Rywalizacja jest niezbędna do rozwoju - rozmowa z Grzegorzem Kasprzikiem, bramkarzem Lecha Poznań

Grzegorz Kasprzik ma już za sobą debiut w barwach Lecha. 26-letni bramkarz rozegrał 90 minut w sparingu poznaniaków z KGHM Zagłębiem Lubin i, mimo że wpuścił jedną bramkę, swój występ może uznać za udany, bowiem popisał się kilkoma dobrymi interwencjami. Nowy nabytek Kolejorza zapewnia, że nie wahał się nad propozycją zmiany barw. Nie boi się również rywalizacji o miejsce w składzie, gdyż w jego opinii wpływa ona pozytywnie na doskonalenie piłkarskiego rzemiosła.

Szymon Mierzyński: W sparingu z Zagłębiem Lubin zaliczył pan pierwszy występ w barwach Lecha. Jakie wrażenia?

Grzegorz Kasprzik: Bardzo dobre. Cieszy mnie zwycięstwo. Co prawda był to tylko mecz kontrolny, ale na tym etapie przygotowań, gdy nie wszystko jeszcze funkcjonuje tak jak powinno, wygrana z solidnym rywalem jest dobrym prognostykiem i pokazuje, że idziemy we właściwym kierunku.

Zaliczył pan kilka udanych interwencji, co z pewnością miało wpływ na wynik, a bramka, którą pan wpuścił, padła dość pechowo, bo w pewnym momencie akcja Zagłębia wydawała się już niegroźna.

- Iljan Micanski wdał się w drybling i dość długo układał sobie piłkę do strzału. Ja starałem się czekać z interwencją i do końca stałem na nogach. Wraz z obrońcami zostaliśmy jednak wymanewrowani, dlatego napastnikowi Zagłębia nie pozostało nic innego, jak trafić do siatki.

Jak pan ocenia siebie na tle Ivana Turiny i Jasmina Buricia?

- Jestem daleki od takich ocen. To należy do trenerów. Moim zadaniem jest wyjść na boisko i jak najlepiej wykonywać swoją pracę.

Czy sztab szkoleniowy Lecha określił już jakąkolwiek hierarchię wśród bramkarzy?

- Nie było takich rozmów. Wszyscy mają równe szanse, zresztą byłbym zdziwiony, gdyby sytuacja wyglądała inaczej. Myślę, że nie ma mowy o tym, by ktoś z nas miał łatwiejszą drogę do pierwszego składu.

Wśród kibiców i obserwatorów nie brakuje jednak opinii, iż to pan będzie numerem jeden w zespole, tym bardziej, że w ostatnim czasie z bramkarzami w Poznaniu był spory problem i nie do końca spełniali oni oczekiwania.

- Zdaję sobie sprawę z tego, że wszyscy na mnie liczą i pewnie wielu z nich sądzi, iż zostałem sprowadzony po to, by występować w pierwszym składzie. Tej pozycji nie dostanę jednak za piękne oczy, muszę ją wywalczyć na treningach i w spotkaniach sparingowych. Właśnie tym chcę przekonać trenera, by na mnie postawił.

Wahał się pan czy odejść z Piasta, czy jednak propozycja Kolejorza była na tyle atrakcyjna, że wątpliwości zeszły na dalszy plan?

- Nie wahałem się. Chciałem trafić do Lecha i dlatego transfer był dla mnie dobrym rozwiązaniem.

Nawet ryzykując utratę miejsca w pierwszym składzie?

- To nie miało wpływu na decyzję. Jeśli ktoś chce się rozwijać, musi podejmować coraz większą rywalizację. Chcę cały czas iść do przodu i grać w coraz lepszych klubach.

Jakie są pańskie cele na najbliższy czas? Przejście do Poznania to dość duży awans sportowy.

- Po pierwsze chcę regularnie bronić, dlatego obecnie skupiam się na wywalczeniu miejsca w składzie. To jest sprawa nadrzędna, a myślenie o dalszej przyszłości nie ma na razie większego sensu, bo wiele zależy od tego, jak ułoży się moja kariera w Lechu.

Kolejorz rozpocznie rywalizację w lidze od... wyjazdowego meczu z Piastem, zatem już niebawem będzie pan miał szansę zagrać przeciwko byłemu klubowi. Serce zadrży?

- Miło będzie wrócić do Gliwic. Spędziłem tam trzy lata, które wspominam bardzo pozytywnie. Nie spodziewałem się, że nastąpi to aż tak szybko, ale na pewno przyjemnie będzie zaprezentować się przed miejscową publicznością. Różnie bywało, jedni mnie wspierali, inni trochę ganili. Nie zmienia to jednak faktu, że pobyt w Piaście to fajny okres mojej kariery.

Na koniec przejdźmy jeszcze do europejskich pucharów. Niebawem poznacie rywala, z którym przyjdzie wam zagrać w III rundzie Ligi Europejskiej. Trener Jacek Zieliński, pracując jeszcze w Groclinie Grodzisk Wlkp., nie lubił dalekich wyjazdów na Wschód. Jakie są pańskie preferencje w tym względzie?

- Dla mnie ta kwestia nie ma znaczenia, tym bardziej, że moje życzenia nie będą miały żadnego wpływu na wynik losowania. Trzeba się skupić na tym, by zagrać dobry dwumecz bez względu na to, kto będzie rywalem. Awans jest przecież niezbędny, zwłaszcza na tym etapie.

Komentarze (0)