Liga Europy: Koupion Palloseura - Legia Warszawa. Wicemistrz Polski gra dalej. Awans wywalczony w ogromnych bólach

WP SportoweFakty / Mauri Ratilainen / Na zdjęciu: Arvydas Novikovas (z lewej) i Petteri Pennanen (z prawej)
WP SportoweFakty / Mauri Ratilainen / Na zdjęciu: Arvydas Novikovas (z lewej) i Petteri Pennanen (z prawej)

Legia Warszawa bezbramkowo zremisowała z fińskim Kuopionem Palloseura i awansowała do III rundy eliminacji Ligi Europy. Wicemistrz Polski zagrał beznadziejnie i zmarnował rzut karny.

- Nie możemy szukać żadnych wymówek, tylko wykonać swoją pracę na boisku - zapowiadał dumnie w środę Aleksandar Vuković. Serb w tym sezonie mówił już różne rzeczy. Że wierzy w swoich piłkarzy (przed Pogonią), że potrzebują czasu (po pierwszym meczu z Kuopionem), czy że "za zespołem natłok meczów, a gry nie ułatwiała pogoda" (po ostatnim starciu Legii z Koroną Kielce).

Vuković na konferencjach przyjmuje różne postawy. Raz bardziej usprawiedliwia zawodników, raz mniej, a kiedy indziej skarży się na okoliczności, w jakich przychodzi im grać. Jednak jego zespół za każdym razem gra równie mizernie. Carlitos, Walerian Gwilia, Andre Martins czy Arvydas Novikovas to zawodnicy, którzy zdołali udowodnić, że piłka im nie przeszkadza w grze i nadają się na gwiazdy ligi. A jednak kiedy wychodzą na boisko, coś pęta im nogi i serwują kibicom kaszanę. Ich cierpliwość jest sprawdzana do granic możliwości. Nic przełomowego nie nastąpiło w czwartek w rewanżu z fińskim Kuopionem Palloseura.

Zagrały ze sobą drużyna z 43. i 27. ligi w Europie. Przepaść fińskiej i polskiej ekstraklasy do europejskiej czołówki było widać dobitnie. Aż bolały oczy.

Klub, który wszystkim chce udowodnić, że jest najlepszy w Polsce, niebywale męczył się w Kuopio. Trudnym rywalem dla Wojskowych był nie mistrz, nie wicemistrz, a dopiero trzeci zespół minionego sezonu ligi fińskiej. Zespół, w którym największą gwiazdą jest Petteri Pennanen - 28-letni pomocnik odbił się swego czasu od Miedzi Legnica.

ZOBACZ WIDEO: Czy nasze kluby mogą pożegnać się z Ligą Europy? "W Polsce, cały czas, gramy archaiczny futbol. To nie jest rozrywka, to męka"

Legia sama rzucała sobie kłody pod nogi. I mogła zapłacić za to wysoką cenę już w szóstej minucie, kiedy koncentrację zgubił Radosław Majecki. Młody bramkarz złapał w ręce we własnym polu karnym podanie od swojego kolegi, Williama Remy'ego. Arbiter przyznał Finom rzut wolny pośredni, którego nie udało się zamienić na bramkę. W pierwszych minutach to gospodarze rzucili się do ataku.

Kuopion straszył Legię na początku spotkania, przed przerwą i często w drugiej połowie. Nieźle z dystansu uderzał Reuben Ayarna, a Issa Thiaw bez kompleksów wchodził w pole karne warszawian.

Przyjezdni dostali się pod pole karne rywali dopiero w 20. minucie. Minęło pół godziny, a Legia zaczęła się rozpędzać. Liczne próby na marne - pierwszy, anemiczny, lecz celny strzał na bramkę Finów oddał Kulenović.

Legia nie potrafiła wykorzystywać nawet prezentów od rywali. Po przerwie znowu Kulenović zmarnował sytuację sam na sam, a później nie trafił z rzutu karnego. W międzyczasie gwiazda sprowadzona latem, Novikovas, poślizgnęła się przy próbie strzału.

Wszystkie "wielbłądy" i dekoncentracja mogły zemścić się na warszawianach w 90. minucie. Obrońcy zaspali w polu karnym, a Rangel dostał podanie w pole karne. Brazylijczyk trafił do bramki, ale został złapany na spalonym.

Sędzia doliczył pięć minut, Legii krwawiła obficie, ale dotrwała z czystym kontem do ostatniego gwizdka. Zawodnikom Vukovicia w niegodnym stylu udało się utrzymać mizerną, jednobramkową zaliczkę i awansować do III rundy eliminacji Ligi Europy. Pierwszy mecz Wojskowi rozegrają 8 sierpnia z Atromitosem.

Kuopion Palloseura - Legia Warszawa 0:0, pierwszy mecz 0:1

W 86. minucie Kulenović zmarnował rzut karny
Kuopion:

Otso Virtanen - Tabi Manga, Babacar Diallo, Vinko Soldo, Luis Murillo - Ville Saxman (76' Ats Purje), Reuben Ayarna, Issa Thiaw (89' Tuco) - Ilmari Niskanen, Rangel, Petteri Pennanen.

Legia: Radosław Majecki - Marko Vesović, William Remy (66' Igor Lewczuk), Artur Jędrzejczyk, Luis Rocha - Valeriane Gvilia, Carlitos (61' Domagoj Antolić), Andre Martins - Arvydas Novikovas, Sandro Kulenović, Dominik Nagy (90+1' Tomasz Jodłowiec).

Żółte kartki: Rangel i Niskanen (Kuopion) oraz Nagy i Remy (Legia).
Sędziował:

Lawrence Visser (Belgia).

Komentarze (41)
avatar
Wiatrak Skoków
2.08.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A myślałem, że już na MŚ 2018 widziałem wszystko, ale to co tutaj się działo... Jak można się poślizgnąć w akcji 3 na 2 w decydującym momencie?! Jak można okiwać samego siebie?! Karnego to jesz Czytaj całość
avatar
Armin Van Tłumik
1.08.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
naprawde nie szło tego oglądać... dramat ! ale to żadna niespodzianka, jednak człowiek głupi jak ten Pjeter że znowu się łudził :) 
avatar
Vuja
1.08.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Szkoda słów. Piłkarsko jesteśmy w czarnarnej doopie w której nie widać światełka w tunelu. Standardowo euro-wpuerdol i to z pół amatorami z Łotwy i Finlandii. 
KoronaMKS
1.08.2019
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Już nawet słysząc głos przestarzałego Streylała wyłączyłem transmisję na samym początku. 
avatar
GreenArrow
1.08.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Nie wypowiem się na temat tego meczu, bo nie oglądałem.
Puściłem sobie w zamian Wisłę Kraków z Schalke z 2002 roku. Polecam.
A Legii życzę rozsądniejszego wydawania pieniędzy. Wydawania, a ni
Czytaj całość