Po euforii wywołanej zdobyciem pierwszego w historii mistrzostwa Polski przy Okrzei 20 nastał czas wielkiej smuty. Na otwarcie sezonu 2019/2020 Piast Gliwice uległ Lechii Gdańsk w meczu o Superpuchar Polski.
Potem drużyna Waldemara Fornalika odpadła z eliminacji Ligi Mistrzów już w I rundzie - nigdy wcześniej mistrz Polski nie pożegnał się z kwalifikacjami do Champions League tak wcześnie zarówno jeśli chodzi o fazę (I runda), jak i w ujęciu kalendarzowym (17 lipca).
Także z eliminacji Ligi Europy, w których wylądował po porażce z BATE Borysów (1:1, 1:2), odpadł już po pierwszym dwumeczu, ustanawiając kolejny niechlubny rekord - nigdy wcześniej mistrz Polski nie pożegnał się z kwalifikacjami do europejskich pucharów już po pierwszych rundach, do których przystąpił. W II rundzie el. Ligi Europy Piast nie sprostał łotewskiemu Riga FC (3:2, 1:2).
ZOBACZ WIDEO: Tour de Pologne 2019: Lekarz zawodów: Na wyścigu jeżdżę od lat, ale takiego zdarzenia nie mieliśmy
I wreszcie kompromitację drużyny Fornalika dopełnił fatalny start start sezonu ligowego. Piast zainaugurował rozgrywki remisem z Lechem Poznań (1:1), następnie uległ na wyjeździe Śląskowi Wrocław (1:2), a w miniony weekend bezbramkowo zremisował przed własną publicznością z Pogonią Szczecin.
Czytaj również -> Koniec czarnej serii Lecha Poznań
Historia się powtarza
Po trzech meczach Piast ma na koncie tylko dwa punkty i zajmuje miejsce w strefie spadkowej. By znaleźć mistrza Polski, który równie źle zaczął sezon, trzeba się cofnąć aż do 1979 roku, kiedy po trzech kolejkach Ruch Chorzów miał w dorobku tylko jedno "oczko" - za remis w meczu otwarcia z Odrą Opole (0:0). Potem Niebiescy ulegli Zagłębiu Sosnowiec (0:2) i Szombierkom Bytom (0:1) i zamykali ligową tabelę.
Co ciekawe, tamta mistrzowska drużyna Ruchu pojawia się w kontekście Piasta nie pierwszy raz. W sezonie 1977/1978 chorzowianie nie byli pewni utrzymania w lidze aż do ostatniej kolejki, a po roku świętowali zdobycie mistrzostwa. 40 lat później wyczyn drużyny Leszka Jezierskiego powtórzył zespół Waldemara Fornalika. W sezonie 2017/2018 Piast walczył o ligowy byt do ostatniego gwizdka, a 12 miesięcy później zdetronizował Legię Warszawa.
Teraz gliwiczanie przeżywają identyczną huśtawkę nastrojów co wtedy Niebiescy. Po euforii wywołanej niespodziewanym sukcesem przyszedł potężny kryzys. Ruch czekał na zwycięstwo do 6. kolejki, a sezon skończył na 11. miejscu - bliżej mu było do strefy spadkowej niż do strefy medalowej.
Efekt uboczny ESA37
Piast zaczął rozgrywki wyjątkowo źle, ale warto wspomnieć, że falstart mistrza to w ostatnich sezonach coś powszedniego. Ostatnim mistrzem, który wszedł w kolejny sezon z przytupem, była Legia Warszawa Jan Urban w pierwszym roku obowiązywania systemu ESA37.
Czytaj również -> Śląski futbol w kryzysie
Wojskowi w przekonujący sposób wygrali trzy pierwsze mecze sezonu 2013/2014, wbijając rywalom aż 12 bramek. Natomiast każdy z kolejnych mistrzów w trzech pierwszych kolejkach więcej punktów tracił, niż zyskiwał.
Obrońcy tytułu po 3. kolejce w dobie ESA37:
Sezon | Mistrz | Punkty | Bilans | Bramki |
---|---|---|---|---|
2013/2014 | Legia Warszawa | 9 | 3-0-0 | 12:1 |
2014/2015 | Legia Warszawa | 4 | 1-1-1 | 4:3 |
2015/2016 | Lech Poznań | 3 | 1-0-2 | 3:5 |
2016/2017 | Legia Warszawa | 5 | 1-2-0 | 4:3 |
2017/2018 | Legia Warszawa | 4 | 1-1-1 | 4:4 |
2018/2019 | Legia Warszawa | 4 | 1-1-1 | 3:4 |
2019/2020 | Piast Gliwice | 2 | 0-1-2 | 1:2 |