PKO Ekstraklasa. Wisła Płock - ŁKS Łódź. Kazimierz Moskal: Cała sztuka polega na tym, by się odbudować

WP SportoweFakty / Leszek Stępień / Na zdjęciu: trener Kazimierz Moskal
WP SportoweFakty / Leszek Stępień / Na zdjęciu: trener Kazimierz Moskal

- Mam pomysł na mecz z Wisłą Płock, ale nie będę go teraz publicznie ogłaszał. Ale na pewno nie chcemy uciekać od naszej gry - zapewnia trener Łódzkiego Klubu Sportowego Kazimierz Moskal przed meczem 7. kolejki PKO Ekstraklasy.

Od czterech meczów ełkaesiacy nie zdołali odnieść zwycięstwa w najwyższej klasie rozgrywkowej. Byli bliscy co najmniej remisu w domowych starciach z Lechem Poznań, Piastem Gliwice czy Legią Warszawa w minioną niedzielę, ale ostatecznie w końcowych minutach tracili bramki.

- Nie szukam żadnych przesłanek, że to siódemka będzie szczęśliwa, czy czwórka jest dla nas pechowa. Cały ten sierpień jest dla nas nieszczęśliwy, a to ostatnia szansa, by te punkty zdobyć w tym miesiącu - podkreślił szkoleniowiec biało-czerwono-białych.

Czytaj też: ŁKS Łódź przeprosił Legię Warszawa za zachowanie kibiców. Będą zakazy stadionowe

Nie da się ukryć, że na razie w szeregach łódzkiej drużyny nie ma wielkiej radości. Wszak nie może być, skoro zespół od miesiąca nie potrafił zdobyć ani jednego punktu.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Czy Carlitos odejdzie z Legii Warszawa? "Do końca tygodnia może się to wyjaśnić"

- Zawsze wynik ma wpływ na atmosferę, a atmosfera robi wynik. Nie oszukujmy się, nie jest tak, że wszyscy sobie dowcipkują. Na pierwszym treningu po meczu nie widać uśmiechu, ale ja to wiem po sobie, że po nieudanym meczu potrzebowałem odpoczynku i potem dnia meczowego, podobnie jest teraz w szatni. Dotąd nie widziałem żadnych oznak niepokojących, które sprawiałyby, że ciągle jesteśmy myślami przy meczu z Legią - przyznał Kazimierz Moskal.

Najbliższy rywal Rycerzy Wiosny - Wisła Płock - w poprzedniej serii gier sprawił niespodziankę i wygrał w Szczecinie z Pogonią 3:1. Dzięki temu - choć ma o jedno spotkanie rozegrane mniej - zrównał się punktami z ŁKS-em.

- Zwycięstwo Wisły w Szczecinie było dużym zaskoczeniem. Po strzeleniu bramki myślałem, że Pogoń nie pozwoli sobie zabrać punktów, ale nie miała zbyt wielu atutów. Wisła zaskoczyła trochę skutecznością, bo do momentu strzelenia bramek oddała raptem dwa strzały. Oni też byli w trudnym momencie. Jechali do Szczecina po to, by się przełamać. Z takim nastawieniem teraz my jedziemy do Płocka - zaznaczył Moskal.

Łodzianie spotkali się z Nafciarzami w okresie przygotowawczym. ŁKS pokonał wówczas w sparingu Wisłę aż 4:0. To jednak wynik, którym w szeregach beniaminka PKO Ekstraklasy się raczej nie nakręcają.

- To pokazuje, że sparingi a mecze mistrzowskie to coś innego. Trudno, by porażka z Legią nie siedziała w głowie. Gdy przegrywa się kilka spotkań, niepewność się pojawia. Cała sztuka polega na tym, by się odbudować. Patrząc na ten niedzielny mecz, nie było widać do pewnego momentu, że nie brakuje tej pewności i że słabo się prezentujemy. Przegraliśmy trochę jak nasze siatkarki z Belgijkami. Wydawało się, że nie mają prawa przegrać, a w tie-breaku poległy - mówił trener Łódzkiego Klubu Sportowego.

Ekipę z Płocka prowadzi Radosław Sobolewski, z którym Kazimierz Moskal dość dobrze się zna. To również będzie pewien smaczek sobotniego spotkania.

- Radek dopiero zaczyna tę pracę i my też patrzymy na to, jak on ten zespół układa. Trudno po dwóch meczach ligowych mówić, w którą stronę zespół będzie zmierzał. Na pewno należy do trenerów, który lubi grać przyjemną dla oka piłkę - ocenił.

Czy na sobotnie spotkanie zajdą zmiany w składzie? Tu jednoznacznej odpowiedzi nie usłyszeliśmy.

Zobacz też galerię z meczu ŁKS Łódź - Legia Warszawa

- Patrzymy na to, jak poszczególni zawodnicy wyglądali na treningach i to jest wyznacznik tego, czy zawodnik będzie grał w meczu czy nie. Patrzymy też, z jakim przeciwnikiem gramy. Nie robimy rewolucji. Przed Legią były zmiany i przed Wisłą też pewnie coś zmienimy. To też nie tak, że wystawiając trzech napastników, zapewnimy sobie strzelanie bramek. Z obroną jest tak samo. To, że nie funkcjonujemy najlepiej w obronie, a ja wprowadzę dwóch nowych zawodników, nie gwarantuje, że nie stracimy bramki. Ważne jest, byśmy strzelili o jedną więcej od przeciwnika - wyjaśnił Moskal.

Pierwszy gwizdek w meczu Wisły Płock z ŁKS-em Łódź zabrzmi na stadionie im. Kazimierza Górskiego w sobotę o 15:00. Transmisja w nSport+ i Canal+ Sport.

Komentarze (0)