[b]
Co pan robi w Polsce po najlepszym sezonie w karierze, latach gry we Włoszech i Anglii?[/b]
Podchodzę do tego tak, że trafiłem do drużyny, która jest szanowana i znana w całej Europie. Wcześniej grała regularnie w Lidze Europy, była w grupie Ligi Mistrzów. Na pewno mogę dużo zyskać na tym transferze.
To inaczej: co były gracz Polonii robi w Legii?
W tym zawodzie nigdy nie wiesz, co cię dalej spotka. Trzeba być profesjonalistą. Grałem kilka lat w dobrych ligach za granicą, ale transferu do Legii nie traktuje jako kroku w tył. To najlepsza opcja. Legia walczy o europejskie puchary, mistrzostwo i jestem przekonany, że się tu rozwinę.
ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa" sezon 2, odcinek 4: na to czekała Europa! Wielki powrót Ligi Mistrzów! [cały odcinek]
Rozumiem, ale pewnie liczył pan trochę na inny scenariusz?
Każdy ma swoje marzenia, moim od dziecka była gra w Anglii. Pojechałem na Wyspy po dobrym sezonie w Serie A. QPR było świeżo po spadku z Premier League i klub chciał tam szybko wrócić. Została praktycznie ta sama drużyna, wielu dobrych zawodników, którzy byli głodni gry o tamtejszą ekstraklasę, podobał mi się ten projekt i wierzyłem, że będziemy się bić o Premier League.
Grał pan w QPR trzy lata, ale nie udało się tam panu dostać w żaden sposób.
Problem był taki, że z QPR nie walczyliśmy o najwyższe cele. Nawet jak byliśmy blisko miejsc barażowych, to przytrafiały się kontuzje czołowych graczy, albo inne problemy i wypadaliśmy z gry. Dobrze się tam czułem i chciałem zostać, ale klub wpadł w długi, przedstawiono mi nową ofertę, znacznie gorszą finansowo, na którą się nie zgodziłem. Miałem mieszane uczucia, w ostatnim meczu cały stadion skandował "Paw, Paw" od mojego imienia. Kibice przychodzili nawet na treningi i śpiewali, żeby klub przedłużył ze mną kontrakt. Dyrektor sportowy Les Ferdinand mówił, że zostawiam na boisku serce i wszyscy mnie cenią, a od angielskich kibiców dostałem setki wiadomości na Instagramie, żebym wracał do zespołu i że mnie kochają.
Co pan wyniósł z Włoch i Anglii?
Pamiętam pierwszy mecz w QPR z Newcastle United. Wszedłem za kontuzjowanego kolegę w 30. minucie, przegrywaliśmy już 0:3. Skończyło się 0:6. W środku boiska gościu zostawił mi sznytę na połowę nogi, upadłem, a drugi zawodnik walnął mnie kolanem w głowę. Sędzia nie odgwizdał faulu. To nauczyło mnie męskiej gry, walki. Włochy to przede wszystkim lekcje taktyki i to dosłownie, bo czasem poświęcaliśmy na to całe treningi. Teraz inaczej patrzę na różne rzeczy. Jeszcze ciężej pracuję, nie rozmyślam o porażkach.
Bundesliga: Robert Lewandowski wyróżniony. Polak najlepszym piłkarzem sierpnia
Legie traktuje pan jak trampolinę?
Na pewno nie przyszedłem się tu odbudowywać, bo robi to zawodnik, który nie gra, a ja robiłem to regularnie.
A co pan robił przez ostatnie pięć miesięcy? Wtedy po raz ostatni zagrał pan mecz o stawkę.
Po sezonie w Championship trenowałem z V-ligową Wisłą Tczew u brata, trzy-cztery razy w tygodniu. Do tego ćwiczyłem też z trenerem personalnym, wolne robiłem sobie tylko w niedzielę. Ważne było, żeby być w ruchu, każde zajęcia pomagają. Ćwiczyłem sobie technikę z chłopakami w Tczewie, w siłowni poprawiałem sylwetkę. Brakowało mi tylko meczów, ale nie chciałem ryzykować kontuzji, dlatego nie grałem w sparingach Wisły.
Sam pan sobie szukał klubu?
W pierwszym okresie okna transferowego, tym najważniejszym, nie. Później już sam czekałem na ofertę. Jak na początku byłem spokojny, tak w połowie sierpnia zacząłem się zastanawiać, co dalej. Nie miałem ofert, nic się nie działo, zapaliła się lampka ostrzegawcza, ale zgłosiła się Legia. Podpisałem kontrakt na dwa lata i nie zastanawiam się, czy odejdę za pół roku, czy wypełnię umowę. Nie wybiegam w przyszłość. Życie nauczyło mnie, że to nie ma sensu, bo wszystko się może wydarzyć. Możesz mieć sezon życia, tak jak ja ostatnio, a później coś ci upada.
Już raz pan był w takiej sytuacji, gdy doznał kontuzji przed Euro 2016 i nie pojechał na turniej.
Każdy kto traci jakąś szansę, przeżywa ciężkie chwile. Ja tak miałem trzy lata temu i tamto doświadczenie pomogło mi teraz. Nie panikowałem czekając na nowy klub.
Były jakieś inne propozycje?
Pojawił się temat chociażby Lecha czy Wisły Kraków, ale założyłem sobie, że jeśli chodzi o Polskę, to liczy się tylko gra w Legii albo ewentualnie w Lechii Gdańsk.
Dużo się będzie od pana wymagało. Z takim CV, w kwiecie wieku, z miejsca stał się pan jedną z gwiazd ligi.
Z presją trzeba sobie radzić, a ja lubię presję, pomaga mi lepiej grać, motywuje. Jestem spokojny o to, że jak będę mocno zasuwał, to przyjdzie dobra forma. Chciałbym poprawić swój najlepszy wynik w karierze i strzelić więcej niż 7 goli w jednym sezonie. Do tego dołożyć asysty.
Kiedy możemy zobaczyć pana na boisku? Trener Aleksandar Vuković mówi, że musi pan stanąć w kolejce.
To zrozumiałe, że nowy zawodnik musi zasłużyć na swoją szansę. Będę trenował z drużyną, ale też indywidualnie, przed treningami i po. Zostałem dokładnie przebadany i na pewno wyniki dadzą odpowiedź, na jakim poziomie fizycznie jestem, ale gdybym miał sam ocenić, to czuję się bardzo dobrze.
W Anglii oglądał pan mecze polskiej ligi. Co się zmieniło od pana wyjazdu?
Więcej gra się w piłkę. Fajniejsza jest też otoczka, są nowe stadiony, piłkarze bardzo dobrzy. Jest potencjał. Nie mogę się doczekać powrotu na boisko.
A powrotu do reprezentacji? Nie ma pana w drużynie od dwóch lat, zatrzymał się pan na jedenastu meczach w kadrze.
To mój mały cel, ale krok po kroku. Najpierw chcę wskoczyć do składu Legii, zrobić liczby, pomagać drużynie, wygrywać, a jak będę dobrze wyglądał, to jest szansa znowu zagrać w reprezentacji. Wierzę, że jeszcze kiedyś się to stanie.