Takie mecze pozornie są łatwe do rozegrania. Jako utytułowany i faworyzowany klub Bayern przyjechał do Belgradu, by przypieczętować pierwsze miejsce w tabeli grupy B. Z drugiej strony to przecież gorący bałkański teren z fanatycznymi kibicami. Sympatycy mistrza Niemiec, którzy wybierali się na to spotkanie, dostali nawet zalecenie, by nie ubierać klubowych barw w stolicy Serbii, o czym informowaliśmy tutaj.
Doskonale możemy sobie wyobrazić, jak ogromna była mobilizacja kibiców Czerwonej Gwiazdy z Belgradu. Nie miało dla nich znaczenia, że na Allianz Arena w pierwszej kolejce ich ulubieńcy przegrali 0:3. Wciąż bowiem liczą się oni w walce o miejsce w 1/16 finału Ligi Europy. Z kolei w ekipie Bayernu dobrej opinii nie chciał popsuć sobie tymczasowy trener Hansi Flick, który na razie ma na koncie komplet zwycięstw w trzech meczach.
- Jesteśmy całkowicie zadowoleni z Hansiego. Nie tylko dlatego, że wygrywamy. Jakość gry jest decydującym czynnikiem. Wszystko, co do tej pory zrobił, jest dokładnie tym, czego chcieliśmy. Hansi ma jasny plan, a gracze dokładnie wiedzą, co mają zrobić. Ma swój własny styl i wie, jak wykonać robotę - mówił na łamach "Bilda" prezes Karl-Heinz Rummenigge.
ZOBACZ WIDEO: Mateusz Borek: Lewandowski nie będzie najlepszy na świecie, bo jest z Polski
Gospodarze spotkania postawili na twardą defensywę. Robili wszystko, by Bawarczykom grało się jak najbardziej niewygodnie. Jako pierwszy bałkański mur skruszyć próbował Robert Lewandowski, który już w pierwszym kwadransie miał dwie wspaniałe okazje, by pokonać Milana Borjana. W siódmej minucie spudłował, gdy miał sytuację sam na sam, a chwilę później jego strzał z dystansu kapitalnie odbił były bramkarz Korony Kielce.
W 14. minucie wynik otworzył Leon Goretzka, który wykorzystał dośrodkowanie z prawej strony Philippe Coutinho. To był bardzo ładny strzał głową z okolic jedenastego metra. Kilkadziesiąt sekund później Goretzka był o krok od podwyższenia rezultatu, lecz jego strzał z dystansu kapitalnie obronił Borjan.
Piłkarze trenera Vladana Milojevicia nie kreowali z przodu prawie nic. Cały czas byli okopani wokół własnego pola karnego. Wydawało się, że przed przerwą Robert Lewandowski jednak da radę przebić się przez zasieki. Właściwie to nawet się udało, bo Polak trafił do siatki, po kapitalnym odegraniu piłki przez Corentin Tolisso, ale sędzia Bjorn Kuipers gola anulował po konsultacji z wozem VAR.
Po wznowieniu gry napastnik reprezentacji Polski dalej szukał gola. W 52. minucie wywalczył karnego. Zagrywaną przez niego piłkę ręką zablokował Milos Degenek. Do jedenastki podszedł Lewandowski i się nie pomylił. A jak już zaczął strzelać, to nie był w stanie przestać. Na otwarcie piątego kwadransa gry Lewy dołożył nogę do uderzenia głową Tolisso, które okazało się zbyt lekkie. Było już 3:0, a Crvena Zvezda już właściwie znajdowała się na kolanach.
31-letni piłkarz z Warszawy nie miał dość. Nie minęło 200 sekund, a już miał na koncie hat-tricka. Benjamin Pavard zacentrował piłkę w szesnastkę, gdzie zza obrońców wyłonił się właśnie on - Robert Lewandowski. "Niby człowiek wiedział, ale się łudził" - pomyśleli pewnie defensorzy ekipy ze stolicy Serbii, którzy musieli rozpocząć grę od środka po raz kolejny, bo przegrywali już 0:4.
Nie był to jednak najszybszy hat trick w historii Ligi Mistrzów. W 2011 roku trzy gole drużynie Dynama Zagrzeb zapakował Bafetimbi Gomis w barwach Olympique Lyon. A że Robert Lewandowski lubi bić rekordy, to postanowił zostać piłkarzem, którzy zdobył cztery bramki w najmniejszym odstępie czasu w Champions League i podanie Perisicia do Tolisso postanowił przeciąć w stronę bramki nieco wcześniej, zaskakując przy tym Borjana.
Na kolejne rekordy nie pozwolił trener Hansi Flick, który w 77. minucie odesłał Polaka na ławkę rezerwowych. Nawet kibice Crvenej Zvezdy byli pod takim wrażeniem, że oklaskiwali go na stojąco. A później zaczęli wychodzić ze stadionu, bo byli przekonani, że nic godnego uwagi już się nie wydarzy.
Mylili się. Dzieło Bayernu w Belgradzie zwieńczył Tolisso, któremu w końcu udało się trafić do siatki w 89. minucie po asyście Perisicia. W ten sposób ekipa z Monachium zapewniła sobie pierwsze miejsce w grupie B.
Crvena Zvezda Belgrad - Bayern Monachium 0:6 (0:1)
0:1 - Leon Goretzka 14'
0:2 - Robert Lewandowski 53' - z karnego
0:3 - Robert Lewandowski 60'
0:4 - Robert Lewandowski 64'
0:5 - Robert Lewandowski 67'
0:6 - Corentin Tolisso 89'
Składy:
Crvena Zvezda: Milan Borjan - Marko Gobeljić, Milos Degenek, Nemanja Milunović, Milan Rodić - Jose Canas, Njegos Petrović (76' Mirko Ivanić) - Aleksa Vukanović, Marko Marin, Mateo Garcia (69' Radovan Pankov) - Richmond Boakye
Bayern: Manuel Neuer - Benjamin Pavard, Javi Martinez (67' Joshua Kimmich), Jerome Boateng, Alphonso Davies - Thiago Alcantara, Leon Goretzka - Corentin Tolisso, Philippe Coutinho (61' Ivan Perisić), Kingsley Coman - Robert Lewandowski (77' Thomas Mueller)
Sędziował: Bjoern Kuipers (Holandia)
Żółte kartki: Milunović (Crvena Zvezda)