Taktyka u Brzęczka zmienia się niemal co mecz. Tutaj można byłoby umieścić słynne już słowa Macieja Rybusa z mistrzostw świata w Rosji, który stwierdził, że on nie wie, jak ma grać. Tak wówczas mieszał Adam Nawałka, ale to jeszcze nic w porównaniu do tego, co serwuje swoim piłkarzom Jerzy Brzęczek.
Gdyby dzisiaj zapytać kibica reprezentacji Polski, jak w następnym meczu zagra kadra, odpowiedź zabrzmiałaby "nie wiem". Brzęczek tak miesza w ustawieniu, że zagraliśmy maksymalnie dwa spotkania z rzędu jedną taktyką.
Selekcjoner najczęściej próbował grać 4-4-2, a więc z dwójką napastników. Czterokrotnie zdarzyło się tak, że w ten sposób rozpoczynaliśmy spotkania. Słynne ustawienie z trójką środkowych pomocników i dwójką napastników (4-3-1-2) przetrwało trzy mecze po czym Brzęczek stwierdził, że porzuca ten pomysł. Słusznie, bo wyglądało to dramatycznie.
Zobacz wideo: Lewandowski - perfekcjonista
Trzy razy zagraliśmy jak w Warszawie z Austrią (4-2-3-1) i dwa razy selekcjoner dał szansę ustawieniu 4-4-1-1, czyli takiemu, którym najczęściej wychodził chociażby Adam Nawałka.
Dysponujemy szczegółowymi statystykami z pięciu ostatnich meczów Nawałki (dośrodkowania, dryblingi, stworzone okazje) w eliminacjach do mistrzostw świata. Porównaliśmy je do kwalifikacji do Euro 2020. Wszystkie najważniejsze aspekty są po stronie Nawałki: więcej strzałów, więcej goli, więcej wykreowanych okazji, większa średnia punktów na mecz, większe posiadanie piłki, skuteczniejsze dryblingi oraz dośrodkowania.
Grafika za SofaScore.com:
Brzęczek przede wszystkim "zabił" dwóch najbardziej wartościowych piłkarzy w swojej drużynie. Mowa o Robercie Lewandowskim i Piotrze Zielińskim. Pierwszy z nich jest wybornym strzelcem, a u Brzęczka musi brać się za rozgrywanie. Nie musiałby tego robić, ponieważ z tej funkcji doskonale mógłby wywiązywać się Zieliński.
Co jednak z tego skoro nasz najlepiej wyszkolony technicznie piłkarz został zapchajdziurą. Nie ma lewego pomocnika? Dawać Zielińskiego! Brakuje prawoskrzydłowego? Dawać Zielińskiego! Zawodnik Napoli grał też obok Krychowiaka, za Lewandowskim. Słowem: wszędzie, gdzie dało się go upchnąć. To jest najwłaściwsze słowo. Upchnąć.
Zamiast wykorzystywać największe atuty Zielińskiego, każemy, a raczej Brzęczek mu każe, ganiać po skrzydle od pola karnego do pola karnego. Później brakuje go w decydujących akcjach ofensywnych.
- Jak to jest możliwe, że zawodnik, który przez całe życie dostaje piłki [Lewandowski - przyp. red.], jest zmuszony przez Brzęczka podawać piłki? - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty Jan Tomaszewski oceniając Lewandowskiego. Snajper Bayernu w dziesięciu spotkaniach u Brzęczka zdobył ledwie dwa gole. U Nawałki? 37 bramek w 40 meczach. Komentarz jest zbędny.
Można na dobicie przytoczyć jeszcze jedną statystykę: Lewandowski w eliminacjach do Euro 2020 oddaje średnio 1,3 strzału na mecz. W eliminacjach do Euro 2016 zdobywał 1,3 gola na spotkanie.
Tomaszewski słusznie stawia też inne pytania: dlaczego na lewej obronie nie gra lewy obrońca, tylko prawy. Dlaczego szansy wcześniej nie dostał Sebastian Szymański oraz dlaczego tak uporczywie stawiał na dwie "dziewiątki".
- Jurek Brzęczek nie panuje nad reprezentacją Polski, a my już teraz powinniśmy przygotowywać się do meczów na mistrzostwach Europy. Powinniśmy grać tak, jak mamy grać w finałach. A tutaj jest jedna wielka improwizacja i boska drużyna: Bóg wie, kto w niej zagra. Gra jest coraz słabsza. Jurek Brzęczek powinien się podać do dymisji - podsumował Tomaszewski.
Polska kolejne mecze zagra w październiku: z Łotwą na wyjeździe (10.10) i Macedonią Północną w Warszawie (13.10). Czy będzie lepiej? Nic na to nie wskazuje.
Zobacz także: Eliminacje Euro 2020. Mimo słabej gry dobra sytuacja reprezentacji Polski. Awans realny nawet z odległego miejsca
Zobacz także: Eliminacje Euro 2020. Niemieckie media niezadowolone z gry swojej reprezentacji