PKO Ekstraklasa: Legia Warszawa - Korona Kielce. Mirosław Smyła: Gdy Legia poczuje krew, to jest jak pantera

PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu od prawej: Mirosław Smyła
PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu od prawej: Mirosław Smyła

- Gdy Legia poczuje krew, to jest bezlitosna jak pantera. Nie odpuści do końca - mówi Mirosław Smyła. Jego Korona Kielce przegrała 0:4 z Legią Warszawa.

16 bramek w trzech meczach u siebie.  przed własną publicznością nie ma litości dla rywali i wygrała kolejno z Wisłą Kraków (7:0), Górnikiem Zabrze (5:1), a w sobotę zwyciężyła z Koroną Kielce (4:0). Zespół  przerwał swoją serię trzech meczów bez porażki.

"Gong po rykoszecie"

- Gdy Legia poczuje krew, to jest bezlitosna jak pantera. Nie odpuści do końca - porównał rywala Smyła - Wynik bardzo boli, ale jest dla nas - dziwnie to zabrzmi - dobrym doświadczeniem przed kolejnymi meczami. Dużo dowiedzieliśmy się o sobie, jak reagują zawodnicy. Kuriozalnie powiem... szkoda pierwszej połowy. Przez pierwsze 30 minut graliśmy ciekawie, dobrze operowaliśmy piłką, pozwalaliśmy sobie na bramkowe okazje. Ale dostaliśmy "gonga" po golu po rykoszecie, a potem zawodnik dotknął piłkę ręka i był rzut karny. Legia zyskała luz, skorzystała z niego i nie odpuszczała.

Kielczanie mogą żałować, bo nieźle zaczęli mecz. Gorzej zaczęło to wyglądać po pierwszym trafieniu Luquinhasa w 35. minucie - Musimy grać tak, jak przez pierwsze pół godziny, ale skutecznie. Przegraliśmy bitwę, ale nie ligową wojnę. Na bazie tego meczu, jak i ostatnich tygodni, musimy się przygotowywać do kolejnego starcia. Już teraz myślę o tym, kto będzie zdrowy, gotowy. Z Arką Gdynia zagramy o sześć punktów - dodał szkoleniowiec Korony.

ZOBACZ WIDEO: Losowanie Euro 2020. Trudna grupa Polaków. "Sztabowi spadł kamień z serca, ale rywale są niewygodni"

Jednak pierwszym problemem w meczu była kontuzja Ognjena Gnjaticia. Pomocnik już w 22. minucie zszedł z powodu urazu mięśnia dwugłowego uda. - Źle to wyglądało od początku, nie był sobą - przyznał Smyła - Zgłosił kłucie w mięśniu, taki uraz może się pogłębić. A że jest dla nas ważny, szybko go zdjęliśmy.

-> Śląsk Wrocław liderem, Legia Warszawa tuż za nim, zobacz wyniki i tabelę

W bardzo dobrym nastroju mecz kończył za to Aleksandar Vuković. Jego zespół zapomniał o porażce sprzed tygodnia z Pogonią Szczecin 1:3. - Pamiętam słowa trenera Henryka Kasperczaka, który mówił o reakcji zespołu na niepowodzenie. Żeby odpowiednio zareagować, wrócić na właściwą ścieżkę - mówił "Vuko" - To było dla nas najważniejsze, chociaż niemrawo zaczęliśmy. Korona dobrze weszła w mecz, ale po pierwszej bramce przejęliśmy kontrolę.

"Legia złapała rytm"

Serb cieszy się, że Legia ostatnie mecze na wyjeździe gra niemal pod własne dyktando i wysoko wygrywa. - Po prostu rozwijamy się. Na początku nie wyglądało to tak dobrze, jak teraz. W końcu złapaliśmy rytm i u siebie czujemy się pewnie. Jednak nie jest to dane raz na zawsze. Trzeba na to pracować - dodał trener wicemistrza Polski.

On - podobnie jak Smyła - musiał dokonać pierwszej zmiany na początku spotkania. Arvydas Novikovas zgłosił problemy z oddychaniem. - Arvi poczuł się gorzej. Dopiero przejdzie badania i po nich będziemy wiedzieć, czy wszystko jest w porządku.

Po 17. kolejkach PKO Ekstraklasy Legia jest na trzecim miejscu. Jeśli Cracovia w niedzielę wygra z ŁKS-em, warszawianie spadną na czwarte miejsce. Korona jest 15.

Czytaj też: Koszmar Roberta Gumnego. Obrońca Lecha Poznań wypadł z gry na kilka miesięcy

Komentarze (1)
avatar
hack
1.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie chcę być chamski czy źle oceniony, bo żadnemu grajkowi nie życzę źle, żadnemu nie życzę kontuzji, ale problemy zdrowotne Novikovasa wyszły Legi na plus.