La Liga. FC Barcelona - Sevilla FC. Poważny zgrzyt o władzę w Katalonii

PAP/EPA / QUIQUE GARCIA / Na zdjęciu: Leo Messi (z lewej)
PAP/EPA / QUIQUE GARCIA / Na zdjęciu: Leo Messi (z lewej)

- Okres przygotowawczy wcale nam nie pomógł w dobrym rozpoczęciu rozgrywek. Było mnóstwo podróży i mało treningów - narzekał Gerard Pique. Szpilkę w kierunku prezydenta Bartomeu wbił także Leo Messi, który nie zgadza się z polityką klubu.

FC Barcelona podzieliła się na dwa obozy. Z jednej strony swoje pomysły forsuje prezydent Josep Bartomeu, który trzyma pieczę nad całym klubem. Z drugiej są piłkarze, którzy mają wiele do powiedzenia w zespole. Ba, z ich zdaniem liczą się wszyscy ważni działacze Dumy Katalonii.

"Zawodnicy oceniali, czy podoba im się zatrudnienie Erica Abidala. Jeśli trzeba pojechać do RPA, aby rozegrać mecz towarzyski, należy zadowolić zespół jakimiś przywilejami. Kiedy wygrają mistrzostwo, chcą dodatkowego bonusu nawet za zdobycie 100 punktów" - podkreśla w felietonie Xavier Bosch.

Władza w rękach zawodników

Od dłuższego czasu trwa mała wojenka o wpływy i władzę. Jest także wiele punktów "zapalnych". Jednym z nich jest transfer Neymara, na który mocno nalegali piłkarze Barcelony. Początkowo Bartomeu był przeciwny ponownemu przyjściu Brazylijczyka, ale ugiął się pod presją kibiców i piłkarzy. Ci ostatni krytykowali go, że nie zrobił wystarczająco dużo, aby Neymar znów grał na Camp Nou.

ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Radosław Majecki z powołaniem do reprezentacji. "Jego kariera jest budowana na przykładzie Fabiańskiego"

- Byłbym zachwycony, gdyby Neymar do nas wrócił. Jednak nie wiem, czy klub zrobił wszystko, żeby tak się stało - powiedział wprost Leo Messi.

--> Poważny problem gwiazdy Barcelony

Kolejny konflikt powstał z powodu trudnych przygotowań do sezonu. Przypomnijmy, że Barcelona rozgrywała mecze sparingowe na... trzech kontynentach. Skutecznie promowała swoją markę i zgarnęła wielkie pieniądze. Problem w tym, że zakłóciło to przygotowania do rozgrywek.

- Okres przygotowawczy wcale nam nie pomógł w dobrym rozpoczęciu rozgrywek, mnóstwo podróży i mało treningów - narzekał obrońca. - Wielu z nas to zauważa i nie mamy jeszcze odpowiedniego rytmu, nie tylko Messi. Musimy jednak walczyć, ponieważ jesteśmy zmuszeni do zwyciężania - dodał Pique.

Jego słowa mocno nie spodobały się prezydentowi Bartomeu, który wezwał stopera na "dywanik". W cztery oczy obaj będą chcieli załagodzić konflikt.

Artykuł na zamówienie?

Dziennik "Mundo Deportivo" wskazał wiele innych przywilejów, na które mogą liczyć piłkarze Barcelony. Łatwo można dojść do wniosku, że żadna kluczowa decyzja nie może zostać podjęta bez ich zgody.

"Piłkarze nie tylko stawiają warunki, ale mają też nadmierną władzę, a rozwiązanie tego problemu jest co najmniej bardzo skomplikowane. Trener może zostać zmieniony, prezydent się zmieni, ale to piłkarze wiedzą, kto tutaj rozdaje karty" - czytamy.

W maju ciekawy swój punkt widzenia przedstawił także dziennik "Marca", który jasno dał do zrozumienia, że to piłkarze rządzą klubem. "Wielu zawodników uważa, że należy przewietrzyć szatnię i zmienić trenera na takiego, który inaczej będzie zarządzał grupą" - czytamy w gazecie.

Co ciekawe, Gerard Pique jest przekonany, że tego typu teksty są pisane... na zamówienie Barcelony. - Znamy klub i wiemy, które dzienniki z nim współpracują oraz kto pisze artykuły, nawet jeśli podpisuje je ktoś inny - powiedział wychowanek Dumy Katalonii, którego wspiera także Joan Laporta, były prezydent klubu.

"Gerard Pique ma moje całkowite wsparcie w swoich staraniach o zjednoczenie drużyny i obronienie jej przed nieczystą grą, praktykowaną przez zarząd Barcelony za pośrednictwem swojego oficjalnego biuletynu w celu zatuszowania fatalnego zarządzania" - napisał na Twitterze Laporta.

Valverde odcina się od wojny

Trener Ernesto Valverde ma nadzieję, że problemy wewnątrzklubowe nie będą miały przełożenia na wyniki zespołu. Po trzech zwycięstwach z rzędu, morale drużyny znów są na wysokim poziomie.

- Wszyscy musimy skupić się na tym, co przed nami, wymagania są bardzo duże. Wiemy, że wokół naszego klubu, czasem z niczego, często tworzy się polemika. Musimy wspólnie iść w jednym kierunku, taka jest rzeczywistość. Niezależnie od osobistych opinii właśnie to jest według mnie najważniejsze. Ważne, by polemika pojawiała się z zewnątrz, nie wewnątrz - podkreślił szkoleniowiec Barcy.

Mistrzowie Hiszpanii w niedzielę na Camp Nou zagrają bardzo trudny mecz z Sevillą. Początek spotkania o godz. 21:00.

Zobacz także: Artur Wichniarek: Nie ma reprezentacji Polski bez Lewandowskiego

Komentarze (3)
KlocNaKlacie
6.10.2019
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
messi to niech sie zajmie graniem a nie tym co sie dzieje w klubie 
avatar
Grzegorz Latek
6.10.2019
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Barcelona zamiast Grismana powinna kupić młodego Felixa który zajął jego pozycję.Młodszy i prawie o połowę tańszy, Atletico maiło nosa.