W niedziele mimo że Arka Gdynia przez większość czasu grała w dziesiątkę, przegrała z Legią Warszawa dopiero po golu w końcówce. - Przez praktycznie cały mecz się broniliśmy. Czerwona kartka ustawiła to spotkanie, ale walczyliśmy i zostawiliśmy serce na boisku. Ciężko się nie odnosić do wydarzeń na boisku, bo kontrowersji było sporo, a punktów nie ma. Słyszymy głosy, że dwa rzuty karne się nam należały. Z perspektywy boiska to też czuliśmy, zwłaszcza w pierwszej sytuacji. Legia przyjechała na fali, postawiliśmy się, ale co z tego jak przegrywamy - powiedział Damian Zbozień, obrońca gdyńskiej drużyny w rozmowie z klubową telewizją Arki.
Niezgoda bohaterem Legii, nieodpowiedzialne zachowanie Nando. Zobacz więcej!
W samej końcówce obrona Arki Gdynia popełniła koszmarny w skutkach błąd, który wykorzystał Jarosław Niezgoda. - Popełniliśmy błąd, a piłka nożna to właśnie gra błędów. Przed meczem mówiliśmy sobie, że nie możemy się cały czas bronić i musimy atakować. Legia to zespół z jakością i można wybronić 15 dośrodkowań, a w szesnastym dostanie się bramkę - podkreślił Zbozień.
- To spotkanie nie szło po naszej myśli, czerwona kartka zdeterminowała to, że byliśmy w defensywie. Broniliśmy się dzielnie, ale to nie wystarczyło. Fajnie, że jeszcze w końcówce próbowaliśmy, stwarzaliśmy zagrożenie. Przed nami wojna w Krakowie - zauważył obrońca.
ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Łukasz Piszczek pożegna się z reprezentacją Polski. "To nie jest dobry moment na taką celebrację"
Zobacz tabelę PKO Ekstraklasy!
Po tym meczu Arka zajmuje ostatnie miejsce w ligowej tabeli. Tym bardziej starcie w Krakowie z Wisłą będzie niezwykle istotne. - Każde spotkanie jest bardzo ważne. Jest ich co prawda dużo, ale sytuacja w tabeli jest trudna. Przeciwko nam jest wiele przeciwności. Suma szczęścia równa się zeru i jak teraz życie nam zabiera, wierzę że to wróci - podsumował Damian Zbozień.