Marieke Vervoort i Fernando Ricksen. Kiedy Bóg jest złym gościem

- Nie chcę eutanazji, za bardzo kocham życie. Jestem przekonany, że będę żył długo - mówił śmiertelnie chory piłkarz Fernando Ricksen. Paraolimpijka Marieke Vervoort też kochała żyć i wygrywać.

Jacek Stańczyk
Jacek Stańczyk
Fernando Ricksen podczas jednego z meczów charytatywnych Getty Images / VI-Images / Na zdjęciu: Fernando Ricksen podczas jednego z meczów charytatywnych

Marieke, paraolimpijska mistrzyni, dokładnie ten dzień planowała. Każdy, na kim jej zależało, miał dostać pożegnalny list. Białe motyle wyfruwające z czerwonego pudełka miały oznajmić, że to się właśnie dokonało. Wszyscy mieli pić jej ulubione musujące wino. Nie chciała tylko, aby rodzice byli w pobliżu, mogliby nie znieść emocji.

Plan nie do końca wypalił. We wtorek, 22 października tego roku, w jej domu w belgijskim Diest, mama Odette i tata Jos jednak się pojawili. Była też przyjaciółka i trenerka mentalna Lieve Bullens oraz doktor Wim Distelmans. Nie mogło zabraknąć Zenny - pociesznego i bardzo mądrego labradora, który opiekował się nią przez lata. Był tak wyszkolony, że potrafił na godzinę przed, ostrzec Marieke o nadchodzącym ataku epilepsji.

Był wieczór, doktor Distelmans opowiadał potem w belgijskich mediach, że Marieke była w pełni świadoma, taka bardzo obecna, dużo żartowała. Jadła też czekoladki, jego zdaniem okropne. - Musisz spróbować, są pyszne - przekonywała go. Dał się namówić, spróbował. Ona piła jeszcze kawę, do końca nie puściła kubka. W końcu wszyscy złapali się za ręce, doktor Distelmans zrobił swoje.

ZOBACZ WIDEO PKO Ekstraklasa. Radosław Sobolewski imponuje na początku swojej kariery trenerskiej. "Widać autorytet"

Mama Odette:  - To było bardzo ładne pożegnanie. Bardzo się bałam, a potem byłam zaskoczona, że dałam sobie radę. Było pięknie. To, co mnie zaskoczyło najbardziej, to jej piękne, osobiste słowa podziękowania. Dziękowała na przykład tacie, który przez lata był jej kierowcą.

Marieke i jej mama

Słowo "wdzięczność" w tych relacjach wybrzmiewało najczęściej. Marieke Vervoort zmarła w wieku 40 lat. Dokumenty, w których zgadzała się na eutanazję, podpisała w 2008 roku.

Fernando the Commando

Fernando Ricksen był diabłem wcielonym. Gdy jeszcze grał w piłkę, potrafił zupełnie pijany, w hotelu wykopać drzwi w dwóch różnych pokojach, bo zapomniał, w którym spał. Albo nago biegać po samolocie. W domu kolegi urządził kiedyś pokaz fajerwerków o godzinie 3 w nocy. Kobiet miał dziesiątki. Był uzależniony od narkotyków i alkoholu.

I świetnie grał w piłkę, zdobywał tytuły czy to w Szkocji (z klubem Glasgow Rangers), czy w Rosji (z Zenitem Sankt Petersburg), 12 razy zagrał w reprezentacji Holandii. Od małego był krnąbrny, niepokorny, skory do imprezowania i mordobicia. I zawsze niezależny. Nic dziwnego, że kibice w jego pierwszym klubie Fortuna Sittard nazwali go "Fernando The Commando".

W październiku 2013 roku, gdy przyszedł na wywiad o swojej książce do jednej z holenderskich stacji, wydawało się, że znów jest pijany. Tak opowiadali nawet potem jego znajomi. Mówił powoli, miał problem, żeby się wysłowić. Prowadzący, który widział wcześniej wiele jego wywiadów, zapytał wprost: O co chodzi?

Ricksen odpowiedział łamiącym się głosem: - Zdiagnozowano u mnie MND, czyli chorobę neuronu ruchowego.

Tę scenę wybrano potem momentem roku w holenderskiej telewizji.

Dawano mu 18 miesięcy życia, zawzięty Ricksen przeżył 6 lat. Nacho Novo, jego kolega z boiska i przyjaciel, zrobił sobie potem tatuaż z hasłem "Walcząca dusza. Fernando". Holender zmarł 18 września tego roku w hospicjum niedaleko Glasgow. Miał 43 lata.

Dramatyczne słowa wdowy po Fernando Ricksenie - Czytaj więcej

On sam nigdy nie chciał zakończyć swojego cierpienia. Mówił: - Rozumiem ludzi, którzy to robią. Ale ja nie mógłbym. Za bardzo lubię życie, nie jestem gotowy, żeby samemu odejść. I nigdy się nie poddam.

Nie miałby z tym problemu. Belgia i Holandia należą do krajów, w których prawo jest bardzo liberalne, chorzy mogą skorzystać z eutanazji. W Holandii od 2001 roku, w Belgii od 2002 roku.

Kiedy Bóg jest złym gościem

Ricksena mocno dobijał ten brak niezależności. Choroba neuronu ruchowego, czyli stwardnienie zanikowe boczne, nie daje szans. Niszczy włókna nerwowe, które odpowiadają za funkcje ruchowe mięśni. Niszczy neurony w mózgu, które odpowiadają za poruszanie się. Pod koniec życia, będący niegdyś okazem zdrowia, samcem alfa w ekstremalnym wydaniu, Holender porozumiewał się już tylko za pomocą syntezatora mowy, był przykuty do łóżka. Choroba postępuje każdego dnia, człowiek cierpi każdego dnia. I zdany jest już wtedy tylko na innych. MND (lub ALS) zabiła też w 2005 roku polskiego piłkarza Krzysztofa Nowaka.

Marieke zachorowała, gdy miała 14 lat. Była pełną życia nastolatką, grała w koszykówkę, uprawiała triathlon, do tego nurkowała. Tetraplegia to paraliż czterokończynowy, nieuleczalna choroba kręgosłupa. U Marieke ból rozpoczął się od Achillesów, z bólem żyła potem każdego dnia. Opowiadała, że w nocy jest w stanie spać 10 minut, do tego miała ataki padaczki. Czuła się, jakby skończyła 90 lat, już prawie nie widziała.

A jednak - dopóki mogła - brała życie pełnymi garściami. Może nie jak Ricksen, choć też określała siebie jako "szaloną dziewczynę". - Jeśli czegoś chcę, idę po to. Nigdy łatwo się nie poddaję - mówiła.

Sport był ucieczką, ale nie od bólu. Bo bólem był każdy trening, każdy kolejny występ, każde wejście choćby na schodek. Leki w pewnym momencie już nie wystarczają. Na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie zdobyła złoty medal w wyścigu wózków na 100 metrów. Cztery lata później, w Rio de Janeiro, w wyścigu na 100 metrów zdobyła brąz, a w rywalizacji na 400 metrów została wicemistrzynią olimpijską. Igrzyskami w Rio pożegnała się ze sportem. Trzy dni przed pierwszym występem w Brazylii, odwodniona leżała w szpitalu. To wtedy, w 2016 roku oficjalnie zaczęła mówić o swojej eutanazji.

Oboje z Ricksenem nie mogli zrozumieć, dlaczego oni. Dlaczego zdradziło ich własne ciało: - Jeśli Bóg istnieje, to musi być złym gościem, że mnie tak doświadcza - mówiła Belgijka. A były piłkarz przekonywał:  - Wydaje mi się, że żaden Bóg nie zrobiłby tego komukolwiek, co zrobił mi.
Fernando Ricksen na tygodnie przed śmiercią. Fernando Ricksen na tygodnie przed śmiercią.

