Jeden z najbogatszych Polaków, grabarz, król disco polo i inni - oni rządzą klubami PKO Ekstraklasy
Spełniający dziecięce marzenia kibice, król disco polo, potentat branży pogrzebowej, były siatkarz, zawodowi menedżerowie i jeden z najbogatszych Polaków - to oni rządzą klubami PKO Ekstraklasy.
Najstarszy z nich - Janusz Filipiak z Cracovii - ma 67 lat i teoretycznie mógłby być ojcem co najmniej dziewięciu innych. Najmłodszy, czyli kierujący Zagłębiem Lubin Mateusz Drożdż, ma dopiero 32 lata i jest młodszy nawet od kapitana zespołu Lubomira Guldana.
Profesor jest jeden
Kiedy słyszysz "Profesor", myślisz o bohaterze netflixowego "Domu z papieru", ale kibicowi polskiej piłki przed oczami staje wtedy właściciel i prezes Cracovii. Przy Kałuży 1 wszyscy tytułowali tak Janusza Filipiaka już wtedy, gdy "Tokio" nie chodziła jeszcze nawet do szkoły średniej.
ZOBACZ WIDEO Polacy za granicą świetnie rozpoczęli sezon. "Krychowiak odrodził się w Rosji"W przeciwieństwie do geniusza zbrodni w tweedowej marynarce, Filipiak profesorem jest z wykształcenia. Uzyskał tytuł w 1991 roku, a od 1997 roku jest profesorem zwyczajnym - to najwyższy tytuł naukowy w Polsce. Kierował Katedrą Telekomunikacji AGH (1991-1998), rozwijając jednocześnie założony w 1993 roku Comarch, który dziś jest jedną z największych polskich firm informatycznych. Działa w 31 krajach, a jej przychód w 2018 roku wyniósł 1,3 mld zł.
Członek Narodowej Rady Rozwoju przy Andrzeju Dudzie to rodzynek wśród prezesów. Jest nie tylko jedynym wśród nich profesorem, ale też jedynym w tym gronie szefem spółki notowanej na GPW. Jest też najlepiej wynagradzanym prezesem giełdowej spółki - w 2018 roku, uwzględniając dywidendę, zarobił 15,3 mln zł.
Jego łączny majątek szacowany jest na 515 mln zł, co daje mu 95. miejsce na liście najbogatszych Polaków wg magazynu "Forbes". Próżno w tym zestawieniu szukać nie tylko innego prezesa, ale nawet właściciela polskiego klubu piłkarskiego.
Czytaj również -> Michał Probierz rekordzistą Cracovii
67-latek to w ekstraklasie prawdziwy nestor. Z Cracovią związany jest od 2002 roku - najpierw był sponsorem, następnie został współwłaścicielem, a w czerwcu 2004 roku, tuż po wywalczeniu przez Pasy awansu do ekstraklasy, namaścił się na prezesa i pozostał nim do dziś.
Król disco polo
Drugiego najstarszego stażem prezesa w lidze, czyli Cezarego Kuleszę z Jagiellonii, wyprzedza o sześć lat. Filipiak futbolu uczył się w Cracovii, tymczasem Kulesza dobrze zna zapach piłkarskiej szatni. To były piłkarz Jagi, w latach 1988-1990 rozegrał w jej barwach 18 meczów w ekstraklasie - praktycznym doświadczeniem przewyższa prawie każdego prezesa w ESA.
Większą karierę od niego zrobił tylko Krzysztof Zając. Prezes Korony w ekstraklasie zaliczył 190 występów dla Ruchu Chorzów i GKS-u Katowice. Karierę kończył w VfL Oldenburg, a po przejściu na emeryturę osiadł w Niemczech i zaczął pracę w nieruchomościach. Prezesem Korony, czego nikt nie krył, został dzięki znajomości z Dieterem Burdenskim, który w kwietniu 2018 roku kupił klub od miasta.
Kulesza natomiast po zakończeniu kariery podbił branżę muzyczną. W 1994 roku założył prężnie działającą do dziś wytwórnię "Green Star", trafiając na pierwszy szczyt popularności disco polo. Stał się monopolistą w tym gatunku, a w jego stajni były m.in. Akcent, Boys, Milano czy Toples. Pamiętający lata 90. albo przyznają się do znajomości tych zespołów, albo... kłamią.
Do piłki wrócił w 2008 roku, zostając dyrektorem sportowym Jagiellonii. Potem wszedł do zarządu klubu, a w styczniu 2010 roku został jego prezesem. W Jagiellonię zainwestował zarobione na disco polo pieniądze. Jest jednym z dziewięciu współwłaścicieli - takiego rozproszenia nie ma w żadnym innym klubie, ale to do niego należy decydujące zdanie.
