II liga. Widzew Łódź - GKS Katowice: dużo nerwów, walki, strzałów i... podział punktów w hicie

Newspix / Marian Zubrzycki / Na zdjęciu: Daniel Mąka (Widzew Łódź)
Newspix / Marian Zubrzycki / Na zdjęciu: Daniel Mąka (Widzew Łódź)

Emocji nie zabrakło. Zwycięzcy - i owszem. Widzew Łódź zremisował u siebie 1:1 z GKS-em Katowice w hicie 14. kolejki II ligi. Oba gole padły w pierwszej połowie spotkania.

Jeszcze kilka lat temu takie spotkanie spokojnie mogłoby odbyć się na poziomie Ekstraklasy. Na razie jednak zarówno w Łodzi, jak i Katowicach myślą o tym, by jak najszybciej powrócić na zaplecze najwyższej klasy rozgrywkowej. Trzeba przyznać, że oba kluby mają ku temu argumenty, bo przed tą kolejką Widzew zajmował drugie, a GKS trzecie miejsce w tabeli II ligi.

Na to spotkanie obie ekipy bardzo poważnie się nastawiały, bo w ostatnich kolejkach regularnie wygrywały swoje mecze. Jedni i drudzy w siedmiu poprzednich ligowych starciach odnosili po sześć zwycięstw. Goście, choć nie mogli liczyć na doping swoich kibiców ze względu na zakaz nałożony przez Komisję Dyscyplinarną PZPN po meczu z Elaną Toruń, zapowiadali, że chcą w Łodzi wywalczyć nie tyle punkt, co ich komplet.

- Byłoby mi żal naciągać kogoś na paliwo i nie jechać do Łodzi po trzy punkty. Łatwo oczywiście powiedzieć, ale trudniej wykonać. Zdajemy sobie sprawę, że margines błędu w tej drużynie jest. Czas, jaki dostaliśmy od właścicieli, jest komfortowy, ale też dopinguje nas do lepszej pracy - mówił trener katowiczan Rafał Górak w wywiadzie dla WidzewToMy.net.

- GKS to zespół posiadający zawodników ogranych na poziomie Ekstraklasy - odbijał piłeczkę Marcin Kaczmarek - Radek Dejmek, Arkadiusz Woźniak czy Adrian Błąd to piłkarze, których występy w najwyższej klasie rozgrywkowej można liczyć w setkach. Do tego dochodzi paru fajnych, młodych chłopaków. Takich, którzy chcą się wybić i pokazać. To drużyna od pewnego momentu mądrze budowana - przyznał na przedmeczowej konferencji prasowej.

ZOBACZ WIDEO: Bundesliga: Bayer Leverkusen rozbity! Świetny mecz Eintrachtu Frankfurt [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Wszyscy wymienieni przez trenera Widzewa piłkarze znaleźli się w wyjściowej jedenastce GKS-u na to spotkanie. Z kolei szkoleniowiec czerwono-biało-czerwonych nie zdecydował się na zmiany względem wygranego 7:3 spotkania z Pogonią Siedlce tydzień temu. Parafrazując tytuł znanego filmu można powiedzieć, że "Na Wschodzie [Łodzi] bez zmian".

Od pierwszych minut gospodarze rzucili się na rywali wysokim pressingiem i to przyniosło efekt w postaci prowadzenia, choć sam gol dla czerwono-biało-czerwonych w ósmej minucie padł po stałym fragmencie gry. Piłka zagrana w pole karne z rzutu wolnego została wybita, ale akcję asekurował Sebastian Zieleniecki, który zagrał głową do Bartłomieja Poczobuta, a ten strzałem sprzed pola karnego pokonał Bartosza Mrozka.

Pierwszy oddech katowiczanie złapali dopiero po upływie pierwszego kwadransa, ale nadal daleko było im do łódzkiego pola karnego. A miejscowi cały czas naciskali. Uderzenie Konrada Gutowskiego z dystansu wielkiego zagrożenia nie przyniosło, ale główka Daniela Tanżyny z 20. minuty już tak. Głową piłkę z linii bramkowej wybił Arkadiusz Woźniak.

Mało kto się spodziewał, że najgroźniejszą okazję dla GKS-u w pierwszej połowie stworzą... gospodarze. Daleką piłkę zagrał Adrian Błąd, odpuścił ją Tanżyna, a Zieleniecki we własnym polu karnym podał głową do Dawida Rogalskiego, który przelobował Wojciecha Pawłowskiego i uciszył ponad 17-tysięczny tłum przy Piłsudskiego 138.

W drugiej części gry obraz gry uległ zmianie o 180 stopni. Od samego początku to piłkarze gości trzymali się z piłką na połowie przeciwników i naciskali na bramkę Wojciecha Pawłowskiego. Akcje widzewiaków musiały być krótkie i przede wszystkim wynikać z celnych podań, a tych ostatnich bardzo brakowało. Z czasem zaczęło się na boisku robić coraz bardziej nerwowo, bo obie ekipy bardzo chciały strzelić zwycięską bramkę i uciekały się do fauli.

Ale to nie tak, że Widzew nie miał swoich momentów. Piłkę meczową w 88. minucie wykorzystać mogli Christopher Mandiangu i Przemysław Kita. Ten drugi przeciął strzał niemieckiego pomocnika pochodzącego z Zairu, choć piłka zmierzała w światło katowickiej bramki. Z kolei GKS nękał oponentów atakami głównie z prawej strony, gdzie cały czas aktywny był Kacper Michalski. Więcej goli jednak nie padło.

To było naprawdę niezłe spotkanie, w którym można było obejrzeć około trzydziestu strzałów. Zwycięzcy jednak nie poznaliśmy. W hicie kolejki padł remis, który może sprawić trochę zmian w czołówce tabeli. Jeśli Górnik Łęczna w niedzielę pokona w Siedlcach Pogoń, zrówna się punktami z liderującą Resovią oraz Widzewem.

W następnej serii gier łodzianie zmierzą się w Boguchwale ze Stalą Stalowa Wola, a GieKSa podejmie wspominaną Pogoń Siedlce.

Widzew Łódź - GKS Katowice 1:1 (1:1)
1:0 - Bartłomiej Poczobut 8'
1:1 - Dawid Rogalski 28'

Składy:

Widzew: Wojciech Pawłowski - Łukasz Kosakiewicz, Sebastian Zieleniecki, Daniel Tanżyna, Kornel Kordas (65' Marcel Pięczek) - Mateusz Możdżeń (69' Adam Radwański), Bartłomiej Poczobut - Daniel Mąka, Przemysław Kita, Konrad Gutowski (81' Michael Ameyaw) - Marcin Robak

GKS: Bartosz Mrozek - Kacper Michalski, Radek Dejmek, Arkadiusz Jędrych, Grzegorz Rogala - Szymon Kiebzak (71' Łukasz Wroński), Michał Gałecki - Maciej Stefanowicz, Adrian Błąd (80' Marcin Urynowicz), Arkadiusz Woźniak - Dawid Rogalski (82' Daniel Rumin)

Sędziował: Marcin Kochanek (Opole)

Żółte kartki: Pawłowski, Możdżeń (Widzew) - Gałecki, Błąd, Michalski, Wroński, Jędrych (GKS)

Widzów: 17 329

Źródło artykułu: