Liga Mistrzów. Piast - BATE. Jak zbudować BATE w Polsce? I czy to w ogóle możliwe?

Newspix / Michał Nowak / Na zdjęciu: piłkarze Piasta Gliwice (Piotr Parzyszek z lewej)
Newspix / Michał Nowak / Na zdjęciu: piłkarze Piasta Gliwice (Piotr Parzyszek z lewej)

Żeby w Polsce powstała drużyna pokroju mistrza Białorusi, należałoby zmienić wszystko. BATE ma 23 lata i przez ten czas osiągnęło w Europie więcej niż nasze kluby razem wzięte.

Bez wielkich transferów, szybkich zwolnień, żmudnie, cierpliwie, a przy tym krajowym składem - w takich okolicznościach BATE Borysów stawało się potęgą, a ten klub funkcjonuje przecież dopiero od 1996 roku. W Polsce zrealizowanie takiego projektu jest niemal niemożliwe. Na palcach jednej ręki policzymy w ekstraklasie drużyny, gdzie trener na szczycie listy priorytetów może wpisać sobie hasło "budowa" i "czas", a nie "wynik". Tu i teraz liczy się najbardziej, środowisko jest zepsute, szkoleniowcy, którzy są bez pracy tylko czekają aż koledze po fachu podwinie się noga i oferują swoje usługi prezesom klubów za mniejsze pieniądze, byleby tylko usiąść na stołku.

Ten chory wyścig, niekompetencje właścicieli drużyn, dobór złych doradców i na końcu często pochopne decyzje podejmowane pod wpływem emocji, chwili, to chleb powszedni naszej piłki. Dlatego na arenie międzynarodowej, na poważnym etapie, nasz klubowy futbol nie liczy się od lat. I nawet niedawny awans Legii Warszawa do fazy grupowej Ligi Mistrzów (2016 r.) pokazał, że był to bardziej szczęśliwy zbieg wielu okoliczności niż faktyczne potwierdzenie wyższości na boisku.

Co zrobić, by w Polsce zbudować drugie BATE i nie drżeć o losy naszych zespołów już w pierwszych rundach eliminacyjnych? Czy w ogóle jest to możliwe, żebyśmy na przestrzeni najbliższych kilkunastu lat doczekali się drużyny regularnie występującej w fazie grupowej Ligi Mistrzów?

ZOBACZ WIDEO: Forma Piątka i Milika mobilizacją dla Lewandowskiego? "Współpracujemy, a nie rywalizujemy. Zyskują wszyscy"

BATE w ostatnich jedenastu sezonach zrobiło to pięć razy, więcej niż wszystkie polskie kluby razem wzięte. Do tego cztery razy grało w grupie Ligi Europy. Praktycznie bez żadnych wielkich nakładów finansowych. Białoruski klub za same awanse do LM zarobił ponad 70 milionów euro, a najwięcej za piłkarza zapłacił milion euro (za Mirko Ivanovicia z Vojvodiny Nowy Sad).

Dla porównania w Legii więcej kosztował Ariel Borysiuk, a w Lechu Joao Amaral. Oba transfery nie wpłynęły szczególnie na jakość obu drużyn.

Co istotne, BATE to zespół skupiający najlepszych graczy z kraju, obcokrajowcy nie stanowią w nim większości i nie decydują o sile zespołu - co w przypadku polskich drużyn jest często normą. W pierwszym składzie Cracovii na mecz z Dunajską Stredą (1:1) znalazło się siedmiu zagranicznych piłkarzy, w Legii rywalizację z College Europa rozpoczęło ośmiu obcokrajowców, a w zespole Piasta Gliwice sześciu. Dla porównania, trener BATE postawił na trzech graczy spoza Białorusi w pierwszym starciu z mistrzem Polski.

U nas dobry tylko pomysł

Na temat fenomenu klubu z Borysowa rozmawialiśmy z Sergiejem Kriwcem. To były gracz kilku polskich drużyn, który w BATE był dwukrotnie - na początku budowy klubu i w momencie, gdy zespół rywalizował już w Champions League z takimi drużynami jak Real Madryt czy Juventus.

Kriwiec opowiada, że BATE to w całości pomysł byłego prezesa Antolija Kapskiego. To on odbudował drużynę w 1996 roku, zarządzał nią mądrze i był konsekwentny. Kapski zmarł w zeszłym roku, klub przejął po nim syn.

- Prezes nie podejmował pochopnych decyzji, nie zwalniał często trenerów, dawał czas i spokój, miał swoją wizję, szanował ludzi, a ci czuli, że mogą realizować swoje projekty i nie obawiali się dymisji po pierwszych niepowodzeniach. Prezes miał też "czuja" do ludzi, znał się na nich. A ci za zaufanie odpłacali mu się dobrą robotą. Prowadził klub z głową.

- Dodatkową siłą zespołu jest to, że chłopaki znają się bardzo dobrze, rozegrali razem wiele meczów, sporo trofeów wygrali - opowiadał nam zawodnik przed pierwszym meczem Piasta z BATE.

W Borysowie od 1996 roku pracowało tylko siedmiu trenerów, z tego Juryj Puntus osiem lat, Wiktor Hanczarenka sześć, a Alaksandr Jermakowicz pięć. W naszej lidze najdłużej na stanowisku utrzymuje się obecnie Marcin Brosz, trenerem Górnika Zabrze jest od czerwca 2016 roku.

Od lat w najlepszych klubach ekstraklasy brakuje przede wszystkim konsekwencji. Zazwyczaj kończy się na wielkich projektach i próbach stworzenia klubu na wzór tych najlepszych z Belgii czy Szwajcarii. Jak na przykład w Legii, która w ostatnim czasie pobija rekordy pod względem zatrudniania trenerów, promowania ich jako rewolucjonistów, a następnie zwalniania po kilku miesiącach.

Jest nadzieja

Światełko w tunelu jest. Widać je w kilku miejscach, na przykład w Krakowie czy w Gliwicach. Trener Michał Probierz zaczął poprzednie rozgrywki najgorzej w historii klubu, ale właściciel wytrzymał presję, Cracovia zaczęła wygrywać i awansowała do europejskich pucharów. Zaufanie otrzymał także Waldemar Fornalik. Rok przed zdobyciem mistrzostwa Polski wybronił się przed spadkiem do I ligi w ostatniej kolejce i niemal z tym samym składem osiągnął największy sukces w historii Piasta. Czas na realizację swoich założeń otrzymał w Gdańsku Piotr Stokowiec i to też zdało egzamin, klub był w poprzednich rozgrywkach na podium, zdobył puchar i Superpuchar kraju. Takich projektów potrzeba jak najwięcej.

BATE po odbudowie nie należało od razu do hegemonów tamtejszego futbolu, ale stało się tak z czasem. Dziś to najlepszy zespół na Białorusi, mistrz kraju nieprzerwanie od trzynastu lat i drużyna, która w europejskich pucharach ma już swój stolik, nie stoi pod ścianą.

Liga Mistrzów: Piast Gliwice - BATE Borysów. Polsat pokaże mecz w otwartym kanale

Źródło artykułu: