W pierwszej połowie spotkania w Gliwicach Riga FC zneutralizowała atuty mistrzów Polski, a ponadto goście zdołali wyjść na prowadzenie. - Strzeliliśmy bramkę na 1:0 po błędzie Piasta i dobrze graliśmy w defensywie. Gospodarze nie stwarzali sobie dobrych okazji do wyrównania, ale utrzymywał się przy piłce. Szkoda, że po przerwie Piast zaczął grać lepiej i szybko strzelił nam trzy bramki. Na szczęście na koniec dostaliśmy prezent w postaci trafienia samobójczego, więc przed rewanżem jesteśmy w grze - powiedział Deniss Rakels, zawodnik Riga FC.
W przerwie trener Łotyszy uczulał swoich podopiecznych na to, aby w drugiej odsłonie nie zmieniać sposobu gry. To się nie udało. - Mieliśmy grać tak samo. Piast wymieniał podania, my graliśmy bez piłki. Z takimi drużynami musimy się tak prezentować. Było widać różnicę, ale wynik jest na plus, bo utrzymuje nas w grze - przyznał napastnik.
Rakels liczy na to, że w Rydze jego zespół pokaże inny futbol. - Mam nadzieję, że u siebie pokażemy się inaczej i będzie to inny mecz. Musimy więcej atakować. W drugiej połowie przez ostatnie niemal pół godziny byliśmy na połowie przeciwnika może dwa razy - podsumował były piłkarz Cracovii i Lecha Poznań.
--> Eliminacje Ligi Europy. Lechia - Broendby. Piotr Stokowiec: Każdy kibic mógł poczuć dumę
--> Eliminacje Ligi Europy. Lechia - Broendby. W końcu dobry mecz Polaków w pucharach! Gdańszczanie bliżej awansu
ZOBACZ WIDEO: Borussia Dortmund lepsza od Liverpoolu. Pięć goli w ciekawym sparingu