Pokonując Wisłę, Śląsk wyrównał klubowy rekord pod względem kolejnych zwycięstw w ekstraklasie (5). Dotąd taka seria zdarzyła się wrocławianom tylko raz - w mistrzowskim sezonie 1976/1977. Vitezslav Lavicka po końcowym gwizdku starał się tonować nastroje.
- Przypominam, że to dopiero pierwsza kolejka ligi - stwierdził Czech, dodając: - Jestem zadowolony ze zdobycia trzech punktów. To było zwycięstwo ciężkiej pracy. Mieliśmy dużo pracy w obronie, ale nasza organizacja gry była bardzo dobra. Cieszę się najbardziej z tego jak piłkarze pracowali na boisku
Śląsk pokonał Wisłę po pięknym golu Dino Stigleca, ale nim Chorwat pokonał Michała Buchalika uderzeniem z dystansu, wrocławian przed stratą bramki kilka razy uratowa Matus Putnocky. Największym zagrożeniem dla obrony Wisły był natomiast Przemysław Płacheta. Wszyscy trzej wymienieni w sobotę zagrali w barwach Śląska po raz pierwszy.
Czytaj również -> Serafin Szota o krok od Wisły
- Jestem zadowolony z debiutantów. Matus Putnocky miał bardzo ważne interwencje, Przemek Płacheta bardzo mocno pracował, a Dino Stiglec strzelił pięknego, zwycięskiego gola - wymienił Lavicka, który szczególnie komplementował debiutującego na szczeblu ekstraklasy Płachetę.
Czytaj również -> Legia Warszawa królową polowania
- Bardzo dobrze zadebiutował. Był aktywny w ataku, grał jeden na jeden. Jestem bardzo zadowolony, że Śląskowi udało się go sprowadzić. Zależało mi na nim, bo ma bardzo interesujący potencjał. W debiucie pokazał się z dobrej strony, ale spokojnie: to na razie tylko pierwszy występ - przyznał trener Śląska.
ZOBACZ WIDEO: Wielki projekt Lewandowskiego. "Chciałbym, żeby pierwszy taki obiekt ruszył za dwa - trzy lata"