19-letni Jadon Sancho za spóźnienie na pierwszy trening po przerwie na mecze reprezentacji za karę znalazł się poza kadrą Borussii Dortmund w spotkaniu Bundesligi z Borussią M'gladbach (wynik 1:0).
Angielski piłkarz dodatkowo musiał zapłacić 100 tys. euro i odbyć dodatkowy trening, który polegał na bieganiu wokół boiska w deszczu (WIĘCEJ TUTAJ). - Sancho jest świetnym piłkarzem. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Wciąż jednak musi się wiele nauczyć, m.in. tego, żeby dotrzymywać ustalonych terminów - tak sprawę niesubordynacji zawodnika komentował trener BVB, Lucien Favre (WIĘCEJ TUTAJ).
Portal sport1.de pisze o tym, że reprezentant Anglii swoim zachowaniem prawdopodobnie testuje granice wyrozumiałości działaczy klubu z Dortmundu i kto wie, czy nie zdecydował już, iż latem przyszłego roku zmieni pracodawcę.
ZOBACZ WIDEO: Bundesliga. Union triumfuje. Rafał Gikiewicz z czystym kontem [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
"Nie wiadomo, czy Sancho jest "szalonym dzieciakiem", który może chcieć wykonać taki ruch. Być może jest to sposób na wymuszenie zgody na transfer. Najlepsze kluby z Anglii kuszą go swoimi ofertami. Kilka tygodni temu sam przyznał: 'La Liga? Nie mam nic przeciwko. Dziś tego jednak nie wiemy" - czytamy na portalu niemieckiej telewizji.
Sport1.de zwraca też uwagę na to, że Sancho powoli wchodzi w buty niesfornego Ousmane Dembele, który będąc w Borussii w pewnym momencie zaczął strajkować, żeby spełnić swoje marzenie o przejściu do FC Barcelona. Podobnie zachowywał się też Pierre-Emerick Aubameyang przed transferem do Arsenal FC.