Nafciarze odnieśli drugie z rzędu zwycięstwo w PKO Ekstraklasie, które pozwoliło - przynajmniej na chwilę - awansować im na jedenastą pozycję w tabeli. Szkoleniowiec płockiej Wisły, Radosław Sobolewski, przede wszystkim jednak docenił przeciwnika w wypowiedzi po spotkaniu.
Czytaj również: Piast Gliwice - Lechia Gdańsk. Twierdza Okrzei padła
- Cieszą kolejne trzy punkty, bo zmierzyliśmy się z zespołem o niesamowitym potencjale ofensywnym i to musieliśmy ująć w naszych planach. ŁKS strzelał średnio 21 razy na bramkę w ostatnich meczach i jest drugim najlepszym zespołem, jeśli chodzi o liczbę sytuacji bramkowych. Musieliśmy to wziąć pod uwagę przy analizie zespołu i dobrać odpowiednie środki, by się temu przeciwstawić. Mam nadzieję, że będę to powtarzał jak najczęściej, ale dziękuję swoim podopiecznym za trud i konsekwencję w działaniu - przyznał trener.
- Prawda jest taka, że jeśli nie chce się meczu wygrać, to się go przegrywa. Wydaje mi się, że mieliśmy decydującą piłkę meczową na głowie Łukasza Sekulskiego, którą powinien skończyć. Później mieliśmy jeszcze sytuacje, które powinniśmy lepiej rozwiązać, ale nie potrafiliśmy tego wykorzystać. Dostaliśmy dwie bramki, a po tej drugiej już nie byliśmy w stanie zagrozić rywalom - stwierdził z kolei szkoleniowiec ŁKS-u Kazimierz Moskal, dla którego była to piąta ligowa porażka z rzędu.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Czy Carlitos odejdzie z Legii Warszawa? "Do końca tygodnia może się to wyjaśnić"
- Brutalna okazuje się ta Ekstraklasa dla nas mimo niezłego początku rozgrywek. Teraz mamy przerwę, a potem kolejny trudny wyjazd do Szczecina. Musimy się pozbierać i wierzyć w to, że kolejny mecz będzie przełamaniem i wrócić do naszej gry. To kolejne spotkanie, którego nie mamy prawa przegrać, a przegrywamy. To na pewno będą trudne dni, każdy to będzie na swój sposób przeżywa. Ale nie zamierzamy się poddawać - dodał.
Gola na 2:1 dla Wisły Płock zdobył Giorgi Merebaszwili w 75. minucie efektownym strzałem z dystansu. Gruzin w ciągu całego spotkania miewał wzloty i upadki, ale tą bramką zdecydowanie podniósł swoją notę za to spotkanie.
- Myślę, że Georgi dobrze zaprezentował się w tym meczu. Był aktywny, wykonywał moje polecenia w defensywie. A kosztuje go to mnóstwo sił. Często starał się wychodzić po przechwycie z akcją ofensywną, ale w piłce nie ma tak, że wszystko będzie wychodziło. Tym razem nie wychodziło, ale strzelił bramkę na 2:1. Wierzę, że to jest zawodnik, który w każdym meczu może nam dać możliwość liczenia na dobry wynik. Zawsze są emocje, ale dzięki Bogu doczekaliśmy się tej bramki. Z tego należy się cieszyć i ja się cieszę - zaznaczył trener Sobolewski.
- Ja nie powiedziałem, czy graliśmy ładnie czy brzydko, ale są takie kluczowe momenty w meczu, w których spotkanie może się odwrócić. I taki moment tu był. Nie ma złotego środka, ale jeśli chcemy bawić się w profesjonalną piłkę, musimy z tym umieć żyć i podejść do kolejnego meczu tak, żeby to rozwiązanie znaleźć. Miałem trochę żal, bo mieliśmy dwóch napastników i gdy wprowadzaliśmy tę piłkę do środka, nam to nic nie dawało, ale myślę, że to jest złożony temat, ponieważ zmęczenie i przebieg meczu miały duży wpływ na to - podkreślił Moskal.
Sprawdź także: Arce Gdynia spadł wielki kamień z serca. Michał Nalepa: Dość bycia nieudacznikami
Teraz przed wszystkimi klubami PKO Ekstraklasy przerwa reprezentacyjna. Dla płocczan wypada ona akurat w momencie, gdy drużyna jest po dwóch zwycięstwach z rzędu. Czy to dobrze?
- Ja rzadko kiedy żałuję czegoś. Biorę życie, jakie jest. Gdyby był mecz za trzy dni, skupiałbym się na tym, co za trzy dni. A teraz mamy dwa tygodnie na zaleczenie pewnych urazów, a także przygotowanie innych wariantów naszej gry. Znowu trzeba korzystać z tego, co życie nam daje - powiedział szkoleniowiec Wisły.
ŁKS z kolei będzie w tej przerwie ciężko pracował, by w końcu się przełamać. Porażka w Płocku sprawiła, że beniaminek z Łodzi spadł na ostatnie miejsce w tabeli.