Dlatego też nie ma co ukrywać, że są wyraźnymi faworytami.

Jaki wynik byłby dla was sukcesem?

Cóż, jesteśmy mało znanym zespołem i dzięki temu nie mamy nic do stracenia. Remis byłby zadowalający, ale oczywiście marzymy o czymś więcej.

ZOBACZ WIDEO: Wielki projekt Lewandowskiego. "Chciałbym, żeby pierwszy taki obiekt ruszył za dwa - trzy lata"

W poprzedniej rundzie wyeliminowaliście andorską St. Julię. Na wyjeździe mieliście problemy i ostatecznie przegraliście, ale u siebie nie daliście im szans.

W Andorze graliśmy na bardzo małym boisku i z tego powodu mieliśmy spore problemy ze swoją grą. Lubimy bowiem utrzymywać się przy piłce i grać wieloma podaniami, a tam nie było to łatwe i w efekcie trochę nas to kosztowało. Wiedzieliśmy jednak, że na Gibraltarze będziemy mieli więcej miejsca, więc najważniejszą rzeczą było otworzyć wynik i pójść za ciosem. To wyszło nam bardzo dobrze.

Jak odebrano wasz awans?

Można śmiało powiedzieć, że to był dzień dużej radości. Bardzo ważny dla klubu, bo to dopiero drugi raz w całej jego historii, kiedy udało się pozytywnie zaliczyć tę rundę.

Kilka tygodni temu ta radość mogła być jeszcze większa, bo byliście bardzo blisko mistrzostwa.

Tak, ale traciliśmy zbyt dużo punktów z rywalami, którzy byli na papierze słabsi. To karało nas w tak ciasnej lidze. Szczególnie, że później nie byliśmy w stanie zmniejszyć różnicy punktów w bezpośrednich konfrontacjach z liderem. Niemniej cieszy, że mimo wszystkich problemów, jakie mieliśmy na początku (m. in. strata 5 bardzo ważnych graczy, a później trenera), zespół był na tyle silny psychicznie, że wiedział jak odzyskać siły i grać na wysokim poziomie oraz pozostał wierny swojemu stylowi.

College Europa jest klubem zawodowym?

W tej chwili wygląda to tak, że połowa zawodników łączy grę w piłkę z pracą, a pozostali są skupieni tylko na futbolu.

Do której grupy pan należy?

Pierwszej. Ja akurat studiuję, czasami pracuję też jako listonosz, ale nie mam problemów łączyć tego z treningami i grą.

Liga Gibraltaru wydaje się nieco egzotyczna dla wielu osób. Co pan może o niej powiedzieć?

To będzie mój drugi sezon tutaj i mogę zapewnić, że na pewno jest to liga, która się rozwija. Rozgrywki tego typu są tu od 4-5 lat, ale to sprawiło, że zaczęły się pojawiać pieniądze. W ten sposób kluby zyskują i są bardziej głodne rywalizacji. Należy też pamiętać, że Gibraltar jest bardzo mały, dzięki czemu każdy tutaj się zna, a do tego wszędzie jest bardzo blisko. Najlepsze i zarazem szczególne jest jednak to, że cała rywalizacja odbywa się na tym samym stadionie, więc i tak nie musimy podróżować.

Czytaj także: Historia Przemysława Zabielskiego - pierwszego Polaka w lidze Gibraltaru (reportaż)

Victoria Stadium to wasz atut. Służy wam sztuczna murawa?

Przede wszystkim jest to stadion z dużym boiskiem. Chociaż sama murawa też jest w dobrym stanie i nie możemy narzekać. Może tylko poza momentami, gdy wieje mocniejszy wiatr, ponieważ pole gry nie jest chronione i mogą się wtedy pojawić problemy.

Na swoim stadionie nie możecie liczyć na tłum kibiców. W rewanżu w Warszawie zagracie przy kilkunastotysięcznej publiczności.

Na pewno zadziała to na nas motywująco. Osobiście miałem okazję zagrać kilka meczów przy około 12 tys. fanów na trybunach. Było to jeszcze w Hiszpanii, w eliminacjach Pucharu Króla przeciwko Athletic de Bilbao oraz w ligowych play-offach. Zawsze coś takiego jest zachęcające.

Czytaj także: Mecz Cracovii w TVP Sport

Pierwsze spotkanie College Europa - Legia Warszawa zaplanowano na Słowacji w czwartek, 11 lipca o godz. 20:30. Rewanż tydzień później w Polsce o godz. 21.

Komentarze (3)
avatar
Adam Jaszczuk
11.07.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Liga Gibraltaru to chyba trochę za wysokie progi dla Legii 
avatar
Piotr Gielda
11.07.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A pisarczyk tych wypocin niech relację z tego meczu napisze np. z Etiopii. To trochę dalej niż Słowacja ale to wciąż blisko Gibraltaru.