Pod koniec września wydawało się, że Lechia Gdańsk wróciła na właściwe tory. Piłkarze Piotra Stokowca wygrali wtedy przy Łazienkowskiej z Legią Warszawa 2:1. Mamy już listopad, a zwycięstwo w stolicy było ostatnim drużyny z Trójmiasta w PKO Ekstraklasie. Fatalna passa trwa. Przegrany mecz z Pogonią Szczecin (0:1) był już piątym z rzędu bez wygranej.
- Mamy teraz słabszy okres, ale nie ma co podejmować nerwowych ruchów. Przed nami przerwa na kadrę. Musimy mocno popracować i dobrze zacząć nową rundę meczem z ŁKS-em - powiedział Artur Sobiech po niedzielnej porażce.
Zobacz także: PKO Ekstraklasa. Lechia - Pogoń. Kosta Runjaić: Czapki z głów dla mojej drużyny
Gdańszczanie nie zagrali źle w starciu ze szczecinianami. Piłkarze znad morza nie potrafili jednak postawić kropki nad "i" w niektórych sytuacjach i to zaważyło. Bramkę na wagę trzech "oczek" zdobył w 9. minucie Zvonimir Kozulj. - Stworzyliśmy sobie kilka sytuacji. Sam mogłem jedną wykorzystać, ale chyba nawet byłem na spalonym. Przegraliśmy i tyle. Pogoń oddała świetny strzał zza pola karnego, a nam piłka coś nie chciała wpaść do siatki - skomentował napastnik biało-zielonych.
ZOBACZ WIDEO: Peter Schmeichel: Robert Lewandowski do Manchesteru United!
Gra Lechii w ofensywie może się podobać. Momentami wygląda nawet lepiej niż w poprzednim sezonie. Czego gdańszczanom brakuje? - Będziemy mieli analizę wideo i wtedy zostaną poszczególne elementy omówione ze sztabem szkoleniowym. Niestety nie udało się nam znowu wygrać - przyznał 29-latek.
Biało-zielonych w niedzielnym spotkaniu poprowadził Łukasz Smolarow, ponieważ Piotr Stokowiec niedawno przeszedł zaplanowany zabieg. Czy miało to wpływ na poczynania piłkarzy? - Tworzymy drużynę i nie miało to znaczenia, który trener nas prowadzi - zakończył Sobiech.
Zobacz także: PKO Ekstraklasa. Lechia Gdańsk - Pogoń Szczecin: Strzał z dystansu Kozulja na wagę trzech punktów (wideo)