Marieke stała się w Belgii symbolem niezłomności, jedną z najbardziej wpływowych osób w tamtejszym sporcie. Bohaterką, która sama zdecydowała o swoim losie. Papiery, które podpisała w 2008 roku, dały jej niezależność.

Uważała, że eutanazja ogranicza liczbę samobójstw. Sama przyznała, że targnęłaby się na życie, gdyby nie możliwość eutanazji. - Dla mnie śmierć jest jak operacja, w trakcie której idziesz spać. Tyle że już się nie budzisz. To coś bardzo spokojnego.

Doktor hab. Adrian Kuźniar z Instytutu Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego wyjaśnia w "Newsweeku": - Vervoort obawiała się momentu, w którym stan chorobowy rozwinąłby się do tego stopnia, że nie byłaby w stanie odebrać sobie życia. Mówimy o stanie, w którym osoba nie może podjąć lub zrealizować decyzji w tym zakresie. Vervoort chciała tego uniknąć. Podpisane przez nią dokumenty dały jej pewność, że gdy nadejdzie odpowiedni moment, będzie mogła pożegnać się z życiem w humanitarnych warunkach.

I dodaje: - Przeciwnicy eutanazji często ten aspekt pomijają, ale z punktu widzenia Vervoort wynika, że legalizacja eutanazji może wpłynąć na odroczenie decyzji o samobójstwie, a być może także na zmniejszenie liczby samobójstw. Co ważne, to nie tylko pusta deklaracja i teoretyzowanie, bo słowa Belgijki mają ogromną moc - opierają się na jej trudnym doświadczeniu.

Patrzeć w lustro i nic nie mówić

W tym cierpieniu potrafiła znajdować luki. - Musisz żyć z dnia na dzień i cieszyć się małymi chwilami - uważała belgijska mistrzyni. Napisała dwie książki, otworzyła muzeum, chciała polecieć F-16, zdobywała medale, jeździła autem rajdowym. Nawet ta czekoladka - jakże niedobra dla zaprzyjaźnionego doktora - była taką chwilą.

Fernando Ricksen też potrafił się cieszyć. Uwielbiał spotkania z kibicami, uwielbiał zainteresowanie, na kilka tygodni przed śmiercią zorganizował nawet wywiad z fanami. Zatytułował go jako "ostatnia noc" - Czytaj więcej. Odpowiadał wtedy za pomocą syntezatora mowy na każde pytanie. Potrafił zapominać, że jest chory. Mówił: - Kiedy patrzę w lustro, nadal widzę siebie, a nie chorobę. Dopiero kiedy zaczynam mówić, choroba się pojawia. Więc kiedy patrzę w lustro, to nic nie mówię.

----

Fernando Ricksen (27.07.1976 - 18.09.2019) - były piłkarz (prawy obrońca) Fortuny Sittard, AZ Alkmaar, Glasgow Rangers i Zenitu Sankt Petersburg. 12-krotny reprezentant Holandii. 2-krotny mistrz Szkocji, 2-krotny zdobywca Pucharu Szkocji z Glasgow Rangers. Zdobywca Pucharu i Superpucharu UEFA z Zenitem Sankt Petersburg. Znany z bardzo ostrej gry i wielu pozaboiskowych skandali. Legenda Fortuny Sittard (ma trybunę nazwaną swoim imieniem i popiersie)  i Glasgow Rangers. Osierocił 6-letnią córkę.

Marieke Vervoort (10.05.1979 - 22.10.2019) - paraolimpijka, mistrzyni na IO w Londynie (2012) w wyścigu na wózkach na 100 metrów i wicemistrzyni na 200 metrów. Wicemistrzyni na IO w Rio de Janeiro (2016) w wyścigu na 400 metrów i brązowa medalistka w wyścigu na 100 metrów.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×