Letnia rewolucja przyniosła odejście aż dwunastu zawodników, a w trakcie sezonu do tej grupy dołączył jeszcze Wiktor Pleśnierowicz. "Kolejorz" pozyskał w to miejsce pięciu graczy, a pozostałe ubytki mieli wypełnić piłkarze wracający z wypożyczeń.
Dariusz Żuraw mocniej postawił na Tymoteusza Puchacza, coraz więcej szans dostaje też Paweł Tomczyk. Tak zbudowany zespół zaczął sezon nieźle, a po siedmiu punktach wywalczonych w pierwszych trzech spotkaniach, kibice odzyskali wiarę w sukcesy i na hicie ze Śląskiem Wrocław pojawiło się ich 32 tys.
Właśnie wtedy zaczęły się poważne problemy poznaniaków. Starcie z niespodziewanym liderem z Dolnego Śląska obfitowało w proste błędy w defensywie i zakończyło się porażką 1:3. Jednak wtedy jeszcze - choć wynik był rozczarowujący - lechici wciąż prezentowali ciekawy i przyjemny dla oka styl. Tak samo było w wyjazdowych starciach z Arką Gdynia (mimo wstydliwego bezbramkowego remisu) i w Bełchatowie, gdzie ekipa ze stolicy Wielkopolski wygrała 3:2 z Rakowem Częstochowa.
ZOBACZ WIDEO: Bundesliga. Rafał Gikiewicz obronił karnego! Union przegrał z Werderem [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
->Premier League. Tammy Abraham zawstydził poprzednich napastników Chelsea. Niesamowita statystyka
Sęk w tym, że z kolejki na kolejkę kłopotów w "Kolejorzu" jest coraz więcej. Mecz z Cracovią (1:2) znów ściągnął na trybuny dużo kibiców (ponad 25 tys.), jednak wiele wskazuje na to, że to ostatnia tak wysoka frekwencja na dłuższy czas. "Pasy" całkowicie zneutralizowały zespół Dariusza Żurawia i doprowadziły go do bezradności. Żadnej poprawy nie przyniósł wyjazdowy mecz z Lechią Gdańsk, też przegrany 1:2, choć przy lepszej skuteczności rywala ta porażka mogła być znacznie wyższa.
Przed wyjazdem do Trójmiasta Dariusz Żuraw podkreślał, że jego sztab mocno pracował nad błędami w defensywie i jeśli uda się je wyeliminować, wyniki będą lepsze. Na razie nic z tego, bo progresu nie ma. Niepokojący dla Lecha jest fakt, że rywale go rozpracowali i z dobrej gry z początku rozgrywek niewiele zostało. Próby prowadzenia akcji od własnej bramki skutkują wyższym pressingiem przeciwników, co sprawia, że poznańska obrona gra niepewnie. Cracovia i Lechia natomiast były na tyle dobrze zorganizowane, że tych mankamentów w Lechu pojawiło się znacznie więcej. Do pomyłek w tyłach doszły niemoc w rozegraniu i mała liczba sytuacji.
Poznaniacy znaleźli się w trudnym położeniu. Kadra z jednej strony nie jest wąska, z drugiej trudno w niej znaleźć piłkarzy, którzy wchodząc do składu, natychmiast zagwarantowaliby podniesienie poziomu. Wiele wskazuje na to, że letnich wzmocnień było po prostu za mało i w Lechu zbyt łatwo uwierzono, że luki po czystce dadzą radę wypełnić wychowankowie. Jeśli następne spotkania potwierdzą ten problem, "Kolejorz" utknie w środku tabeli na dobre, a wtedy wrócą demony z poprzednich rozgrywek i o tłumach na trybunach będą mogli przy Bułgarskiej zapomnieć.