Liga Europy. Piłkarze Legii Warszawa zadowoleni z wykonania zadania. "Awans był celem nadrzędnym"

Newspix / Rafał Rusek / Na zdjęciu: Dominik Nagy
Newspix / Rafał Rusek / Na zdjęciu: Dominik Nagy

- Nie jesteśmy zadowoleni z tego, jak wyglądamy, ale w piłce najważniejszy jest rezultat - mówi po rewanżowym meczu II rundy eliminacji Ligi Europy z KuPS (0:0) Dominik Nagy z Legii Warszawa. W podobnym tonie wypowiadają się jego koledzy.

Choć wicemistrz Polski zagrał w Finlandii poniżej krytyki, po końcowym gwizdku mógł cieszyć się z awansu do kolejnej rundy kwalifikacji, ponieważ w pierwszym meczu ograł rywala 1:0. Po spotkaniu w Kuopio na Legię spadła lawina zasłużonej krytyki.

- Nie jesteśmy zadowoleni z tego, jak wyglądamy, ale w piłce najważniejszy jest rezultat. Jesteśmy w kolejnej rundzie, więc to jest pozytyw i teraz patrzymy już w przyszłość - mówi Dominik Nagy.

- Jedyną dobrą rzeczą jest awans. To był nasz cel i to jest najważniejsze. Momentami jednak nie potrafiliśmy zachowywać się jak drużyna. Brakuje nam komunikacji na boisku i nie wiem, dlaczego tak się dzieje - to już słowa Marko Vesović , którego cytuje oficjalny serwis internetowy klubu legia.com.

ZOBACZ WIDEO: 2. Bundesliga. HSV - Darmstadt: VAR w doliczonym czasie gry i rzut karny! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Czytaj również -> Awans Legii rodził się w bólach

- Na pewno musimy poprawić grę na dwudziestym metrze od bramki rywala. Jeżeli to zrobimy, to zaczniemy osiągać lepsze rezultaty. Teraz przeanalizujemy ten mecz, porozmawiamy sobie o błędach i na tych błędach czegoś się nauczymy. Teraz koncentrujemy się na sobocie - mamy przed sobą mecz ligowy u siebie - dodaje Nagy.

Czytaj również -> Twitter bezlitosny dla Legii

Walerian Gwilia oddaje KuPS, że postawiło Legii trudne warunki: - Awans był celem nadrzędnym. Spodziewaliśmy się trudnego meczu. Najważniejszy jest fakt, że gramy dalej. Trzeba przyznać, że Kuopio było lepszym zespołem. W pierwszej połowie wyglądaliśmy źle, po przerwie stworzyliśmy sobie kilka sytuacji, które powinniśmy wykorzystać. Potrzebujemy czasu jako drużyna. Nowi zawodnicy muszą się zaadoptować.

Źródło artykułu: