Eliminacje Euro 2020. Kamil Grosicki: Odzyskać pewność siebie

PAP/EPA / ANTONIO BAT / Na zdjęciu: Kamil Grosicki (z prawej)
PAP/EPA / ANTONIO BAT / Na zdjęciu: Kamil Grosicki (z prawej)

W lidze strzela na potęgę, w kadrze wpadł w dołek i nie potrafi się z niego wydostać - tak wygląda w ostatnich miesiącach piłkarskie życie Kamila Grosickiego. Najbliższa szansa na przełamanie w narodowej drużynie już w czwartek w meczu z Łotwą.

Nie byłoby znakomitych wyników i pamiętnych meczów polskiej kadry w ostatnich latach bez Kamila Grosickiego. Kiedyś pomocnik pełnił rolę statysty, zmiennika, uzupełnienia składu. Za kadencji Adama Nawałki wszedł jednak w buty lidera, mającego udział w dziesiątkach goli naszego zespołu. Był taki okres - w eliminacjach Euro 2016 - gdy w każdym meczu wykładał partnerom piłkę jak na tacy.

Eliminacje Euro 2020. Łotwa - Polska: kiepska atmosfera w kadrze rywali

Coś się jednak w "Grosiku" zacięło, od wielu miesięcy nie jest w stanie dać narodowej drużynie tego, czego wszyscy od niego oczekują: konkretów. Od czerwca 2018 roku skrzydłowy strzelił tylko jednego gola i zaliczył tylko jedną asystę. A zagrał w 13 meczach. Co ciekawe - piłkarz znajduje się teraz w najlepszej formie w karierze, jako zawodnik Hull City zachwyca w zasadzie w każdym ligowym występie. Niedawno kibice angielskiego klubu wybrali go nawet najlepszym piłkarzem września. Skąd więc się bierze reprezentacyjna niemoc?

- Zdaję sobie sprawę, że w meczach kadry wymaga się ode mnie więcej. Jestem doświadczonym zawodnikiem, analizuję swoje statystyki i widzę, że brakuje w nich konkretów. Wierzę, że już w najbliższym meczu uda mi się odzyskać pewność siebie i zła passa się skończy - mówi Kamil Grosicki i dodaje: - W ostatnich meczach w wielu momentach brakowało nam albo szczęścia, albo cierpliwości. Za bardzo chcemy, zbyt szybko próbujemy rozwiązać akcje i przez to popełnialiśmy błędy. Czasem tak już jest, że jak nie idzie, to nie idzie. Naszej drużynie potrzeba spokoju i wtedy wszystko wróci do normy.

ZOBACZ WIDEO: El. Euro 2020: Łotwa - Polska. Niepotrzebne słowa Bońka? "Akurat on nie jest osobą, która powinna pouczać innych"

Po wrześniowych meczach kadry - porażce w Słowenii i remisie z Austrią na Stadionie Narodowym - media zaczęły informować, że w szatni "siadła" atmosfera. Że nie wszyscy piłkarze rzuciliby się w ogień za selekcjonerem Jerzym Brzęczkiem. Powodów ma być wiele - od zbyt zachowawczej taktyki, przez którą nasza gra w ofensywie wygląda dramatycznie słabo, przez brak nici porozumienia z niektórymi zawodnikami, aż po kontrowersyjne wypowiedzi na konferencjach prasowych. Jedna z nich dotyczyła pośrednio Kamila Grosickiego. Selekcjoner po słabym meczu z Austrią rzucił do dziennikarzy zdanie, które mogło Grosika mocno zaboleć.

- Dzisiaj kończyliśmy mecz z trzema zawodnikami z Championship, czyli 2. ligi angielskiej. Austria ma 18 zawodników z Bundesligi. Apeluję o rozsądne ocenianie naszego potencjału - powiedział trener.

Serie A. Oficjalnie: Marco Giampaolo zwolniony z AC Milan

- Nie rozmawiałem o tym z selekcjonerem, nie wyjaśniał mi, co miał na myśli. Czasem tak się dzieje, że chcesz coś powiedzieć, a w emocjach wypowiadasz słowa, których wydźwięk miał być inny. Wiem na czym to polega, sam tego doświadczyłem po mundialu, gdy udzielałem wywiadów. Chciałem przekazać konkretną myśl, a wyszło niefortunnie. Nikt na nikogo się nie obraża, nie ma niczego za złe. Teraz jest taki czas, że cokolwiek trener by nie powiedział, to jest z nim jazda. Nie może być na niego takiej nagonki. To bardzo dobry trener, który codziennie wykonuje ciężką pracę, by kadra grała lepiej. Meczem z Łotwą chcemy mu ułatwić trochę zadanie - zdradził Grosicki.

W najbliższy czwartek o godzinie 20:45 Biało-Czerwoni zmierzą się w Rydze z Łotwą, czyli zdecydowanie najsłabszym zespołem w naszej grupie. Trzy dni później w Warszawie zmierzymy się z Macedonią Północną. - Dobrze, że wrzesień jest już za nami. Chcemy dopisać sobie sześć punktów i przybliżyć się do wywalczenia awansu na Euro - zakończył piłkarz.

Transmisja w TVP1 i Polsat Sport.

Komentarze (1)
avatar
Krzysztof Ciachorowski
10.10.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A może to nie wina Grosika i piłkarzy? Czytaj całość