PKO Ekstraklasa: Raków - Jagiellonia. Marek Papszun: Ta wygrana jest nagrodą za naszą determinację

- Dopóki tak będzie, to ja będę miał satysfakcje, że taki zespół prowadzę - powiedział Marek Papszun po zwycięstwie Rakowa Częstochowa z Jagiellonią Białystok (2:1). - Zbyt łatwo oddaliśmy prowadzenie - złościł się natomiast Ireneusz Mamrot.

Kuba Cimoszko
Kuba Cimoszko
Marek Papszun WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Marek Papszun
Raków Częstochowa pokonał 2:1 (0:1) Jagiellonię Białystok w meczu 17. kolejki PKO Ekstraklasy. Decydujący gol padł w ostatniej akcji. - Ta wygrana jest nagrodą za naszą determinację. Mogłoby się wydawać, że nas ten punkt zadowoli, ale tak nie było. Dlatego jest w nas dużo radości i widzę wiele pozytywów, bo odnieśliśmy zwycięstwo z czołową drużyną w Polsce. Nie wiem, czy nie była to nasza najlepsza druga połowa w tym sezonie. Fajnie się to oglądało - powiedział Marek Papszun na konferencji prasowej.

- Nie oszukujmy się. Nie mamy wirtuozów i posiadamy niedoświadczonego trenera, więc można powiedzieć, że mamy mało atutów w starciach z takimi przeciwnikami. Jednak już po raz kolejny pokazujemy, że mimo tego można wygrać. Nie tylko sposobem, dyscypliną czy walką, ale też dobrą grą. Cieszy także, że po bardzo słabym spotkaniu w Kielcach zareagowaliśmy tak jak należy. Ambicja i wiara w to, że możemy grać lepiej była na wysokim poziomie. Dopóki tak będzie to ja będę miał satysfakcje, że taki zespół prowadzę - dodał 45-latek.

Szkoleniowiec Rakowa zapewnił, że był spokojny o grę swoich piłkarzy. Nawet po pierwszej połowie, po której wynik nie nadawał optymizmem. - Jaga zdobyła bramkę w stylu, w którym my sami często strzelamy gole. Coś się odbiło, zgubiliśmy ustawienie i wpadło. Już wtedy widziałem jednak, że nie wyglądamy źle i potrzeba trochę więcej wiary oraz konsekwencji - podsumował.

ZOBACZ WIDEO: Losowanie Euro 2020. Szwecja - drużyna, która nie chciała Ibrahimovicia. "Ich siła tkwi w kolektywie"

Powodów do radości nie miał Ireneusz Mamrot. Nie krył zresztą złości na swoich podopiecznych za sposób w jaki wypuścili punkty. - Na pewno największe pretensje mamy do siebie za drugą połowę. Za to, że zbyt łatwo oddaliśmy prowadzenie i nie potrafiliśmy dłużej utrzymać się przy piłce. Nie mogę też być zadowolony z tego, w jaki sposób realizowaliśmy założenia taktyczne. Mieliśmy w tym sezonie znacznie lepsze mecze - zaznaczył.

Czytaj także: Ivan Runje liczy, że Jagiellonia zachowa dystans do liderów

Trener Jagiellonii szczególnie narzekał na to, jak łatwo jego piłkarze oddali rywalom pole gry po golu Bartosza Bidy. - W efekcie Raków stworzył kilka bardzo dobrych sytuacji, a po wyrównaniu sprokurowaliśmy im jeszcze dwie okazje swoimi błędami. Pierwszą wybronił Grzesiek Sandomierski, przy drugiej nie udało się. Kluczowe były też momenty, w których to my mogliśmy strzelić gola na 2:1. To kosztowało nas 3 punkty - zakończył.

Czy Ireneusz Mamrot powinien prowadzić Jagiellonię Białystok także w rundzie wiosennej?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×