Primera Division: Athletic Bilbao - FC Barcelona. Falstart mistrza Hiszpanii. Baskowie zaczęli od zwycięstwa

PAP/EPA / Javier Zorrilla / Na zdjęciu: Gerard Pique (lewej) i Inaki Williams (z prawej)
PAP/EPA / Javier Zorrilla / Na zdjęciu: Gerard Pique (lewej) i Inaki Williams (z prawej)

Potknięcie Barcelony już w pierwszej kolejce nowego sezonu La Liga. Mistrz kraju ogromnie męczył się w Bilbao i nie wywiózł nawet punktu. Athletic wygrał 1:0 po pięknej bramce Aritza Aduriza w końcówce.

W tym artykule dowiesz się o:

- Chcę zrobić jeszcze z zespołem coś pięknego - mówił kilka dni temu Aritz Aduriz, gdy ogłaszał na konferencji, że po sezonie kończy karierę. Próbował swoich sił m.in. w Valladolid, Mallorce czy w Valencii. Jednak nigdy w Bilbao nie zamknęli przed nim drzwi. Baskijski napastnik zakończy karierę na San Mames w wieku 39 lat. Wciąż jest w stanie konkurować z młodszymi kolegami. Sam wie, ile w tym zasługi genów, a ile ćwiczeń i diety wegetariańskiej.

Już na starcie ostatniego sezonu Aduriz zrobił coś, co kibice zapamiętają mu na lata. Kiedy wszyscy w Bilbao dopisywali sobie punkt za bezbramkowy remis z Barceloną, on wyskoczył do strzału "nożycami" jakby na chwilę zapomniał ile ma lat. Napastnikowi precyzyjnie dograł Ander Capa i od 89. minuty było 1:0 dla Athleticu. Stadion eksplodował z radości. Na starcie sezonu, w którym mają powalczyć o europejskie puchary, zabrali trzy punkty aktualnemu mistrzowi.

Athletic potrafi wychowywać napastników. Aduriz przez strzeleniem gola dopiero co zdążył zmienić swojego następcę, 25-letniego Inakiego Williamsa, który podpisując tego lata 9-letni kontakt pokazał, że również chce kończyć karierę w Kraju Basków. Młodszy ze snajperów od pierwszej minuty męczył obrońców Barcelony. Non stop urywał się obrońcom, raz na lewej, raz na prawej stronie, a potem sprawdzał refleks Marca-Andre ter Stegena. Niemiec nie dawał za wygraną, aż w końcu skapitulował przed weteranem.

ZOBACZ WIDEO Puchar Ligi Angielskiej. Pięknie trafienie Mateusza Klicha. Leeds United w kolejnej rundzie [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

-> Inaki Williams. Dziewięcioletni plan Athleticu Bilbao

Barcelona nie miała swojego bohatera. Lionel Messi nie pojawił się w kadrze, bo wciąż leczy uraz z okresu przygotowawczego.

Ostatni raz Barcelona musiała radzić sobie bez niego na starcie Primera Division dziesięć lat temu. Wtedy na ławce był jeszcze Pep Guardiola, a Blaugrana wygrała ze Sportingiem Gijon 3:0. Obawy, czy zespół poradzi sobie bez największej gwiazdy były ogromne.

Bo Ernesto Valverde nie jest Guardiolą i preferuje zupełnie inny styl gry. To nie jest futbol tak ofensywny, efektowny, a przy tym efektywny. Barcelona Valverde jest pragmatyczna, a w ataku często opiera się na geniuszu Messiego, w ostateczności także Luisa Suareza, który wyszedł w pierwszym składzie i w piątek był największą nadzieją kibiców Barcy.

Valverde zaskoczył i w pomocy postawił na niesprawdzony wciąż tercet Roberto - de Jong - Alena, sadzając na ławce sprawdzonych w boju Ivana Rakiticia i Sergio Busquetsa. Obraz beznadziei dopełniali na skrzydłach mało widoczny w pierwszej połowie Ousmane Dembele i Antoine Griezmann, który jeszcze nie do końca rozumie się z Jordim Albą. Brakowało ostatniego szlifu i pełni zrozumienia między wszystkimi zawodnikami.

Czytaj też: La Liga znów bez nas. Polski piłkarz tam nie istnieje

Kibice pokładali nadzieje w Suarezie do 37. minuty. Napastnik doznał urazu mięśniowego i od razu zasygnalizował trenerowi zmianę. Narodził się kolejny problem Barcelony. Mimo to urugwajski napastnik zdążył jeszcze huknąć w spojenie, kiedy przejął piłkę po błędzie Unaia Lopeza, który bezmyślnie podawał do bramkarza.

Dopiero po przerwie mistrz Hiszpanii przejął inicjatywę i zaczął chociaż próbować strzelać na bramkę Unaia Simona. Najbardziej przebojowy był zmiennik Suareza, Rafinha. Jednak najgroźniejszy strzał Brazylijczyk oddał w pierwszej połowie, gdy bramkarz Bilbao sparował piłkę na poprzeczkę.

W niedzielę 25 sierpnia ekipa Valverde będzie miała okazję do odkupienia win. Przed własną publicznością zagra z Realem Betis. Dzień wcześniej Athletic spróbuje pójść za ciosem w wyjazdowym starciu z Getafe.

Athletic Bilbao - FC Barcelona 1:0 (0:0)
1:0 - Aritz Aduriz 89'
Athletic:

Unai Simon - Ander Capa, Yeray Alvarez, Unai Nunez, Yuri Berchiche - Unai Lopez (81' Benat Etxebarria), Dani Garcia - Oscar de Marcos (66' Oihan Sancet), Raul Garcia, Iker Muniain - Inaki Williams (88' Aritz Aduriz).

Barcelona: Marc-Andre ter Stegen - Nelson Semedo, Gerard Pique, Clement Lenglet, Jordi Alba - Sergi Roberto (76' Carles Perez), Frenkie de Jong, Carles Alena (46' Ivan Rakitić) - Ousmane Dembele, Luis Suarez (37' Rafinha), Antoine Griezmann.

Żółte kartki: Nunez (Athletic) oraz Pique (Barcelona).
Sędziował:

Carlos Del Cerro Grande.

Komentarze (14)
Radinio67
17.08.2019
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
kiedy wreszcie odejdzie ten przymulacz Valverde. Dość kompromitacji Barcy!!!! 
avatar
Ari2Ari
17.08.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dlaczego katastrofa? Dziennikarz jest kibicem Barcy i już ma problem, bo na inauguracje ktoś "ogrywa" Barcelonę. No katastrofa ! 
avatar
Marek Ma
17.08.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Nie rozumiem dlaczego katastrofa ??? Może mi to ktoś wyjaśnić ?? To może od razu przyznajmy tytuł burculunie bez grania ligi !! Półgłówki k.... ma.... pojęcie macie i sporcie do łopaty wyier .. Czytaj całość
avatar
Lu13
17.08.2019
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
hm lubie to! :) 
avatar
DjokoFan
17.08.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Na co komu liga? LM też zapewnie nie wygrają. Pozostaje zatem puchar i superpuchar :)