PKO Ekstraklasa. Śląsk - Cracovia. Mecz jak na lidera przystało

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: piłkarze Śląska Wrocław
PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: piłkarze Śląska Wrocław
zdjęcie autora artykułu

Takie mecze w ekstraklasie chcemy oglądać jak najczęściej. Pełne trybuny, kapitalna atmosfera i piękne bramki. Liderujący Śląsk, w obecności kilkunastu tysięcy kibiców, po dobrym spotkaniu wygrał 2:1 z Cracovią.

W tym artykule dowiesz się o:

Gdy w 87. minucie Mateusz Cholewiak wygrał pojedynek biegowy na prawej stronie, zrobił zwód do środka i uderzył z dystansu w samo okienko, stadion we Wrocławiu zawrzał jak za najlepszych czasów. Śląsk znów mógł się podobać, a za efektownym stylem przyszedł też kolejny komplet punktów.

ZOBACZ: Gikiewicz o sezonie w Bundeslidze. "Jesteśmy traktowani jak bogowie"

Atmosfera święta

Za liderem fani sznurem. Mnóstwo kibiców w komunikacji miejskiej, kolejki do wejścia, w efekcie wreszcie gęsto na sektorach wrocławskiego giganta. Od dawna na stadionie Śląska nie pojawiły się takie tłumy. Przecież niedawno po trybunach hulał wiatr, spotkania z mniej atrakcyjnymi przeciwnikami zmuszały do sprawdzenia antyrekordów frekwencji. Tym razem sprzyjała pogoda, ale przede wszystkim zachęcały wyniki. Najstarsi sympatycy drużyny Vitezslava Lavicki nie pamiętają tak udanego startu rozgrywek.

Śląsk nieśmiało rozsiadł się na fotelu lidera - w końcu po kilku sezonach na dole tabeli to dla niego anomalia - i z góry patrzył na całe towarzystwo. Nie grał przy tym na tyle dobrze, by czuć się zdecydowanym faworytem starcia z Cracovią. Dopiero w ostatniej kolejce z Lechem (3:1) zobaczyliśmy solidny występ, wcześniej trochę dopisywało szczęście. A mecz z Pasami Michała Probierza to nie przelewki.

ZOBACZ WIDEO Bundesliga. Robert Lewandowski z dwoma golami na początek sezonu. Bayern poniżej oczekiwań [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Dominacja i momenty roztargnienia

Wrocławianie długo prezentowali się jednak tak jakby rywale klasy Cracovii nie stanowili dla nich wyzwania. Przemysław Płacheta rozprowadzał akcje jak ligowy rutyniarz, napastnik Erik Exposito pracował dla kolegów, przeżywający drugą młodość Łukasz Broź co rusz zapędzał się do przodu. Od czasu do czasu przysypiali tylko stoperzy, w tym debiutujący Israel Puerto. Mateusz Wdowiak zanim skiksował i zagroził jedynie sektorowi najzagorzalszych kibiców gospodarzy, to zmusił Matus Putnocky do maksymalnego wysiłku.

Słowacy pracowali na tytuł bohaterów całkiem niezłego widowiska. Putnocky jeszcze co najmniej dwa razy wybawił zespół z opresji, a Robert Pich w 30. minucie był najsprytniejszy w polu karnym, przejął nieudany strzał z dystansu i instynktownie uderzył.

Środek pola zabezpieczali Michał Chrapek i Jakub Łabojko, próbki ogromnego potencjału i szybkości dawał Płacheta. Dwa-trzy kroki i rywal zostawał daleko w tyle. Czasem brakowało wykończenia, innym razem zdecydowania, ale wiele wskazuje na to, że Śląsk dorwał prawdziwy skarb, który kiedyś może solidnie spieniężyć. A na razie cieszy się, że 21-latek napędza całą jedenastkę.

Za przykładem brata

Gdyby mniej chaotyczny był Lubambo Musonda, to może wrocławianie nie musieliby się martwić o wynik. A tak moment zagapienia wykorzystał debiutujący zmiennik Ruben Lopez Huesca. Hiszpan chyba zapatrzył się na brata, Carlitosa z Legii, bo ładnie uderzył z powierza, jak przystało na klasowego snajpera. Przy okazji rozochocił kolegów na więcej i zainicjował wymianę ognia.

Śląsk w jednej sytuacji, za sprawą rezerwowych Daniela Szczepana i Mateusza Cholewiaka, zmarnował trzy okazje. Zresztą przez dobre 10 minut nie schodził z połowy Pasów i w końcu na swój fenomenalny rajd zdecydował się Cholewiak.

Nawet po straconym golu Cracovia nie straciła wiary w zdobycz, rzuciła wszystko co ma najlepsze, ale Putnocky znowu trzymał rękę na pulsie. Emocji dodała jeszcze wideoweryfikacja po rzekomej ręce w rozpaczliwym ataku Cracovii. Jedenastki nie było, Śląsk zgarnął czwarty komplet punktów i nadal prowadzi w ekstraklasie.

ZOBACZ: Kamil Grabara na razie bez trenera

Śląsk Wrocław - Cracovia 2:1 (1:0) 1:0 - Robert Pich 30' 1:1 - Ruben Huesca 71' 2:1 - Mateusz Cholewiak 87'

Śląsk: Matus Putnocky - Łukasz Broź, Wojciech Golla, Israel Puero, Dino Stiglec, Jakub Łabojko, Michał Chrapek (89' Adrian Łyszczarz), Przemysław Płacheta, Robert Pich, Lubambo Musonda (74' Mateusz Cholewiak), Erik Exposito (81' Daniel Szczepan)

Cracovia: Michal Pesković - Diego Ferraresso, David Jablonsky, Oleksij Dytiatjew, Cornel Rapa, Mateusz Wdowiak (46' Ruben Huesca), Sylwester Lusiusz, Janusz Gol, Sergie Hancu, Pelle van Amersfoort (85' Filip Piszczek), Rafael Lopes

Żółte kartki: Chrapek, Płacheta (Śląsk) oraz Huesca, Dytiatjew (Cracovia)

Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz)

Źródło artykułu:
Czy Śląsk skończy sezon w czołowej trójce?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (17)
avatar
Łukasz Gromanowski
18.08.2019
Zgłoś do moderacji
0
4
Odpowiedz
Panie redaktorze jaki cudowny mecz???? Albo pomyliły się Panu relacje i wrzucił Pan na stronę inny mecz albo oglądał Pan mecz z workiem na głowie. Poza trzecią bramką która z ręką na sercu możn Czytaj całość
avatar
mafRK
17.08.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Co za różnica kto w tej kopaninie akurat wygra mecz. Potem przyjeżdza mocarny Luksemburg czy inny Gibraltar i jest "NA TYM ETAPIE NIE MA SŁABYCH DRUZYN". Wspólczuje ludziom kupującym bilety  
avatar
tauronka
17.08.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Probierz sie wkurwił do białosci,zagraniczny Pan Trener a on znowu w plecy dostał.  
avatar
Emil Antoniszyn
17.08.2019
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Cała Polska w cieniu Śląska i brawo Laviczka ....  
avatar
stanzuk
17.08.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A jeszcze nie tak dawno trzeba było odwracać tabelę, żeby Śląsk był na czele.