W minionym sezonie Damian Kądzior był ważnym ogniwem mistrza Chorwacji. 11 asyst dało mu tytuł najlepiej podającego piłkarza HNL i wydawało się, że jego pozycja w zespole jest niepodważalna. Tym bardziej że przed szturmem na Ligę Mistrzów Dinamo nie ruszyło na zakupy.
Reprezentant Polski występował najczęściej jako skrzydłowy i wraz z byłym graczem Lecha Poznań Mario Situmem posadził na ławce Mislava Orsicia i Izera Hajrovicia, ale latem hierarchia się odwróciła. Orsić i Hajrović zluzowali Situma i Kądziora, a wyższe od Polaka notowania u Bjelicy ma jeszcze inny skrzydłowy - Iyayi Atiemwen.
Szukając miejsca dla Kądziora, były trener Lecha Poznań wymyślił mu nową pozycję, przestawiając go do środka pola. Tam jednak Polak też ma nie lada konkurencję, bo o jedno wolne miejsce obok kapitana Arijana Ademiego i będącego objawieniem ostatniego młodzieżowego Euro Daniego Olmo wychowanek Jagiellonii Białystok rywalizuje z młodymi Chorwatami: 21-letnim Nikolo Moro, 22-letnim Amerem Gojakiem i 21-letnim Lovro Majerem.
ZOBACZ WIDEO Podsumowanie tygodnia. Sprawa Carlitosa i świetne wejście w sezon Roberta Lewandowskiego
Czytaj również -> Od Urbana do Vukovicia - jak Legia walczyła w Europie
Kądzior nie wystąpił w trzecim kolejnym spotkaniu kwalifikacji do Ligi Mistrzów, a po raz drugi z rzędu zabrakło dla niego miejsca w meczowej kadrze, ale gorycz degradacji osładza mu to, że jego koledzy zrobili olbrzymi krok w kierunku fazy grupowej Ligi Mistrzów. Zespół Polaka w zasadzie jest już jedną nogą w elicie, bo w pierwszym meczu IV rundy eliminacji pokonał Rosenborg 2:0, a to i tak najniższy wymiar kary, jaką Chorwaci mogli wymierzyć Norwegom.
Gospodarze objęli prowadzenie już w 9. minucie, gdy Bruno Petković pewnie wykorzystał rzut karny podyktowany za faul Mariusa Lundemo na nim samym. Dinamo nie zadowalało się jednobramkową przewagą i szło po kolejne gole. W 17. minucie nieznacznie niecelnie z dystansu uderzył Olmo, a chwilę później w doskonałej sytuacji po centrze Ademiego znalazł się Moro, ale nie zdołał trafić w piłkę, będąc pięć metrów od bramki Andre Hansena.
Do trzech razy jednak sztuka i od 28. minuty gospodarze prowadzili 2:0. Po dalekim wykopie Dominika Livakovicia naciskany przez Petkovicia Tore Reginiussen trącił piłkę głową tak niefortunnie, że w sytuacji sam na sam z Hansenem znalazł się Orsić i posłał piłkę do siatki między nogami golkipera.
W pierwszej połowie Rosenborg nie miał argumentów, by zagrozić Dinamu. Jedyną godną odnotowania akcją gości była ta z 31. minuty, kiedy po centrze Vegara Hedenstada celnie głową uderzył Babajide Akintola, ale Livković nie dał się zaskoczyć. W odpowiedzi Moro ostemplował poprzeczkę bramki Rosenborga.
Po zmianie stron goście podjęli rękawicę i próbowali przejąć kontrolę nad spotkaniem, ale nie było ich na to stać. Gospodarze trzymali ich na dystans, nie dopuszczając do zagrożenia pod swoją bramką. Livković był w opałach tylko raz - w 57. minucie po strzale Samuela Adegbenry piłka odbiła się od poprzeczki bramki Dinama.
W drugiej połowie Dinamo przyjęło Rosenborg bliżej swojej bramki, zyskując miejsce do kontrataków. Dwa z nich mogły, a nawet powinny zakończyć się golami. W 72. minucie fatalnie z pięciu metrów spudłował jednak Ademi, a dziesięć minut później w jednej akcji pomylił się najpierw Marin Leovac i po chwili Olmo.
Gospodarze nie przystawili stempla na zwycięstwie, ale mimo to wykonali w środę przedostatni krok w kierunku powrotu do Ligi Mistrzów po dwuletniej przerwie. Przed dwoma laty w ogóle nie przystąpili do kwalifikacji, bo w HNL dali się wyprzedzić HNK Rijeka, a rok temu w ostatniej rundzie kwalifikacji nie sprostali Young Boys Berno (1:1, 1:2). W żadnym momencie spotkań ze Szwajcaram Dinamo nie miało jednak nad rywalem takiej przewagi zarówno bramkowej, jak i jakościowej.
Czytaj również -> Steven Gerrard: Lubię przyjeżdżać do Polski
Rewanżowy mecz IV rundy eliminacji Ligi Mistrzów Rosenborg - Dinamo odbędzie się we wtorek 27 sierpnia o godz. 21:00.
Dinamo Zagrzeb - Rosenborg Trondheim 2:0 (2:0)
1:0 - Petković (k.) 9'
2:0 - Orsić 28'