Partnerki kiboli "Sharksów", którzy mają na swoim koncie wyroki za wybryki stadionowe i handel narkotykami, zostały zatrudnione w Towarzystwie Sportowym Wisła na początku roku. Pracują w administracji i sklepie klubowym. O całej sprawie poinformowała "Gazeta Krakowska". Aktualny prezes towarzystwa, Rafał Wisłocki, pewne nieścisłości odkrył dopiero w czerwcu.
- Z innymi członkami zarządu TS-u podzieliliśmy się obowiązkami i mówiąc wprost, nie miałem wiedzy, że te panie zostały w klubie zatrudnione. Na żadnej z umów o pracę zawartych z nimi nie ma mojego podpisu - mówi prezes TS Wisła na łamach "Gazety Krakowskiej".
Okazuje się, że problem jest jeszcze poważniejszy. W TS Wisła, które zatrudnia ok. 170 pracowników, jest więcej osób, mogących mieć "nieodpowiednie powiązania". Jak zapewnił Wisłocki, trzy umowy o pracę zostały już rozwiązanie. W przypadku wspomnianych partnerek kiboli jest to na razie niemożliwe, ponieważ od czerwca przebywają na zwolnieniach lekarskich.
Dodatkowo TS Wisła nie współpracuje już z firmą sprzątającą, która należała do partnerki przebywającego w areszcie Damiana D. - byłego członka zarządu TS Wisła i wiceprezesa Wisły Kraków.
Nie jest tajemnicą, że przy Reymonta 22 trwa konflikt między dwoma podmiotami. TS Wisła, które jest formalnym właścicielem działającej w ramach Wisły SA piłkarskiej sekcji, i faktycznie kierujący piłkarską Wisłą Jakub Błaszczykowski, Tomasz Jażdżyński i Jarosław Królewski nie potrafią znaleźć satysfakcjonującego obie strony kompromisu.
Czytaj też: PKO Ekstraklasa. Zbigniew Boniek zabrał głos ws. przyszłości Wisły Kraków. "TS powinno się rozwiązać"
Czytaj też: PKO Ekstraklasa. Tomasz Jażdżyński: W czerwcu pożyczyliśmy Wiśle Kraków 0,5 mln zł
ZOBACZ WIDEO: "Druga Połowa". Dziwne zmiany Brzęczka w meczu z Izraelem. "Nie rozumiem o co mu chodziło"