Piłkarze Arki Gdynia podeszli do piątkowego meczu z nożem na gardle. Ten fakt podziałał na podopiecznych Jacka Zielińskiego, którzy zaprezentowali się bardzo dobrze i pokonali na własnym obiekcie Górnika Zabrze 1:0. Bramkę na wagę zwycięstwa zdobył Dawit Schirtladze, a asystę przy tym trafieniu zaliczył Adam Marciniak.
Kapitan żółto-niebieskich wrócił do wyjściowego składu w wielkim stylu. - Początek sezonu w moim wykonaniu był bardzo słaby. Przychodziły mi do głowy różne myśli. Byłem wręcz zdołowany. W tym momencie musieliśmy dać z siebie absolutnie wszystko. Zawsze staramy się walczyć na maksa, ale nasza sytuacja była krytyczna i nie mogliśmy sobie pozwolić na żadną wpadkę. Wszyscy mieliśmy z tyłu głowy, że musimy przekroczyć bariery - powiedział.
Zobacz także: PKO Ekstraklasa. Jagiellonia Białystok liderem. Arka Gdynia odbiła się od dna. Zobacz tabelę
Presja podziałała na gdynian pozytywnie. Komplet punktów został nad morzem w pełni zasłużenie. Trzeba jednak przyznać, że w kilku sytuacjach miejscowi mieli trochę szczęścia. - Ciężko pracowała cała drużyna. Każdy zawodnik wykonał kawał świetnej roboty i dał z siebie wszystko. Trzeba wypruwać żyły, w tym kierunku musimy podążać. Błędy były, są i będą. Nie ma drużyny na świecie, która się nie myli. Zasuwaliśmy i dzięki temu wygraliśmy. Wskoczyliśmy na dobrą drogę. Mam nadzieję, że w kolejnych meczach nasza gra będzie tak samo wyglądała - dodał.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Czy Carlitos odejdzie z Legii Warszawa? "Do końca tygodnia może się to wyjaśnić"
Ciężko wskazać najlepszego piłkarza Arki. Wszyscy zagrali na zadowalającym poziomie. - Sam miałbym problem z wyróżnieniem jednego zawodnika. Przyjemnie było grać i patrzeć na to, jak wszyscy walczą. W piłce nożnej właśnie o to chodzi. Nie ma znaczenia, kto strzeli bramkę. Liczy się drużyna, musimy tworzyć kolektyw - zauważył Marciniak.
Kapitan żółto-niebieskich przebywał na murawie przez 85 minut. Później zmienił go Adam Danch. - Nigdy mi to się nie zdarza, ale zaczęły mnie łapać niesamowite skurcze w prawej i lewej nodze. Miałem dosyć poważne problemy z bieganiem, co było dużym zaskoczeniem - wyjaśnił.
Zobacz także: PKO Ekstraklasa. Arka - Górnik. Jacek Zieliński: Pojawiło się światełko w tunelu. Nasza sytuacja wciąż jest ciężka
Arkowcy dowieźli zwycięstwo bez swojego kapitana. Ekipa z Trójmiasta opuściła już strefę spadkową i obecnie zajmuje trzynaste miejsce w PKO Ekstraklasie. - Zostawiłem kolegów w trudnym momencie, ale wszedł Adam Danch i jak zawsze się wykazał. Cieszy to, że dowieźliśmy ten wynik do samego końca. Nie zazdroszczę Adasiowi sytuacji, w której go postawiłem. Trudno wchodzi się na ostatnie minuty, gdy trzeba bronić zwycięstwa. Jest kozakiem i poradził sobie bez najmniejszych problemów - zakończył 30-letni obrońca.