Jednym z celów Realu Madryt na trwające okno transferowe było nie tylko dokonanie wzmocnień, ale także sprzedaż piłkarzy, którzy pobierają wysokie pieniądze z racji kontraktów, a zawodzą na całej linii na boisku.
Takim zawodnikiem jest Gareth Bale. Walijczyk ma za sobą bardzo słaby sezon. Wprawdzie we wszystkich rozgrywkach strzelił 12 bramek, jednak był regularnie krytykowany za swoją grę.
W mediach pojawiały się zarzuty o brak ambicji, na jaw wyszło też, że piłkarz nie ma dobrych relacji z pozostałymi zawodnikami Królewskich.
ZOBACZ WIDEO: Forma Piątka i Milika mobilizacją dla Lewandowskiego? "Współpracujemy, a nie rywalizujemy. Zyskują wszyscy"
I choć jeszcze w czerwcu hiszpańskie media przekonywały, że Bale pozostanie w Madrycie, pojawił się wreszcie chętny na skrzydłowego. Jego powrotu do Londynu chce Tottenham.
Według dziennika "Marca" finalista ostatniej edycji Ligi Mistrzów jest w stanie zapłacić nawet 60 milionów euro za swojego byłego piłkarza, co zadowoli władze Realu. Aby jednak transfer doszedł do skutku, Bale musi obniżyć swoje wymagania finansowe.
Rodzinna tragedia Zinedine'a Zidane'a. Czytaj więcej--->>>
Bale zarabia na Santiago Bernabeu aż 17 milionów euro rocznie, co jest nie do przyjęcia dla Tottenhamu, którego zasady nie pozwalają na płacenie piłkarzom tak wielkich sum.
30-latek grał w ekipie Tottenhamu w latach 2007-2013. Real zapłacił za niego 100 milionów euro, czyniąc z niego najdroższego wówczas piłkarza świata.
Nowy obrońca Realu prawie zemdlał na konferencji prasowej. Zobacz--->>>