Eliminacje Euro 2020. Garnizon kibiców Lipsku i smutny finał w Trabzonie - tak Polska grała na neutralnym terenie

PAP / Zbigniew Matuszewski / Polscy piłkarze, pod wodzą kapitana Gerarda Cieślika, wychodzą na boisko przed meczem eliminacji mistrzostw świata z ZSRR
PAP / Zbigniew Matuszewski / Polscy piłkarze, pod wodzą kapitana Gerarda Cieślika, wychodzą na boisko przed meczem eliminacji mistrzostw świata z ZSRR

Spotkanie eliminacji Euro 2020 z Izraelem może być dopiero trzecim w historii meczem reprezentacji Polski o punkty na neutralnym terenie. Z dwoma poprzednimi wiążą się przykre wspomnienia.

Mecz 9. kolejki eliminacji Euro 2020 Izrael - Polska (sobota, 20:45) może zostać przeniesione z Jerozolimy do innego kraju ze względów bezpieczeństwa - we wtorek Izrael został zaatakowany rakietami przez radykalne ugrupowanie Islamski Dżihad. Więcej o tym TUTAJ.

Spotkanie może odbyć się na Cyprze, Malcie albo w Grecji. Dla naszych rywali to nie pierwszyzna - w XXI wieku Izrael rozgrywał swoje domowe mecze poza krajem już w el. Euro 2004 i el. Euro 2008. Więcej o tym TUTAJ.

Biało-Czerwoni natomiast o punkty na neutralnym terenie grali dotąd tylko dwa razy i to w zamierzchłej przeszłości: w 1957 i 1995 roku.

ZOBACZ WIDEO: Wisła Kraków w poważnym kryzysie. "Dzieje się coś dziwnego"

Garnizon kibiców

Polska nie przystąpiła do walki o udział w dwóch pierwszych powojennych mundialach, a przy pierwszej próbie otarła się o awans do mistrzostw świata. Wielkie marzenia Biało-Czerwonych pogrzebał właśnie mecz na neutralnym, przynajmniej w teorii, gruncie.

Zespół Henryka Reymana zaliczył w eliminacjach MŚ 1958 falstart, ulegając w 1. kolejce 0:3 ZSRR - świeżo upieczonemu mistrzowi olimpijskiemu, który walczył o pierwszy w historii awans do mundialu. Moskiewskie niepowodzenie Polacy powetowali sobie w Helsinkach, pokonując Finlandię 3:1. A w 3. kolejce, w jednym z najsłynniejszych meczów w historii polskiego piłkarstwa, drużyna narodowa pokonała na Stadionie Śląskim ZSRR (2:1) po dublecie Gerarda Cieślika.

Na zakończenie kwalifikacji Polacy rozbili Finlandię (4:0) i stało się jasne, że o tym, kto awansuje do mundialu z gr. 6., zadecyduje mecz barażowy między Polską a "Wielkim Bratem". Spotkanie musiało się odbyć na terenie neutralnym. PZPN chciał je rozegrać w Jugosławii albo Austrii, gdzie Biało-Czerwoni mogliby liczyć na wsparcie kibiców. Na najwyższym szczeblu uznano jednak, że odpowiednim miejscem będzie enerdowski Lipsk.

Warszawa ugięła się pod naciskiem Moskwy i 24 listopada 1957 roku spotkanie rozegrano w mieście, w którym, od zakończenia II Wojny Światowej stacjonował olbrzymi garnizon armii radzieckiej. Mecz teoretycznie na gruncie neutralnym, odbył się na stutysięcznym Stadionie Centralnym wypełnionym po brzegi radzieckimi żołnierzami.

Polacy nie powtórzyli sukcesu z Chorzowa i przegrali 0:2. Drużyna ZSRR w Szwecji poradziła sobie bardzo dobrze - dotarła do ćwierćfinału, w którym uległa gospodarzom (0:2). A Polska na awans do mundialu musiała poczekać jeszcze 16 lat.

Smutny koniec kadry Apostela

Drugi mecz Polski na neutralnym terenie nie miał takiego ciężaru gatunkowego. Wręcz przeciwnie, było to smutne zakończenie nieudanych kwalifikacji do Euro 1996, w których rozbudzone nadzieje kibiców związane z kadrą Henryka Apostela zostały zdeptane przez rywali.

To miał być zespół, któremu w końcu uda się awansować do mistrzostw Europy. O sile tamtej drużyny mieli stanowić wchodzący w najlepszy piłkarski wiek olimpijczycy z Barcelony uzupełnieni przez będących w życiowej formie Romana Koseckiego z Atletico Madryt i Piotra Nowaka z TSV 1860 Monachium czy rozpychającego się łokciami w Holandii Tomasza Iwana.

Nic z tego. Realną szansę na awans Polacy zachowywali tylko do połowy eliminacji. W rundzie rewanżowej zremisowali z Francją (1:1) oraz Rumunią (0:0) i zostali rozgromieni przez Słowację (1:4) - to wtedy "Kosa" cisnął koszulką z białym orłem na ziemię i nigdy już w niej nie zagrał.

Po blamażu w Bratysławie Apostel podał się do dymisji, ale zgodził się poprowadzić kadrę w kończącym eliminacje meczu z Azerbejdżanem (15 listopada 1995 roku). Dla Azerów były to pierwsze eliminacje po przystąpieniu do FIFA i UEFA. Choć Wojna o Górski Karabach zakończyła się przed startem kwalifikacji do Euro 1996, ze względów bezpieczeństwa Azerbejdżan nie mógł grać na własnym terenie - gościł rywali w tureckim Trabzonie.

Do meczu z Polską, Azerbejdżan był zupełnym outsajderem. W dziewięciu meczach nie zdobył ani jednego punktu, a stracił 29 goli - 3,2 na spotkanie! Rozbici Biało-Czerwoni nie potrafili jednak zrobić krzywdy rywalom. Bezbramkowy remis w Trabzonie to jedna z największych kompromitacji reprezentacji Polski w historii. Azerom natomiast starcie z drużyną Apostela kojarzy się bardzo dobrze - zdobyli wtedy historyczny pierwszy punkt w oficjalnych rozgrywkach.

***

Mecz 9. kolejki Izrael - Polska ma zostać rozegrany w sobotę o godz. 20:45.

Komentarze (1)
avatar
aszasza
13.11.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"El pistolero" może sam poleci i strzelając 3 samobóje pokaże swoją cieszynkę.Jak on wtedy okaże szacunek Izraelowi .