Premier League. "Kosmici" w składach Liverpoolu i Manchesteru City. To znowu będzie wyścig dwóch koni

PAP/EPA / PETER POWELL / Na zdjęciu: piłkarze Liverpool FC
PAP/EPA / PETER POWELL / Na zdjęciu: piłkarze Liverpool FC

Czeka nas powtórka z rozrywki. Kilka drużyn ma chrapkę na mistrzostwo Anglii, ale znowu będziemy świadkami wyścigu dwóch koni. Premier League zostanie zdominowana przez Liverpool i Manchester City, bo te zespoły mają w swoich składach "kosmitów".

Nadchodzi era Liverpoolu i Manchesteru City. Kibice klubów Premier League przekomarzają się z sympatykami Primera Division o to, która liga jest najlepsza na świecie. Odpowiedź na to pytanie zależy od punktu siedzenia. Rozgrywki w Anglii są niesamowicie widowiskowe, zawsze stoją na wysokim poziomie i co najważniejsze - ciągle się rozwijają.

Wielki wpływ na taki stan rzeczy mają pieniądze. Ludzi z całego świata interesuje walka na Wyspach. Poświęcają weekendy, aby obejrzeć mecze w telewizji, a najwierniejsi wydają mnóstwo kasy i pojawiają się na stadionach. Korzystają na tym kluby, które rokrocznie otrzymują ogromne pieniądze z praw telewizyjnych i od sponsorów. Kiedyś szastały gotówką tylko najzamożniejsi, obecnie każdy może pozwolić sobie na wielomilionowe wydatki. Futbolem rządzi pieniądz.

Zobacz także: Premier League. Burnley - Liverpool. "Mane wściekły na Salaha". Zawrzało między gwiazdami Liverpoolu

Nie będzie cudu z 2016 roku. "Kosmici" na to nie pozwolą

Cudu w sezonie 2015/2016 dokonało Leicester City, ale to był wyjątek potwierdzający regułę i raczej nie powtórzy się w ciągu najbliższych 50 lat. Chyba, że jakiś mniejszy klub zostanie przejęty przez człowieka pokroju Sheikha Mansoura, który buduje potęgę ekipy z błękitnej części Manchesteru. Sześć drużyn ma prawo realnie mierzyć w zdobycie tytułu mistrzowskiego, lecz to The Reds i The Citizens wyprzedzili konkurencję o jeden gigantyczny krok. Maszyny Juergena Kloppa i Pepa Guardioli są nie do powstrzymania, ponieważ nie grają tam piłkarze, a "kosmici".

ZOBACZ WIDEO Jerzy Brzęczek o problemie strzeleckim Krzysztofa Piątka. "Trudno zdobyć bramkę, jak nie otrzymuje się podań"

Batalia w Premier League ruszyła nieco ponad trzy tygodnie temu. Piłkarze mają w nogach dopiero cztery mecze, ale liczby wykręcone przez niektórych są niewiarygodne. Jesteśmy u progu sezonu, a już wszystko znajduje się na swoim miejscu - Liverpool i Manchester City przewodzą w stawce. Teraz trzeba czekać na kolejne zwycięstwa tych ekip i powiększanie przewagi. Rywalizacja jest duża, ale pozostałe drużyny mogą tylko powalczyć o trzecie miejsce.

Armia Guardioli nie może już grać lepiej? Nic z tych rzeczy!

Nie jest dla nikogo nowością, że Manchester City posiada najlepszy skład. Cała liga zazdrości hiszpańskiemu szkoleniowcowi potencjału drużyny i wielkich możliwości finansowych. W warunkach absolutnego raju pracuje się łatwiej, ale Guardiola sam wiele daje od siebie i nie przestaje zaskakiwać. Gdy wydaje się, że jego podopieczni wznieśli się na wyżyny i nie da się już zagrać lepiej, to wtedy Hiszpan udowadnia, że wszyscy są błędzie. The Citizens wydają pieniądze z głową, czyli wprost przeciwnie do rywala zza miedzy. Menadżer dba o każdy szczegół, nie znosi stagnacji, dąży do perfekcji i każdego dnia chce rozwijać piłkarzy. Wygrał wiele, ale wciąż mu mało.

Latem dołączyli m.in. Joao Cancelo, Rodri czy Angelino. Nowym nabytkiem można nazwać Kevina De Bruyne, który reprezentuje barwy tego klubu od kilku dobrych lat, lecz poprzednie rozgrywki miał zupełnie stracone z powodu kontuzji. Belg zagrał tylko w 19 spotkaniach i nie był w stanie zaprezentować najwyższej formy. Teraz jest w pełni sił, dokłada finalne podania i pokazuje, że nie ma lepszego asystenta od niego. Na swoim koncie zapisał już pięć asyst. Za jego plecami znajduje się... kolega z drużyny David Silva. Wspaniałe podania ułatwiają pracę napastnikom i to w City funkcjonuje na topowym poziomie.

Guardiola ma wybór także wśród graczy ofensywnych. Niezniszczalny jest Sergio Aguero. 31-letni Argentyńczyk stał się prawdziwą legendą Manchesteru City, gdy w doliczonym czasie gry wbił piłkę do siatki Queens Park Rangers i zapewnił pierwszy od 44 lat tytuł mistrzowski. Doskonałą skuteczność prezentuje też Raheem Sterling. Urodzony na Jamajce skrzydłowy nie wpisał się na listę strzelców w ostatnim ligowym starciu z Brighton and Hove Albion (4:0), lecz bez problemów zastąpili go koledzy. Wszyscy piłkarze z Manchesteru zaaplikowali rywalom już łącznie 14 bramek.

Zobacz takżeTransfery. Wszystko już jasne. Ogromne kwoty na nowych piłkarzy
Klopp buduje potęgę. Do pełni szczęścia brakuje mistrzostwa Anglii

Kosmiczny tercet nie spuszcza z tonu. Mohamed Salah, Sadio Mane i Roberto Firmino znowu budzą postrach wszystkich przeciwników. Liverpool z kompletem punktów przewodzi w stawce i w końcu chce zaspokoić pragnienia fanów - zdobyć tytuł mistrzowski. Bardzo bliski dokonania tej sztuki był Brendan Rodgers w 2014 roku, Juergenowi Kloppowi niewiele zabrakło w sezonie 2018/2019. W obu przypadkach pojawiła się jednak jedna przeszkoda o nazwie Manchester City.

Wicemistrzostwo kraju jest znakomitym osiągnięciem, lecz wszyscy w Liverpoolu mają dość bycia drugim i chłodno przyjęto ten wynik. The Reds zdołali osłodzić kibicom rozczarowanie triumfem w Lidze Mistrzów i Superpucharze Europy. Zespół niemieckiego szkoleniowca wciąż gra ofensywnie i solidnie w obronie. Nie przeszkadza zbytnio nawet uraz Alissona. Brazylijczyka zastępuje Adrian, czyli facet, który przegrywał rywalizację o miejsce w bramce West Ham United z Łukaszem Fabiańskim. Hiszpan nie unika błędów, zdarzył mu się jeden klops, ale i tak jest znacznie lepszym golkiperem od Simona Mignoleta.

Klopp wielkich transferów nie dokonał, ale udało mu się zatrzymać najważniejszych piłkarzy. Ofensywne gwiazdy zostały i w czterech pierwszych spotkaniach zdobyły już 7 bramek, a do tego dochodzi jeszcze pięć asyst. Liverpool dysponuje ogromną siłą i tylko on może stanąć na drodze popularnych "Obywateli" w walce o trzeci tytuł z rzędu.

Grafika za SofaScore.com:

Źródło artykułu: