Piłkarze Lecha Poznań mieli sporo sytuacji, jednak brakowało im skuteczności. - Przyjechaliśmy do Gdyni z mocnym postanowieniem zdobycia trzech punktów. W przekroju całego meczu stworzyliśmy tyle sytuacji, że mogliśmy spokojnie rozstrzygnąć go na swoją korzyść zarówno w pierwszej, jak w drugiej połowie - zauważył Dariusz Żuraw, trener Lecha.
- Przy odrobienie pecha mogliśmy jednak ten mecz na końcu przegrać. Nie mamy się za bardzo z czego cieszyć bo wydaje mi się, że patrząc na stworzone sytuacje, byliśmy lepsi na boisku. Znów nie wykorzystaliśmy dogodnych sytuacji lub dobrze bronił bramkarz rywali. W końcówce zaryzykowaliśmy i wprowadziliśmy drugiego napastnika, bo chcieliśmy grać o trzy punkty. Teraz to się nie udało, ale będziemy próbować w kolejnych meczach - dodał Żuraw.
Lider z Wrocławia ma się dobrze. Zobacz więcej!
Arka Gdynia nie wykorzystała okazji, którą miała pod koniec spotkania. - Gdyby nie ta sytuacja, jeden punkt bralibyśmy w ciemno. Lech był piłkarsko lepszym zespołem i miał swoje sytuacje. W naszej sytuacji w lidze bardzo szkoda niewykorzystanej okazji w ostatniej akcji, gdzie mogliśmy zapewnić sobie trzy punkty. Lech miał przewagę w posiadaniu piłki i wiedzieliśmy, że będzie dominował na boisku. Mieliśmy to zniwelować innymi cechami i to zrobiliśmy - przyznał Jacek Zieliński, trener Arki.
ZOBACZ WIDEO 2. Bundesliga: Hamburger SV zaczyna pochód do elity. Po wygranej z Bochum jest liderem [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Szkoleniowiec gdyńskiej drużyny zdecydował się na wprowadzenie zmian w obronie. - Frederik Helstrup grał ponad 30 meczów w lidze duńskiej na lewej obronie, w Arce też parę razy tam grywał i daje sobie radę. To jeden z naszych najszybszych obrońców i do tego jest lewonożny. Tej drużynie były potrzebne zmiany. Zagraliśmy na zero z tyłu i to największy plus tego spotkania, a duża w tym zasługa świetnie broniącego Pavelsa Steinborsa. Było też trochę szczęścia, bo dwa razy ratował nas słupek - ocenił Zieliński.
Żona Adama Dancha popisała się piłkarskimi sztuczkami. Zobacz więcej!
Trener nie obwiniał wprost po meczu Kamila Antonika, który zmarnował stuprocentową sytuację w doliczonym czasie gry. - Zdaję sobie sprawę z tego, jak Kamil Antonik czuje się po meczu. Dlatego nie było z mojej strony żadnej dodatkowej bury. Mamy naszych młodych chłopaków i nimi gramy. Liczymy na to, że pójdą jeszcze w górę, ale na razie widać, że zetkniecie z PKO Ekstraklasą jest dla nich ciężkie - podsumował Jacek Zieliński.