Doktor - doktor
Kolejnym po Filipiaku i Kuleszy właścicielem, który z nikim nie podzielił się władzą, jest Dariusz Mioduski. W marcu 2017 roku wygrał z Bogusławem Leśnodorskim i Maciejem Wandzlem głośną licytację o Legię i zastąpił tego pierwszego w roli prezesa. To miało być rozwiązanie tymczasowe, ale jak to w Polsce bywa - okazało się trwałe.
Mioduski pojawił się w Legii już w 2004 roku. Gdy klub przejął holding ITI, został członkiem rady nadzorczej. 10 lat później do spółki z Leśnodorskim odkupił Legię od Mariusza Waltera i spadkobierców Jana Wejcherta. Objął wtedy 60 proc. akcji, a od 2,5 roku jest jedynym właścicielem.
Przejął Legię pół roku po awansie do fazy grupowej Ligi Mistrzów, ale ten olbrzymi sukces nie stał się dla klubu katalizatorem rozwoju. W dwóch kolejnych sezonach ekipa z Ł3 odpadała z kwalifikacji do europejskich pucharów w zawstydzający sposób, a w minionym straciła nawet tytuł najlepszej drużyny w kraju.
Te niepowodzenia nie mogą jednak rzutować na życiowy dorobek Mioduskiego. 55-latek jest doktorem nauk prawnych, który stopień doktora uzyskał na prestiżowym Uniwersytecie Harvarda. W latach 2007-2013 zarządzał Kulczyk Investments SA - największą grupą kapitałową w Polsce.
Doktorem jest też kierujący drugim największym polskim klubem Karol Klimczak, zaufany człowiek Jacka Rutkowskiego. W 2004 roku, jako młody doktor nauk ekonomicznych, rozpoczął pracę w holdingu Amica SA, a gdy w 2006 roku doszło do fuzji Lecha z Amiką Wronki, Rutkowski zatrudnił go w Kolejorzu. Po pięciu latach Klimczak został prezesem klubu. Jego kadencja jest trzecią najdłuższą w historii - dłużej Lechem kierowali jedynie Wacław Drab (1962-1975) i Bogdan Zeidler (1980-1991).
-
Marcin Ślawski Zgłoś komentarz
Tytuł profesora nie jest najwyższym, a jedynym tytułem naukowym w Polsce. Reszta to stopnie naukowe i tytuły zawodowe. -
Marcinek36 Zgłoś komentarz
Zając jest grabarzem Korony. -
Bitor Zgłoś komentarz
już słabych drużyn jak gra się szrotem z zachodu i odpadkami z polski bo co lepszy szybko się pakuje i ucieka... szkolenie młodzieży leży i kwiczy pokazały to MMŚ i MME....prezes boniek mówi że nic się zrobić nie da... a gdzie nakłady na trenerów??!! który z polskich trenerów trenuje kogoś za granicą??!! nie ma nikogo z sukcesami...a później Niemiec ze słowackiej drużyny mówi probierzowi ze gra archaiczny futbol bo tak jest!! Na wsiach i małych miasteczka jest dużo talentów ale nie można ich odkryć bez trenerów i PORZĄDNEJ bazy informacyjnej prowadzonej przez PZPN!! bo na ZPN-y jeżdza dzieciaki nie najlepsze a pupilkowie trenerów.... nie ma nawet skautingu w tym kraju....gdzie powinie być w każdym związku ktoś odpowiedzialny jedzący po całym województwie i wyszukujący na największych zapadłych dziurach dzieciaków którzy umieją z piłką zrobić coś.... -
Marek Piotrowski Zgłoś komentarz
No i co z tego, że mają duże pieniądze ? Nie ma czego im zazdrościć i tak umrą jak my wszyscy ! -
TNT Zgłoś komentarz
Widzę że w niektórych przypadkach autor myli prezesa klubu z właścicielem i odwrotnie. -
brodzio Zgłoś komentarz
Profesory, "byznesmeny" a wyglądają jak typowy komuszy towarzysz "Szmaciak". Zresztą nie przypadkowo, wszyscy wywodzą się z nieboszczki PZPR i jej służb. -
Radek Wojciak Zgłoś komentarz
Co z tego ze najbogatszy. A jak On wygląda? KOSZMAR NA DWÓCH KOŃCZYNACH ! -
Bodzio Wra Zgłoś komentarz
No to faktycznie biznesmen pełna gębą, Lewy też zarabia 15 mln ale euro, kopiac szmacianke -
biedron104 Zgłoś komentarz
Misio czosnek misio -
Śmierdzą moje bąki Zgłoś komentarz
Wśród kibiców ległej ogromna większość to również discopolowcy. -
Szef na worku Zgłoś komentarz
Naszą piłką to chyba sami grabarze rządzą. -
-M- Zgłoś komentarz
Jak zobaczyłem w tytule "grabarz, król disco polo..." to od razu pomyślałem, że to Marek Cesarczyk z forum XD